[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się nazywa.
To  Zwiatło księżyca" Debussy'ego. Skinęła głową.
Aha. Aadna.
- Tak  potwierdził Pierce. Przesunął palcem po policzku Nikki.
- Powiedz, co ci leży na sercu - poprosił.
Nie odrywała wzroku od kieliszka.
-Musimy porozmawiać - odezwała się po chwili nienaturalnym
głosem.
S
R
O czym?
O... - Dlaczego z taką trudnością przechodziło jej to przez gardło? - O
nas.
O nas?
Wypiła łyk alkoholu i odstawiła kieliszek.
Tak dłużej być nie może.
Czy mogłabyś wyrażać się jaśniej?
Tak dłużej być nie może - powtórzyła. - Nie możemy być tutaj. -
Zrobiła nerwowy, szeroki gest ręką, wskazując otoczenie. - Jak w tej
chwili.
- Chcesz, abyśmy od razu poszli do sypialni? - żartobliwym tonem
zapytał Pierce.
Dopiero teraz Nikki uniosła głowę i popatrzyła na niego uważnie.
- Zwietnie wiesz, co mam na myśli.
Westchnął.
- Tak - odparł. - Obawiam się, że wiem. - Uniósł kieliszek do ust, do
dna wychylił zawartość i odstawił go na stolik. - Ale czy możesz mi
wyjaśnić, dlaczego? - starał się nadać głosowi spokojne brzmienie.
- Bo... bo między nami nic nie powinno się wydarzyć. Jesteś moim
pracodawcą. Nie mogę dobrze wywiązywać się ze swego zadania,
kiedy myślę o...
- Seksie? - podpowiedział Pierce.
Tak - odparła. Nie tak by to określiła. Użyłaby innych słów, lecz nie
zamierzała prostować. - Masz niezbity dowód. Ostatniej nocy,
gdybym nie zajmowała się... innymi sprawami, może potrafiłabym
zapobiec temu, co się stało. Może nawet przyłapałabym tę kobietę na
gorącym uczynku. Lub wcześniej, zanim podpaliła mieszkanie.
W każdej chwili mogę cię zwolnić - oświadczył Pierce.
S
R
Co takiego? - spytała zaskoczona Nikki.
Zwolnię cię i poproszę Billa Bendera, aby przysłał mi innego
ochroniarza - wyjaśnił pół żartem, pół serio. - Wtedy nie będziesz
musiała przejmować się pracą.
Nikki popatrzyła uważnie na Rerce'a. W jej oczach malowały się
niesmak i niedowierzanie.
Poniewczasie uprzytomnił sobie, że z tą kobietą powinien postępować
ostrożnie. I rozmawiać oględniej.
To rozwiąże nasz problem - dodał, wzruszając lekko ramionami.
Twój problem, nie nasz - sprostowała Nikki. Była urażona do głębi.
Zerwała się z kanapy. - Jeśli spróbujesz zwolnić mnie dlatego, że nie
zechcę z tobą sypiać, wytoczę ci natychmiast proces o molestowanie
seksualne. Pomyśl tylko, jak taka informacja nadweręży twoją
reputację, jeśli dostanie się do gazet!
Och! - Pierce był zaskoczony wybuchem Nikki. Wstał i ugodowo
wyciągnął dłoń w jej stronę. - Uspokój się, bardzo cię proszę.
Uniosła godnie głowę, wyprostowała plecy i zrobiła krok w tył, tak że
znalazła się poza zasięgiem ręki Pierce'a.
Z westchnieniem opuścił ramię.
Przepraszam. To był tylko żart.
Bardzo kiepski.
Tak - przyznał. - Bardzo kiepski. Czy mi wybaczysz?
Nikki popatrzyła przeciągle.
Dobrze - odparła po chwili namysłu.
Wobec tego siadajmy. Masz ochotę na jeszcze jeden kieliszek?
Nie - odparła sztywno.
S
R
Ja muszę się napić. - Nalał sobie solidną porcję alkoholu i usiadł obok
Nikki na kanapie. Tym razem nieco dalej niż poprzednio. -No to
porozmawiajmy  powiedział spokojniejszym tonem.
Po dłuższym zastanowieniu uznałam, że nie możemy kontynuować...
tego, co zaczęło się wczoraj.
A dlaczego?
Bo nie mogę być równocześnie twoją obstawą i...
Kochanką - podpowiedział Pierce.
Tak. Kochanką. Wczorajsza noc była tego najlepszym dowodem.
- Sądzisz, że gdybyś nie spała w moim łóżku, ujęłabyś podpalaczkę?
- To całkiem prawdopodobne. Nigdy jednak o tym się nie
przekonamy. Ale gdybym nie była... zajęta tobą dziś rano, może
udałoby mi się zobaczyć, kto wrzuca list do skrzynki. A tak... - Nikki
rozłożyła bezradnie ręce.
Pierce zobaczył, że ma bardzo nieszczęśliwą minę.
- Czy jesteś przekonana, że w ten sposób położysz kres temu, co
nawiązało się między nami? - Podniósł rękę i pogłaskał policzek
Nikki. Jej naiwność była wzruszająca. - Uważasz, że w ten sposób
potrafisz sprawić, że nagle zniknie całe twoje pożądanie?
- Nie wiem. -Wstała. Nie chciała znalezć się ponownie w ramionach
Pierce'a, - Jeśli nie zniknie, będę je ignorowała. A jeśli nie potrafię -
spojrzała na mężczyznę - nie będziesz musiał mnie zwalniać, bo sama
to zrobię.
Nie odpowiada mi takie rozwiązanie.
Mnie też nie, ale może okazać się konieczne. Zwolnienie się z pracy
będzie dla mnie mniej przykre, niż gdyby w wyniku mojego
zaniedbania miało ci się stać coś okropnego.
S
R
Pierce nie mógł oderwać wzroku od Nikki. Wyglądała ślicznie.
Imponująco. Jak prawdziwa amazonka. Dumna i dzielna. Nie miał
wątpliwości, że mówi to, co myśli. Będzie wolała odejść, niż złamać
swe zasady. A on utraci tę kobietę. I to natychmiast, jeśli zmusi ją do
jakichkolwiek ustępstw.
Powziął decyzję. Wstał i wyciągnął do niej rękę.
W porządku. Od tej pory łączą nas tylko stosunki służbowe. Zgoda?
Zgoda. - Podała mu dłoń.
Zauważył ulgę malującą się w jej oczach.
Kiedy tylko skończy się ich umowa, solennie przyrzekł sobie Pierce,
natychmiast złamie wszystkie przyrzeczenia. Pokona amazonkę,
zanim ona się spostrzeże.
- To bardzo prosty system - stwierdziła Nikki, wyjaśniając następnego
popołudnia działanie zabezpieczenia, które na jej polecenie
zainstalowano przy bramie
wjazdowej do rezydencji Pierce'a Kingstona.  Działa na podobnej
zasadzie jak automatyczne, zdalne otwieranie drzwi garażu. Nie trzeba
w ogóle wysiadać z samochodu, żeby zamknąć bramę. System można
uruchamiać z domu. - Wskazała niewielkie urządzenie, zamocowane
na ścianie kuchennej obok aparatu telefonicznego. - Jeden przycisk
służy do otwierania i zamykania bramy. A drugi uruchamia specjalny
telefon komunikacji wewnętrznej. Mówi się, kiedy przycisk jest
wciśnięty, a słucha, kiedy się go puści.
Zebrani milczeli.
Teraz Nikki wskazała ręką mały monitor umieszczony po lewej
stronie urządzenia.
-Kamera telewizyjna przy bramie, włączona na stałe w dzień i w nocy,
zarejestruje, kto wchodzi na
S
R
teren posiadłości i kto ją opuszcza. Sama dopilnuję, żeby nigdy nie
zabrakło taśmy.
- Skąd mam wiedzieć, że ktoś jest przed bramą? - zapytała pani
Gilmore. - Przecież ciągle nie będę sprawdzała - dodała obrażonym
tonem.
- To niepotrzebne - wyjaśniła Nikki. - Przy bra mie założono zwykły
dzwonek. - Popatrzyła kolejno na twarze stojących wokół osób:
Pierce'a, Kathy Frye
i gospodyni. - Od dzisiaj proszę nie otwierać bramy,
zanim państwo się nie upewnią, kto dzwoni. Jeśli
przybyły powie, że jest posłańcem lub dostawcą produktów
spożywczych, kwiatów czy czegoś innego, a nie jest znany, niech
przed kamerą telewizyjną pokaże swój identyfikator ze zdjęciem. Tak,
żeby można było mu się dobrze przyjrzeć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •