[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Boli cię głowa?
To szaleństwo. Musi się od niego odsunąć. Niewinny dotyk jego
palców rozpalił w jej ciele niespodziewany ogień. Podniósłszy wzrok,
ujrzała w jego oczach ten sam płomień, jaki pamiętała z dawnych
chwil.
Gwałtownie się cofnęła.
- Faktycznie, boli mnie głowa - przyznała. - Masz paracetamol?
- Połóż się na kanapie. Zaraz ci coś przyniosę. Nieco
uspokojona, udała się do salonu, gdzie po
paru chwilach pojawił się Marco z tabletkami i szklanką wody.
- Dziękuję, Marco. - Z wdzięcznością wzięła lekarstwo i
położyła głowę na oparciu kanapy. - Przepraszam, miałam ciężki
dzień.
- Mogę sobie wyobrazić.
Zanim zorientowała się, co zamierza, Marco stanął za oparciem
kanapy, a jego palce zanurzyły się w jej włosach.
- Marco...
- Nic nie mów. Lekki masaż lepiej ci zrobi niż wszystkie
lekarstwa. - To mówiąc, zaczął delikatnie masować jej głowę. -
Pamiętam, że na początku naszej znajomości miewałaś częste bóle
głowy.
- Tak jak mały Harry. - Wiedziała, że powinna się odsunąć, ale
nie mogła się na to zdobyć. - Jak miło - szepnęła.
115
RS
- Opowiedz mi o noworocznych fajerwerkach w Penhally. I o
swojej babce. - Ukojona masażem i cichym, spokojnym tonem jego
głosu, Amy przy-mknęła oczy.
- Zimowe wakacje spędzałam zawsze tutaj, w Penhally. W moim
pokoiku na piętrze była pod oknem ławeczka, na której klękałam,
żeby oglądać sztuczne ognie. A po północy piłyśmy razem gorącą
czekoladę. Pózniej, kiedy podrosłam, babcia pozwalała mi wychodzić
oglądać fajerwerki razem z wszystkimi.
- Lubiłaś to?
- Tak. Ludzie byli tacy weseli i serdeczni.
- Wszystkie wakacje spędzałaś u babki?
- Moja matka stale pracowała i nie miała czasu mną się
zajmować.
- A ojciec?
- A ojciec spędzał każde święta ze swoją młodą sekretarką.
- O! - Palce Marca na moment znieruchomiały. -Miał z nią
romans?
- Zaczęło się od romansu, ale w końcu wziął z nią ślub. Mieli
potem czworo bardzo udanych dzieci, dwóch chłopców i dwie
dziewczynki. - W jednej chwili opuścił ją błogi nastrój. Wyprostowała
się. - Dlaczego ni stąd, ni zowąd mówimy o moim ojcu?
- A czemu nie? - Marco podszedł do stołu i wypił łyk wina. - Po
tym, jak powiedziałaś, że przed ślubem nie zdążyliśmy się dobrze
poznać, zacząłem się zastanawiać i pomyślałem, że chyba masz rację.
Chciałbym więcej wiedzieć o twojej przeszłości. Musiało ci być
smutno wyjeżdżać z domu na każde wakacje.
116
RS
- Odwrotnie, uwielbiałam tu przyjeżdżać.
- Nie tęskniłaś za matką i domem?
Amy miała wrażenie, że za chwilę się udusi. Poderwała się z
kanapy.
- Co to ma być, przesłuchanie?
- Calmo, tesoro. - Jego głos był cichy i łagodny. -Dlaczego moje
proste pytanie tak bardzo cię zdenerwowało? Czy poruszyłem jakiś
bolesny temat?
- Bolesny temat? Skąd ci to przyszło do głowy? Ale nie
rozumiem, co moje dawne dzieje mają wspólnego z naszą obecną
sytuacją. Nasze małżeństwo się rozpadło, więc moja przeszłość nie
powinna cię obchodzić. - Powiedziawszy to, natychmiast pożałowała
swoich słów. Mogła się domyślić, jak Marco na nie zareaguje.
- Rozpadło się? Ach tak, teraz sobie przypominam - rzekł
pozornie niedbałym tonem. - Nie możemy być razem, ponieważ nic
do mnie nie czujesz.
Amy wstrzymała oddech. Nie śmiała podnieść oczu.
- Pójdę się położyć.
- Nigdzie nie pójdziesz. - Nim zdążyła zrobić krok, Marco
władczym gestem przyciągnął ją do siebie.
- Przestań, co ty wyprawiasz?
- To, co powinienem był zrobić dwa lata temu. Twoje
wyjaśnienia nie trzymają się kupy, więc jedyne, co mi pozostaje, to
spróbować innej metody porozumienia.
Amy zdążyła jeszcze dostrzec w jego oczach niebezpieczny
błysk, nim poczuła na ustach namiętny pocałunek. W jednej chwili
117
RS
ogarnął ją płomień pożądania. Nogi się pod nią ugięły i musiała
przytrzymać się ramion Marca, by nie osunąć się na podłogę.
Odpowiadając na jego pocałunki, zdawała sobie mgliście sprawę
z dalszych skutków swej lekkomyślności, ale nie dbała o to, co będzie
pózniej. Liczyła się tylko obecna chwila. Zresztą trudno jej było
zebrać myśli, gdy wprawne dłonie Marca poznawały na nowo jej
ciało.
Tak strasznie za nim tęskniła!
Marco oderwał się na moment od jej ust, by zdjąć z niej sweter,
bluzkę i uwolnić od stanika. Drżąc na całym ciele, stała teraz przed
nim w samych dżinsach.
- Zimno ci?
O nie, nie było jej zimno. Płonęła.
W trakcie kolejnego pocałunku Marco osunął się wraz z nią na
puszysty dywan. Nieopodal w kominku trzaskał ogień, lecz oni nie
zwracali na to najmniejszej uwagi.
Amy jęknęła z rozkoszy, gdy jego usta powędrowały w dół po
jej szyi, zatrzymując się na koniuszku lewej piersi. Przeszył ją nagły
ogień i pragnąc odwzajemnić pieszczotę, odkryła, że Marco wciąż ma
na sobie ubranie. Kiedy drżącymi palcami spróbowała rozpiąć mu
spodnie, on uniósł się i zaczął pospiesznie zrywać z siebie kolejne
części garderoby, a ona pełnymi zachwytu oczami obserwowała
odsłaniające się stopniowo wspaniałe męskie ciało. Jak mogła się
łudzić, że kiedykolwiek przestanie go pragnąć?
Chwilę pózniej przywarł do niej, obsypując jej ciało szaleńczymi
pocałunkami i niemal brutalnie namiętnymi pieszczotami. Nie było w
118
RS
nich delikatnej, ostrożnej czułości, lecz Amy nie miała mu tego za złe,
czując tak jak on nieodparte pożądanie, domagające się
natychmiastowego zaspokojenia. Kiedy rozsunął jej uda, z cichym
jękiem przyzwolenia opasała mu nogami biodra.
Na moment się zawahał.
- Tak! Proszę! - szepnęła, a gdy spełnił jej prośbę, jęknęła: -
Och, tak!
To, co nastąpiło potem, było desperackim, odbierającym
świadomość pragnieniem spełnienia. A kiedy nadszedł moment
ostatecznego wyzwolenia, przywarli do siebie z cichym jękiem.
Pózniej długo leżeli obok siebie, głośno oddychając. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •