[ Pobierz całość w formacie PDF ]

George zdołał przeciąć do końca linkę wokół lewego przegubu i odrętwiała ręka opadła mu
bezwładnie na pokład. Udał, że kaszle, by zagłuszyć ten odgłos, po czym splótł obolałe dłonie i zaczął je
rozcierać. Udawany kaszel wkrótce przeszedł w prawdziwy i skurcze przepony sprawiły, że z pustego
niemal żołądka popłynęła ostania porcja żółci. Wypluł ją na pokład.
– Wszystko się zaraz skończy – oświadczył Bernie.
George nie widział go, ale wnosił z odgłosów, że wciągał zwłoki Karin Boyd na burtę. Mając
nadzieję, że Bernie jest odwrócony tyłem, obmacał szybko rękami brzuch i znalazł opasującą go dość
luźno w talii podwójną pętlę. Tuż nad lewym biodrem był węzeł wielkości kłykcia. George nie znał się
na węzłach. Przesunął po nim palcami, stwierdzając jedynie, że jest wyjątkowo mocno zaciśnięty i nie da
rady go rozsupłać. Od węzła naciągnięta linka biegła wzdłuż jego uda, a niżej krępowała mu nogi. Gdyby
zdołał ją przeciąć, miałby nadal związane kostki, ale mógłby się rozprostować i sięgnąć po broń ukrytą
w skrzynce z narzędziami.
Rozległ się plusk – to Karin Boyd opadała do swego podwodnego grobu – a potem George usłyszał,
jak Bernie ciężko oddycha. Czyżby się zmęczył? Był silny, tyle George wiedział, ale mimo stosunkowo
chłodnego dnia, słońce prażyło z góry, a Bernie miał na sobie ciemne spodnie i połyskującą koszulę
z szarego jedwabiu.
– Ach, Katie – odezwał się Bernie i George usłyszał szelest folii. Wyobraził sobie, że ciało jest w nią
nadal zawinięte jak w zrolowany dywan, tak jak w domu przy Captain Sawyer Lane. – Nie znałeś
właściwie Katie, prawda?
– Spotkałem ją – odparł George, chcąc, żeby Bernie dalej mówił. Przytknął ostrze noża do naprężonej
linki przeciągniętej od jego pasa do kostek.
– Więc zapewne się orientujesz, że nie tyle ją zabiłem, co nie dopuściłem, by zrobiła to sama. Wiesz,
ile miała lat? Między dwadzieścia dwa a osiemdziesiąt dwa. Była narkomanką niecały rok, ale ile
przeżyła! – Bernie zarechotał. – Wiesz, kto podsunął jej narkotyki, prawda? Twoja najdroższa Jane.
Miała podejście do kobiet tak jak ty.
George’owi zaczęło robić się słabo, kręciło mu się w głowie, strasznie się pocił i potrzebował całej
energii, jaką zdołał z siebie wykrzesać, by przeciąć do końca linkę. Słońce świeciło mu prosto w twarz
i czuł się niczym kurczak na rożnie.
Usłyszał pochrząkiwania Berniego i ponowny szelest folii.
– Wiesz, że ludzie są ciężsi po śmierci? Przenosiłem ją kilka razy, kiedy jeszcze żyła, i nie ważyła
więcej niż szmaciana lalka, a teraz… Chryste, starzeję się.
George przeciął w końcu linkę i uwolnił nogi. Miał nadal skrępowane kostki, lecz nie był już
związany jak indyk. Chciał rozprostować zesztywniałe mięśnie nóg, ale nie wiedział, gdzie patrzy Bernie.
Wyciągnąwszy maksymalnie szyję zobaczył jedynie niebo upstrzone kilkoma mknącymi po niebie
chmurami. Usłyszał plusk, gdy Katie Aller została wrzucona do morza. Był teraz sam z Berniem na łodzi
i zdał sobie sprawę, że w żaden sposób nie zdoła przeciąć linki krępującej mu kostki. Wykręcił głowę
w drugą stronę, spoglądając na miejsce, gdzie leżała przedtem związana Liana. O burtę obijała się
skrzynka z narzędziami, o której wspominała. Obok niej leżała jaskrawoczerwona kamizelka ratunkowa.
George zastanawiał się, czy nie byłoby lepiej chwycić ją po prostu i zanurkować do wody.
Usłyszał za sobą szuranie butów Berniego po pokładzie. Próbował wziąć głęboki oddech, ale
powietrze, które wciągnął do płuc, wydawało się rozrzedzone i ubogie w tlen. Lada chwila Bernie zedrze
ze mnie plandekę, pomyślał, zobaczy, że uwolniłem się z więzów i wtedy będę musiał rzucić się na niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •