[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po chwili nieznajomy także usiadł i wsłuchiwał się uważnie nie tyle w mo-
je słowa, co w szept dobiegający z urządzenia; od czasu do czasu kiwał głową,
zmieszany wyrzucał w górę ramiona albo podnosił do ust pięści zaciśnięte tak
mocno, że ich kostki całkiem pobielały. Dość szybko pojmował trudne sprawy,
lecz banalna uwaga o pięknej pogodzie całkiem zbiła go z tropu. Pod koniec dnia
mogliśmy już rozmawiać całkiem swobodnie. Uważnie dobierał słowa, lecz nadal
zdania sensowne mieszały się z dziwacznymi. Oczy miał rozbiegane; śledził po-
dejrzliwym spojrzeniem świergotliwe ptactwo i brzęczące owady; na widok mo-
tyla zerwał się jak oparzony. Siedział naprzeciwko, wciągając mnie do rozmowy,
jakby nie było dziwnego w tym, że zjawiłem się na łące, a nasze spotkanie zo-
stało dawno zaplanowane i szczęśliwie doszło do skutku. Z drugiej strony jednak,
przerażały go drobiazgi. Uwalniał się od lęku jedynie wówczas, gdy słuchał lub
mówił, co robił z wielkim przejęciem.
W końcu dał mi znak, bym umilkł. Podciągnął ubrudzone trawą kolana, objął
je rękoma i powiedział:
 Tak. Nadeszła pora, żebym ci wyjaśnił, dlaczego tu jestem.
 Dobrze. Powiedz, jeśli chcesz  odparłem. Skrzywił się, jakby zabrakło
mu cierpliwości, lecz zaraz wziął się w garść.
 Przybyłem odebrać naszą własność, która jest zapewne w twoim posiada-
niu.
Zdziwiło mnie słowo  własność , którego nie użyłem w rozmowie. Sam usły-
szałem je zalewie parę razy w życiu.
 Jaką własność?
W jednej z niezliczonych kieszeni miał cienką srebrną rękawicę, która pochła-
niała słoneczne promienie.
 Chodzi o rękawiczkę, taką jak ta  odparł.  Ale najważniejszy jest pe-
wien drobiazg. Wygląda jak. . . jak. . .
 Gałka  podpowiedziałem. Po chwili dodałem, chociaż lęk ściskał mnie
za gardło:  Odpowiesz mi na jedno pytanie?
 Możesz zadać trzy pytania  oznajmił, wyciągając ku mnie trzy palce.
174
 Czemu trzy?
 Tradycja.
 Zgoda. Niech będą trzy  odparłem. Wymieniłem je po kolei, jak to czynili
ci z Rejestru.  A  Czym jest rękawica oraz kula i co je łączy z nieboszczy-
kami, na przykład z wujem Plunkettem? Be  Jak się dowiedziałeś, że je mam?
Ce  Skąd przybywasz?
Wysłuchał moich pytań z głową pochyloną na bok, gdzie tkwiło sztuczne
ucho, po czym skinął głową. Po raz pierwszy odkąd spadł z nieba, uśmiechnął
się ponuro i tajemniczo, a jego nieprzenikniony wyraz twarzy stał się jeszcze bar-
dziej zagadkowy.
 Doskonale  stwierdził.  Zgodnie z tradycją najpierw odpowiem na
trzecie pytanie. Przybyłem  wskazał palcem niebo  stamtąd. Z miasta zwa-
nego przez niektórych Laputa. Wiedziałem, że masz naszą własność, bo specjalne
urządzenie odebrało charakterystyczny sygnał. Nie był to odgłos, który słyszałeś,
tylko zupełnie inny, ledwie uchwytny dzwięk. Oba przedmioty łączą się niero-
zerwalnie z osobą Daniela Plunketta, uważanego przez ciebie za nieboszczyka;
przyniosłem go tutaj na własnych plecach z niebiańskiego miasta. Tak się sprawy
mają.
 Wychodzi na to, że jesteś aniołem, skoro rozmawiasz ze mną o takich spra-
wach.  Przestał się uśmiechać i gestem dał mi do zrozumienia, że nie wie, o co
chodzi.
 Moim zdaniem trzy pytania nie wyczerpują tematu  stwierdziłem po
namyśle.
Usiadł wygodniej i z powagą skinął głową, jakby czekało go trudne zadanie.
Trzykrotnie zaczynał mówić  za każdym razem w inny sposób  i przerywał,
jakby słowa uwięzły mu w gardle; mogło się zdawać, że każde zdanie wydobywa
z własnych trzewi, nie zważając na wielki ból. Powiedział mi, że prócz Laputy nie
ma innych niebiańskich miast; to jedno jedyne, które aniołowie zbudowali u kre-
su swych dni, jest idealnie przezroczystą, ogromną półkulą o średnicy jednej mili,
wykonaną z trójkątnych szybek ułożonych w koronkowy wzór. Przybysz określił
je szczególnym wyrazem, który oznaczał, że taki sposób łączenia odciąża całą
konstrukcję. A co do szyb, nie były wcale ze szkła, tylko z czegoś. . . a raczej z ni-
czego. . . To jest tworzywo lub stan, w którym światło wnika do wnętrza kopuły, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •