[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poległ w walce.
- On żyje! krzyknęła Valiana.
- Nawet, jeżeli tak jest młoda damo, to i on i Kamień są poza naszym zasięgiem. rzekł Carpath
- Tal Rascha nie jest człowiekiem, którego może pokonać zgraja opryszków, serce mi podpowiada, że
nadal żyje.
- Chyba musimy pomyśleć, co teraz począć przynaglił Executor czy czekać na wroga tutaj, czy
wyjść mu naprzeciw.
- Walczyć z nim na otwartym polu? To szaleństwo! jest nas dwukrotnie mniej! Siły wroga liczą sobie
sześć tysięcy ludzi i bogowie wiedzą, czego jeszcze! A nas? Dwa tysiące z KOD`u tysiąc pięćset
Wojowników Apokalipsy i to wszystko!
- Masz rację Croocodylu powiedział Nodi jest nas mniej i miejmy nadzieję, że wróg myśli podobnie
jak ty, że będziemy czekać tu na niego prawdopodobnie pieczętując swój los. Zróbmy coś, czego się
nie spodziewa, zaskoczmy go, niech bitwa odbędzie się na naszych zasadach, nie jego!
- Masz rację Mistrzu Nodi kontynuował Carpath jeżeli mamy jakiekolwiek szanse, to tylko przez
zaskoczenie. Jak dużo mamy czasu nim nieprzyjaciel przemierzy Nizinę?
- Przypuszczam, że jakieś trzy cztery dni. rzekł Arranis.
- Więc powinniśmy wyruszyć w ciągu dwóch dni. powiedział Executor.
Wszyscy zgromadzeni przytaknęli.
Następnego ranka w całej twierdzy wyczuć dało się olbrzymie napięcie, zdenerwowanie a
także podniecenie. wszyscy zaczęli się przygotowywać, gdyż zgodnie ze słowami Wielkich Mistrzów,
następnego ranka miała wyruszyć armia. Tal Raschy nadal nie było i nikt nie mógł powiedzieć, co się
z nim stało.
Valiana siedziała w swym pokoju rozmyślając nad tym, co ostatnio przeżyła, gdy do pokoju
wszedł jej ojciec.
- Córko moja droga, jutro wyruszam na wojnę i nie wiem, co może mnie tam spotkać. Gdybym nie
powrócił to...
- - Nie tato zaczęła łamiącym się głosem oboje tam wyruszamy. Chociaż znałam Tal Raschę
zaledwie parę dni to bardzo się z nim zżyłam, nie mogę tu siedzieć i w bezczynności czekać. Co jeśli
oni mieli rację? Co jeśli Tal odszedł? Wtedy w górach go zostawiłam samego, nie zrobię tego po raz
drugi, nie zostawię cię tato.
- A co jeżeli on tu powróci?
- Tal wie, gdzie stoczy się bitwa, z pewnością uda się od razu tam. A ja pragnę go tam spotkać.
Nodi milczał, gdzieś w głębi siebie rozumiał córkę. Gdyby on miał jeszcze szansę na ujrzenie swej
żony z pewnością by z niej skorzystał. Gdyby tylko wciąż żyła.
Wieczorem ponownie zebrała się narada by przygotować strategię w czasie potryczki.
- Trzy tysiące pięćset, oto liczba ludzi, jaką dysponujemy zaczął mówić Nodi w tym dwa tysiące
zbrojnej piechoty, sześćset konnicy, siedmiuset łuczników i dwustu magów, z czego zdecydowana
większość to dopiero adepci.
- Ale to oni mogą stanowić klucz do zwycięstwa rzekł Executor musimy ich chronić za wszelką
cenę.
- Nie wiemy, czym dysponuje nasz nieprzyjaciel kontynuował Nodi dwa tysiące Obrońców Kamieni
Dusz zostało pokonanych z wielką łatwością, na polu bitwy, według słów mej córki, znajdowało się nie
więcej niż pięćset ciał wroga. Musi on dysponować potężną siła.
- Więc niby jak mamy go pokonać! krzyknął Croocodyl Skoro nasi przyjaciele ulegli tak łatwo, a nie
byli oni słabi!
- Ale zostali zaskoczeni rzekł Arranis a tym razem to my zaskoczymy naszego wroga.
- A jeżeli to pułapka? Kontynuował Croocodyl
- Niech bogowie nam wtedy sprzyjają.
- Też mi pociecha.
- W takim razie tam polegniemy! słowa Nodiego sprawiły, że Croocodyl nie miał już ochoty mówić
dalej.
- Nie kłóćmy się panowie powiedział Carpath Zajmijmy się tym, co mamy robić. Moim zdaniem
powinniśmy użyć takiego szyku.
Carpatk naszkicował na kartce swój plan.
- Dwa tysiące wojowników na środku pola nawiążę walkę, po trzysta konnych okrąży wroga zamykając
jogo żołnierzy, a z tyłu nasi łucznicy i magowie będą razić wroga na odległość.
- Sądzę zaczął Arranis, że powinniśmy ustawić magów przed łucznikami, mogliby oni wznieść jakąś
barierę, by ochronić i siebie i łuczników.
- Ale czy nasze strzały przelecą przez tę barierę? kontynuował Carpath.
- Masz rację, możemy w ten sposób uczynić naszych łuczników bezużytecznych mówił dalej Arranis
może, więc ustawmy ich po bokach magów, w ten sposób.
- Niech tak będzie zgodził się Nodi sądzę, że nasza praca na dzisiaj dobiega końca, proponuję
teraz udać się na spoczynek, bo wyruszamy przed świtem.
Wszyscy znajdujący się na sali rozeszli się do swych komnat.
Dwie godziny przed świtem ponad trzytysięczna armia wyruszyła z twierdzy Wojowników
Apokalipsy prowadzona przez Wielkich Mistrzów Nodiego i Executora, idących teraz pod jednym
sztandarem, na którym widniało wschodzące słońce, a w jego środku czarna pantera szykująca się do
skoku, herby obu klanów, połączonych i walczących w wspólnej sprawie. Pierwotnie serce miało być
jeszcze obwiązane przez złotą różę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]