[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszystko co wiedziała o rzeczywistości wymykało jej się z rąk i jakoś
musi to zrozumieć.
Jej najlepsza przyjaciółka może zmieniać się w wilka i nigdy jej nie
powiedziała? Ci olbrzymi mili mężczyzni, których widziała na ślubie byli
zmiennokształtnymi w wilki? Niewiarygodne a jednak musiało to być
prawdą. Ból powiększał się wewnątrz niej, ale nie tyle ze strachu co z
braku pewności. Smutek z powodu tego, że co to miało być prawdą było
od niej wyrywane.
Odwróciła się do TJ'a. Niepokój był wypisany na całym jego ciele, w
naprężeniu ramion, w wyrazie jego twarzy. Powoli potrząsnął głową.
- Przepraszam. Nie chciałem cię tak zranić. Proszę, proszę nie bój się.
Zrobię wszystko co w mojej mocy by to naprawić. Cokolwiek. Zadawaj
tyle pytań ile chcesz, przysięgam, odpowiem na wszystkie. Jedyne na co
nie pozwolę to to by ktoś ranił moją rodzinę. - wstał powoli i wyciągnął
ramiona.
Szaleństwo. Z jednej chwili na drugą robi wszystko zle. Porwał ją, a ona
się śmiała i uprawiała z nim seks. Teraz wyznał, że czasem jest dzikim
zwierzęciem, a ona nie mogła powstrzymać się od wejścia w jego ramiona
i akceptowania jego objęcia.
Uchwyciła się jego mocno, owinęła ręce wokół jego torsu i oparła głowę
na piersi. Powoli gładził jej plecy w powolnych, równych kółkach. Pod jej
uchem biło jego serce, stały rytm dodawał otuchy. Nic nie powiedział - po
prostu pozwolił jej wchłaniać jego ciepło, komfort jego obecności.
W jej rozbujanym świecie, on dawał jej równowagę.
Wzięła głęboki wdech, nierówny i drżący, on zaklął.
- Zabijasz mnie. Wszystko będzie dobrze. Proszę, zaufaj mi. Nic złego ci
się nie stanie. Upewnię się, że wszystko się ułoży. - podniósł jej podbródek
i spojrzał na nią ze współczuciem, zrenice miał duże.
Próbowała się uśmiechnąć.
- Coraz łatwiej mi to zaakceptować, ale tak skopię tyłek Maggie gdy ją
zobaczę.
Pochylił się do niej, jego intencje były oczywiste, wstrzymała oddech. Czy
chciała go pocałować?
- Pam?
Bardziej niż chciała, potrzebowała. Uniosła usta, a on ją delikatnie
pocałował. Delikatnym pociągnięciem usunął łzy, które wypełniły jej oczy
gdy świat pogrążył się w chaosie. Przesunął palcem w dół jej policzka.
- Maggie ma historię do opowiedzenia, ale to ona musi to zrobić, nie ja.
Powiem ci, że ona zawsze mówiła, że jesteś jej najlepszą przyjaciółką na
całym świecie i bardzo cię kocha. Nigdy nie utrzymywała tajemnic by cię
zranić.
Kiwnęła głową.
- Jeszcze jakieś bomby zrzucisz na mnie? Na przykład jak będę piła wodę
z Yukon to będę mogła się zmieniać czy coś takiego?
Ból pojawił się na jego twarzy.
- Nie, to tak nie działa. - pocałował ją w czoło. - Niestety jest jeszcze coś
co muszę ci powiedzieć, a to prawdopodobnie spowoduje kolejny zawrót
głowy. Chcesz usłyszeć przed czy po kolacji?
Uwolnił ją i podeszła do zlewu by ochlapać twarz wodą. Więcej tajemnic?
Jej serce nie wytrzyma więcej.
- Czy to coś ważnego?
Kiwnął głowa.
- Powinnaś usiąść.
Oh cholera.
- Tak zle, co?
- Obiecuję, że zmienię się pózniej w wilka i będziesz mogła ukręcić mi
ucho jeśli przez to poczujesz się lepiej.
zachichotała.
- Głupek.
Westchnął potężnie.
- Trzymaj się swojego poczucia humoru, możesz tego potrzebować.
Usiadła a on osunął się na podłogę u jej stóp. Wyraz jego twarzy był
poważny i zatroskany, tak inny niż te, które widziała przez ostatnie kilka
dni.
- Hej, gdzie jest ten beztroski facet, który mnie rozśmieszał? Możesz
zmieniać się w wilka. To nie koniec świata, chyba że przekażesz mi pchły.
Nie chciałabym walczyć z plagą pcheł.
Wziął jej dłoń w swoją i uniósł do ust, delikatnie całując jej knykcie.
- %7ładnych pcheł... ale coś bardziej trwałego. Wspomniałem, że mamy
pewnego rodzaju rząd? Mój starszy brat, Keil, jest głową sfory Granite
Lake.
- Naprawdę? To nawet fajne. Dlaczego to jest problem?
- Cóż, nie jest, ale on jest Alfą, skoro jest najsilniejszym wilkiem w
okolicy. Istnieją niepisane zasady, które zdarzają się w sforze, na
podstawie naszych wilków. Keil i jego żona, Robyn, pamiętasz ją? Oni są
na szczycie. Cóż, jedną z innych rzeczy, które nasze wilki zdecydowały
to...
Potrząsnął powoli głową i przyłożył jej dłoń do jego ucha.
- Tu. Równie dobrze możesz już chwycić.
Jak mogła się na niego gniewać? Roześmiała się i pochyliła by pocałować
go, przebiec palcami po jego włosach. To ją rozproszyło.
- To przypominają mi twoje włosy.
- Co?
Pogłaskała ponownie, upajając się miękkością. Tak kojące w dotyku. Coś
w pieszczotach, byciu blisko TJ, sprawiało że w środku była szczęśliwa,
rozjaśniało wszystkie jej ciemne zakamarki.
- Twoje futro. W nocy gdy spałeś ze mną w wilczej formie, zasnęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]