[ Pobierz całość w formacie PDF ]
młode, bystre chłopaki, już korzystałem z ich pomocy. Od dzisiejszego wieczoru dom będzie pod obserwacją przez
całą dobę. Będę cię zawiadamiał, milordzie, o każdym wyjściu panny Fox.
March skinął głową. Jeszcze długo po odejściu detektywa ział przy kominku, zapatrzony w dogasający żar.
14
Ojeeej, Alison! - rozległ się żałosny jęk. - Jeśli jutro z nami nie pojedziesz, cały dzień będzie zmarnowany! - Meg
aktorskim gestem wyrzuciła w górę ręce, przy okazji omal nie przewracając wazonu z kwiatami. - Miał z nami
jechać brat Sally, ale okazuje się, że nie może, a starsza siostra Charlotte, która też miała jechać, skręciła wczoraj
nogę w kostce. Mama Rosamund mówi, że czuje się jeszcze zbyt słabo po influency. Guwernantka Jane pojechała
odwiedzić krewnych i w końcu nie ma nikogo, kto mógłby się z nami wybrać. A wycieczkę do Oaks planujemy od
tygodni. Peter obiecał mi pokazać, jak się strzela z łuku, a James Arbuthnot chce nas zabrać do wsi na lunch.
- Wiesz, Meg... - przerwała jej niepewnie Alison.
- Tak cię proszę, Alison!
- Zdawało mi się, że miał z wami jechać również lord Marchford.
- Miał. Ale jeśli okaże się, że jest jedynym dorosłym, to może się rozmyślić. Zgódz się, to wtedy i on na pewno
pojedzie, i wszystko będzie w najlepszym porządku. Ciocia Edith też chce, żebyś nam towarzyszyła. - Meg opadła
na fotel obity adamaszkiem i wbiła w Alison wzrok pełen nadziei.
Alison zainteresowała się nagle wzorem na dywanie, żeby uniknąć błagalnego spojrzenia Meg. Jeszcze wczoraj
zdawało jej się, że świat wreszcie okazał się dla niej łaskawszy. Minęły dokładnie dwa tygodnie, odkąd obiecała
Jackowi Crawfordowi, że wygra dla niego pięćset funtów, i właśnie poprzedniego dnia osiągnęła cel. Wręczyła mu
pieniądze i oschle oświadczyła, że nigdy więcej nie chce go widzieć. Wziął od niej pękatą sakiewkę z pieniędzmi,
roześmiał się, a potem uniósł kapelusz na pożegnanie i pogwizdując, odszedł sprężystym krokiem, zostawiając ją
przed drzwiami na Royal Crescent. Zwitało.
A teraz to. Niech diabli porwą tego człowieka! Czemu jeszcze nie wrócił do Londynu? Zdecydowanie nie miała
ochoty jechać z lordem Marchfordem na wycieczkę z gromadą młodzieży, bo oznaczało to, że los skazuje ich na
swoje towarzystwo. Co najgorsze, była pewna, że skoro lady Edith zaaprobowała pomysł wycieczki, to nie tylko
pozwoli jej pojechać, lecz nawet będzie na to nalegała.
Alison westchnęła żałośnie. Skończyło się unikanie lorda Marchforda. Pozostawało jej starannie zaplanować
następny dzień, żeby nawet na krótko nie móc oderwać się od obowiązków.
49
Meg wyraznie zauważyła w zachowaniu Alison oznaki kapitulacji, zarzuciła jej bowiem ręce na szyję i porwała
ją do szaleńczego walca dookoła salonu. Wbrew swemu nastrojowi Alison wybuchnęła śmiechem, taniec jednak
skończył się nagle, zderzyły się bowiem z postawnym mężczyzną, który wszedł do Pokoju.
- Ojej! - wykrzyknęła Alison, znalazłszy się przy piersi Marcha w niespodziewanym uścisku. Spłonęła
rumieńcem i natychmiast wyplątała się z jego objęć. Jak najszybciej uciekła w drugi koniec salonu.
March! - zawołała Meg, ani trochę nie speszona tym, że znalazła się w takim samym położeniu. Głośno cmoknęła
brata w policzek. - Alison zgodziła się jechać z nami do Oaks!
Brak entuzjazmu hrabiego nie zwrócił jej uwagi.
- Och, będzie cudownie! - szczebiotała w uniesieniu. - Tak dawno już nie siedziałam na koniu. Zapowiada się
piękna pogoda, a kucharka mamy Sally przygotuje nam różne dobre rzeczy do jedzenia.
- Myślałem, że zjemy lunch w Step Walford - zauważył hrabia.
- Ależ tak, tylko potrzebujemy czegoś na drogę, żeby starczyło nam sił. Przecież mamy wyjechać zaraz po
śniadaniu.
- Naturalnie - mruknął March. Mimo woli zerknął z rozbawieniem na Alison, zaraz jednak ponownie zwrócił się
do siostry. - Nie możemy dopuścić, żebyś po trzech godzinach bez jedzenia umarła z głodu.
Alison z radosnym błyskiem w oczach odwzajemniła spojrzenie Marcha, zaraz jednak uprzytomniła sobie, co
robi, i gwałtownie odwróciła głowę. March również się usztywnił. Wszedł głębiej do pokoju i usiadł. Po kilku
minutach dołączyła do nich lady Edith i wspólnie zaczęli ustalać dalsze szczegóły wycieczki.
Wieczorem March siedział w swym apartamencie w York House i próbował przewidzieć, jak przebiegnie
nazajutrz wycieczka do Oaks. Zupełnie nie wiedział, czego się spodziewać po tej przewrotnej uwodzicielce, która
nieustannie grała mu na nerwach. Ze smutkiem przyznał, że niepokojący stan jego umysłu nie jest niczym
zaskakującym, skoro od dwóch tygodni nijak nie udaje mu się znalezć potwierdzenia dla swoich przypuszczeń.
Alison Fox objawiała dziwną niechęć do uczestnictwa w rozrywkach elity Bath. Ciekawe, jak zamierza
wprowadzić w czyn swe występne zamiary, skoro od dłuższego czasu nie chce nigdzie iść z nim i ciotką Edith. Nie
pojawiła się na żadnej kolacji, na żadnym wieczorze. Wymówiła się bólem głowy nawet w dniu, gdy szli pograć w
karty na przyjęciu, na którym mieli być obecni najbogatsi ludzie zachodniej Anglii.
Wszystko wyjaśniło się rankiem w dniu, gdy Jonas Pilcher pojawił się w York House poinformować swego
klienta o dziwnej sytuacji na Royal Crescent.
- Ta panna Fox - meldował niepozorny detektyw, przewracając poślinionym kciukiem kartki notatnika - przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]