[ Pobierz całość w formacie PDF ]

schodziła miękkimi fałdami aż do kostek. Stroju dopełniał wisior z brylantów i szafirów na cienkim
łańcuszku, pasujące do niego kolczyki i bransoletka. Była to jedyna biżuteria Lary, odziedziczona po
Suzanne. Do tego eleganckie szpilki i odrobina perfum.
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU
285
Wolfe, we fraku, białej koszuli i muszce, prezentował się, jak zwykle, nienagannie.
Podszedł do niej i pogładził ją po policzku.
- Moglibyśmy zostać w domu.
- Nie - odpowiedziała. - Nie możemy.
- Szkoda.
- Poćwicz panowanie nad sobą. To ci dobrze zrobi. Roześmiał się głośno, a Lara pomyślała, że może
to
wcale nie on potrzebuje tych ćwiczeń.
Wieczór, poświęcony zbieraniu funduszy na niepełnosprawne dzieci, organizowała ulubiona fundacja
Suzanne i Dariusa.
Impreza odbywała się w luksusowym hotelu i gościła wiele znakomitości ze świata biznesu ze
współmałżonkami oraz śmietankę towarzyską Sydney.
Ulubionym powitaniem były tu wymieniane w powietrzu pocałunki, a dla Lary wyjątkowo
deprymujący był sposób, w jaki kobiety w każdym wieku zabiegały o towarzystwo Wolfe'a.
- To ogromnie intrygujący mężczyzna - zauważyła ze spokojem dobrze znana nestorka.
- Prawda? - zgodziła się uśmiechnięta czarująco Lara.
- Ma pani szczęście. Rzadko się dziś spotyka tak zakochanego mężczyznę.
Akurat, pomyślała, ale odpowiedziała promiennym uśmiechem.
- Wolfe, kochanie - dobiegł ją lekko chropawy, kobiecy głos.
286
HELEN BI AN CHIN
Lara obróciła się lekko i zobaczyła wyjątkowo piękną, młodą kobietą, od stóp do głów ucieleśnienie
doskonałości. Markowa suknia, biżuteria, wymyślnie uczesane blond włosy i perfekcyjny makijaż
składały się na wizerunek idealny.
Polakierowane na perłowo paznokcie spoczęły na klapie fraka męża Lary.
- Miło cię widzieć. Pozwól sobie przedstawić moją żonę, Larę. - Wolfe z uśmiechem odwrócił się do
żony. - Poznaj Christinę del Rey, córkę jednego ze wspólników Dariusa.
Obie panie skinęły sobie głowami bez specjalnego entuzjazmu.
- Zobaczymy się pózniej - odezwała się Christina. - Może w kasynie?
Wolfe mocniej objął żonę w talii.
- Może.
Uśmiech Christiny był olśniewający i zdaniem Lary bardziej niż odrobinę przesłodzony.
Skinęła im dłonią, odwróciła się i zaczęła torować sobie drogę wśród zgromadzonych gości.
Otwarto drzwi sali balowej i goście ruszyli tłumnie do przypisanych im stolików. W tle grała muzyka,
a kelnerzy przesuwali się milcząco między stolikami i zbierali zamówienia na drinki.
O wyznaczonym czasie nastąpiło przemówienie powitalne, a następnie dogłębne wyjaśnienia, doty-
czące planowanego wykorzystania pozyskanych funduszy.
Kelnerzy roznosili teraz przystawki, po których
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU
287
nastąpił drugi punkt programu, czyli pokaz mody, a po nim danie główne.
W trakcie rzecznicy fundacji zachęcali do podjęcia zobowiązań finansowych i udało im się pozyskać
kilku poważnych sponsorów, między nimi Wolfe'a. Podano kawę i nastąpił długo oczekiwany
moment wytchnienia.
Goście wymieszali się teraz, bo większość chciała spotkać znajomych, posadzonych przy innych stoli-
kach i nie było nic dziwnego w tym, że wolne krzesło u boku Wolfe'a zajęła Christina.
Równie łatwo jak Wolfe wciągał Larę do rozmowy, Christina potrafiła ją z niej wyłączyć.
Lara, zmęczona tą sytuacją, przeprosiła i wyszła do toalety, ignorując badawcze spojrzenie Wolfe'a.
Pozostała tam dłuższą chwilę,'bo najwyrazniej nie ona jedna wpadła na ten sam pomysł. Kiedy
poprawiła i wygląd, i nastrój, wróciła do sali, zatrzymując się tu i ówdzie i wymieniając kilka słów ze,
znajomymi.
Z jednej strony osaczała Wolfe'a Christina, a krzesło Lary zajął jakiś starszy mężczyzna. Kolega? A
może ojciec Cristiny?
Hm, i co teraz? Wszystkie inne krzesła przy stole były zajęte.
W tym momencie Wolfe podniósł głowę i uśmiechnął się... Ale w ciemnych oczach było ciepło, a na
wargach igrał żartobliwy uśmieszek
- Właśnie zacząłem się za tobą rozglądać. - Złapał ją za nadgarstek i posadził sobie na kolanach. -
Kochanie, poznaj ojca Christiny, Benito.
288
HELEN BIANCHLN
Mężczyzna zerwał się pospiesznie i dostawił do stołu jeszcze jedno krzesło. Jednak, ku jego zaskocze-
niu, Wolfe ani myślał pozwolić żonie wstać ze swoich kolan.
Lara dotknęła policzka Wolfe'a.
- Może będzie wygodniej, jeżeli jednak usiądę na krześle... - odczekała chwilę. - Przynamniej na razie
- zamruczała cicho.
Odpowiedział namiętnym spojrzeniem, obiecującym gorące przeżycia jeszcze tej samej nocy.
Podkreślił to wrażenie pocałunkiem i delikatnie przesadził ją na krzesło, zachwycony drżeniem jej
warg i lekkim rumieńcem.
Nigdy nie pozwoli, by dotknął jej inny mężczyzna.
Lara zapewne chciałaby móc pomyśleć to samo, niestety, zachowanie Christiny było bardzo
wymowne.
Bezustanne muskanie ramienia Wolfe'a wypielęgnowaną dłonią, zmysłowy śmiech - to wszystko za-
krawało na przesadę i Wolfe miał już tego dosyć. Bez ceregieli, po raz kolejny, nie przerywając
rozmowy, usunął jej dłoń ze swojego ramienia.
Ku jego rosnącej irytacji flirtowanie nie ustało, co gorsza, Christina przeniosła dłoń na udo Wolfe'a i
ścisnęła je znacząco.
- Chodzmy do kasyna. Mają tam świetny klub nocny i można potańczyć.
Wolfe, delikatnie ale stanowczo, znów umieścił dłoń blond piękności na stole.
- Raczej nie - zwrócił się chłodno do Benita.
- Interesy mam zwyczaj prowadzić w sali posiedzeń
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU
289
- dodał, posyłając Christinie wymowne spojrzenie.
- Jeszcze w tym tygodniu zlecę mojemu prawnikowi przygotowanie rezygnacji z umowy.
- To niemożliwe - zaprotestował starszy mężczyzna.
- Jak najbardziej możliwe - zapewnił go Wolfe, ujmując dłoń Lary. - Dobranoc.
Lara patrzyła na niego z milczącą aprobatą,
- Brawo - powiedziała, kiedy wsiedli do windy.
- Jestem pod wrażeniem.
- Ten człowiek to głupiec.
Rzeczywiście, pogrywać w ten sposób z osobą kalibru Wolfe'a mógł tylko skończony głupiec.
Wysiedli przy recepcji i poprosili o podstawienie samochodu.
Dotarli do domu dobrze po północy. Wolfe instynktownie wyczuł, że Lara bardziej niż seksu pragnęła
przytulenia i tej nocy zasnęła spokojnie, bezpieczna w jego objęciach.
Wolfe obudził się w ciemnościach, ze świadomością, że Lary nie ma u jego boku. Usiadł gwałtownie
na łóżku i wtedy ją zobaczył. Drobna figurka, owinięta frotowym szlafrokiem, stała przed przeszkloną
ścianą.
Narzucił szlafrok i podszedł do niej
- Nie możesz spać? - zapytał, przyciągając ją do piersi.
Jak mogła mu powiedzieć, że obudziły ją bolesne wspomnienia? I że jedynym sposobem, żeby nie po-
wróciły, było pozostanie rozbudzoną?
- Pojechałaś do domu rodziców...
290
HELEN BIANCHIN
Delikatnie pocałował ją we włosy, a ona przytuliła policzek do jego piersi, wyczuwając spokojne bicie
jego serca.
- Chciałam poczuć atmosferę tego spokojnego szczęścia, które ze sobą dzielili.
Jej decyzja musiała mieć jakieś zródło i czekał na wyjaśnienie, które jednak nie padło, bo Lara nie
chciała wspominać o swoim ojcu, w obawie, że jeżeli zacznie o nim mówić, nie będzie w stanie
przestać.
- To dlatego jesteś smutna?
- Nie. - Przełknęła z " trudem. - Suzanne miała szczęście. Darius tak bardzo ją kochał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •