[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak jest.
Kręciło jej się w głowie. Ma się zajmować testowaniem nowego systemu? Jeśli
popełni jakiś poważny błąd, pozabija wszystkich. Przypomniała sobie, jak Abe mówił, że
Flota dokładnie zbada jej możliwości.
- Z twoich akt wynika, że potrafisz zaprzyjaznić się z naszymi sojusznikami.
Choć w języku Floty sojusznicy" oznaczali sprzymierzonych obcych, nigdy dotąd nie
spotkała się bezpośrednio z użyciem tego terminu.
- Tak jest.
- To dobrze, bo mamy tu szeregowca Wefla i paru innych takich. No i jest jeszcze ten
nowy oficer Weft. Chyba znasz go z Akademii? - Sassinak przytaknęła, - A widziałaś kiedyś
dorosłego Ssli?
- Nie.
- Od dwóch lat jesteśmy wyposażeni w Ssii, podobnie jak wszystkie średnie i duże
krążowniki. - Spojrzał na zegar. - Chodz, pokażę ci go, mamy jeszcze czas.
Pojemnik środowiskowy Ssli miał kształt elipsy o wymiarach dziesięć na dwa metry.
Rozciągnięty wzdłuż osi okrętu, wznosił się od ciężkiego kilu poprzez pięć poziomów na
wysokość niemal dwudziestu metrów. Instalacje utrzymujące we wnętrzu odpowiednie
warunki wodne zajmowały niemal tyle samo miejsca.
Ssli miał na razie tylko jakieś trzy metry średnicy i niemal okrągły wachlarz. Dzięki
dwóm wziernikom można było zajrzeć. do pojemnika. Grube palce oficera zatańczyły na
klawiaturze terminalu przy jednym z okienek.
- Uprzejmiej będzie spytać o pozwolenie, zanim włączymy światła.
Zerknęła mu przez ramię. Na ekranie pojawiło się pytanie i pozytywna odpowiedz.
Dass pstryknął przełącznikiem. Wnętrze zbiornika zalało światło, oświetlające pyszny
karmazynowy ogon z żółtymi i białymi plamkami. Sass zapatrzyła się na wielki, nieruchomy,
skomplikowany kształt. To niesamowite, że był on na tyle inteligentny, by przejść testy
wstępne Federacji. Nie mogła uwierzyć, że larwy, które oglądała w pojemnikach Akademii,
miały coś wspólnego z tym... tym czymś.
Rzeczywistość okazała się o wiele dziwniejsza niż obrazy oglądane na wideo.
Ciekawe, co ono czuje?" - przemknęło jej przez głowę. Co myśli?"
- Jak domyślono się, że one mogą...? - zadała spontanicznie pytanie.
- Nie wiem. Odkryli je Thekowie, którzy podejrzewają, że wszystko, co mineralne, ma
jakąś inteligencję... - Dass popatrzył na nią uważnie. - Niektórych Ssii niepokoją. Ciebie też?
- Nie - Pokręciła przecząco głową, patrząc przez wziernik - Jest piękny, ale trudno
sobie wyobrazić, że jest również inteligentny. Jak porozumiewacie się z nim?
- Za pomocą łącza biokomputerowego. Patrz, to są połączenia. - Wskazał palcem
ekranowane kable, łączące Ssii z terminalem komputera. - Chcesz, żebym cię przedstawił?
Kiedy przytaknęła, wystukał jej kod identyfikacyjny, imię i kod ogólnego dostępu do
danych na temat oficerów.
- To umożliwi mu zapoznanie się z ogólnymi informacjami z twoich akt, tych nie
zastrzeżonych, które może przeczytać każdy oficer - twój wiek, stopień, płeć, rysopis,
rodzinna planeta... Jeśli chcesz przekazać mu coś więcej, możesz podać mu informacje
bezpośrednio lub też otworzyć dostęp do niektórych segmentów swych akt. Stań teraz tutaj i
udzielaj mu odpowiedzi.
Na czystym ekranie pojawiły się już słowa powitania.
- Dzień dobry, oficerze Sassinak. We Flocie nazywam się Hssrho. Jestem tu
zainstalowany od trzydziestu miesięcy czasu standardowego. Pewnie nie pamiętasz, że
spotkałaś mnie w stadium larwalnym, kiedy byłaś na drugim roku w Akademii.
Pamiętała pierwsze spotkanie z larwą Ssli, które odbyło się w laboratorium
komunikacji z obcymi, ale nic spodziewała się, spotka tego samego osobnika w formie
rozwiniętej. Nie pamiętała też jego imienia. Szybko wystukała powitanie i przeprosiła za swą
zawodną pamięć.
- Nic nie szkodzi. Przybieramy nowe imiona, gdy łączymy się z okrętem, więc mogłaś
mnie zapomnieć. Ja jednak doskonale pamiętam cię jako tego kadeta, który przeprosił mnie za
wpadnięcie na mój zbiornik.
Potem porucznik Dass zaprowadził ją przez kręte korytarze do sekcji maszynowni.
Sass próbowała zapamiętać drogę, lecz wciąż musiała uchylać się przed czymś lub coś
przeskakiwać. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy Dass nie prowadzi jej celowo okrężną
drogą.
- Na wypadek gdyby przyszło ci do głowy, że krążymy w kółko - powiedział nagle
Dass, odwracając się - muszę ci wyjaśnić, że cały ten bałagan pochodzi stąd, że zamiast
jednego mamy dwa systemy środowiskowe. Kiedy tylko dostroisz nowy system tak, jak
sobie życzy Erling, główny mechanik, będziemy mogli rozebrać część tych maszyn. Zresztą
większość z nich to i tak instalacje testowe.
Mimo odbytego w Akademii szkolenia na temat rodzajów okrętów, Sass dopiero po
dłuższym czasie nauczyła się poruszać po tym krążowniku. Skonstruowany był tak, by móc
przenosić mnóstwo broni do walki z innymi okrętami bądz planetami, i pomieścić żołnierzy
wraz z całym wyposażeniem do dokonywania desantów. Krążowniki często działały w
pojedynkę, dlatego też musiały być lepiej wyposażone w broń i sprzęt niż inne okręty
wojenne. %7łeby okręty takie mogły lądować w rozmaitych okolicznościach i manewrować w
atmosferze, nadawano im zwykle kształt jaja. Dzięki wynalezieniu sprawnego systemu
sztucznej grawitacji, okręty nie obracały się wokół własnej osi. "Jajo" takie było podzielone
wzdłuż na pokłady.
Podczas pierwszych dni spędzonych na okręcie nowo mianowani oficerowie odbywali
obowiązkową służbę na każdym z pokładów, począwszy od wąskich i zacisznych korytarzy
pokładu górnych, gdzie napotykało się wyłącznie instalacje komputerowe, poprzez pozorny
chaos pokładu lotów, pełnego promów orbilalnych, automatycznych i załogowych
myśliwców, bombowców i dodatkowych maszyn, aż do najniższego poziomu
środowiskowego, jego gigantycznych, mruczących rur i pulsujących stacji pomp,
utrzymujących okręt przy życiu. Pokład główny znajdował się w samym środku okrętu, w
jego zaś sercu ulokowany był mostek kapitański. Dalej, w kierunku rufy, rozciągał się teren
należący do oficerów. Wyżsi rangą zajmowali kabiny większe, bliżej mostka, nowicjusze zaś
mieszkali stłoczeni w niszach w pobliżu rufowej windy towarowej, która przechodziła przez
wszystkie pokłady. By nie sądzili, że zostali tak ulokowani dla własnej wygody,
przypomniano im, iż przepisy zakazują personelowi korzystania z windy towarowej do celów
osobistych. Musieli więc poruszać się pomiędzy pokładami, biegając po drabinkach. Pokład
główny mieścił również wszystkie niezbędne pomieszczenia administracyjne. Pomiędzy
pokładem danych a pokładem środowiskowym znajdował się pokład żołnierski, gdzie oprócz
kabin załogi znajdowały się pomieszczenia rozrywkowe, mesa, szpital okrętowy oraz
laboratorium medyczne Gdy okręt lądował na planecie, z pokładu żołnierskiego wysuwała się
pochylnia, która umożliwiała zejście na powierzchnie.
Ciągle powtarzano, że na okręcie nic nie pełni funkcji dekoracyjnej, że wszystko jest
potrzebne. Każdy kabel elektryczny, każda rura odgrywały swą rolę, zakłócenie zaś którejś z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]