[ Pobierz całość w formacie PDF ]

traktuje mnie pan jak powietrze.
Baron unikał jej wzroku, ale teraz nagle utkwił w jej oczach płonące
spojrzenie.
— Jeśli mnie pani zmusi, bym odpowiedział, pozostanie mi jedynie
wybór między dwiema równie niesłychanymi rzeczami.
— Cóż to za niesłychane rzeczy? — spytała podniecona. Baron znów
zacisnął zęby, walcząc ze sobą, wreszcie rzekł:
— Albo będę musiał panią okłamać, albo powiedzieć pani zuchwałą
prawdę. Proszę oszczędzić mi obu tych rzeczy.
Dziewczyna wyprostowała się i patrząc mu twardo w oczy spytała.
— Czy nie ma pan odwagi powiedzieć mi prawdy?
Wiedziała, że te słowa podziałają na niego jak policzek. Ale prze-
straszyła się, gdy baron jednym skokiem znalazł się blisko niej i ściskając
jej boleśnie dłoń, patrzył na nią wzrokiem, który przyprawił ją o drżenie.
— Już raz panią ostrzegałem, by pani nie igrała z ogniem! Pozwolę
sobie zauważyć, że zanadto się cenię, bym miał być zabawką w pani ręku.
Pani dobrze wie, co się ze mną dzieje, i bez trudu może mnie pani zmusić
do wypowiedzenia, co czuję.
— Jeszcze nikt nigdy nie nazwał mnie tchórzem... i pani też na to nie
pozwolę. Dlatego usłyszy pani ode mnie prawdę, choćby miało mnie to
kosztować utratę posady. Pani wciąż jeszcze podoba się igrać z ogniem.
Może chce pani sobie skrócić czas oczekiwań, zanim pani zostanie księżną
Nordheim? Ja nie mam korony książęcej na zbyciu, choć pod każdym
innym względem mogę współzawodniczyć z księciem Nordheimem.
— W każdym razie nie jestem bez serca, a moje serce należy do pani.
Kocham panią... oto cała prawda! I dlatego staram się pani unikać. Jestem
tylko człowiekiem; starałem się z całych sił ukryć przed panią moje
uczucia. Ale pani wywlokła je na światło dzienne i teraz może się pani
śmiać z takiego głupca jak ja. Proszę mi jednak pozwolić opuścić ten
pokój, póki pani w nim przebywa. Być z panią sam na sam to dla mnie
zbyt wielka męka.
Wyrzuciwszy z siebie ten niepowstrzymany potok słów, puścił nagle jej
rękę, ukłonił się i wybiegł z gabinetu, pozostawiając Margot w stanie
skrajnego wzburzenia.
Dziewczyna stała jak sparaliżowana patrząc na drzwi, za którymi
zniknął baron Oldenau. W jej sercu rozbrzmiał śpiew i rozdzwoniły się
radośnie dzwony życia. Łzy napłynęły jej do oczu, a serce przepełniała
pokora. Wiedziała, że baron powiedział prawdę, wiedziała, że kocha ją dla
niej samej. Wydarł to zwierzenie swej dumie i gniewał się na nią, że go do
tego zmusiła. Nie wiązał żadnych nadziei z tą miłością. Przecież ojciec w
jego obecności mówił o jej związku z księciem jako o czymś
postanowionym, a ona nie zaprzeczyła temu ani jednym słowem. Musiał
więc uznać, że ona pochwala plany ojca.
Po długiej chwili, jakby budząc się z głębokiego snu, przygładziła dłonią
włosy i z uśmiechem szczęścia spojrzała na drzwi, przez które przed
chwilą wyszedł baron. Opanowała się już i w jej oczach zapaliły się ogniki
przekory. Prędzej umrze, niż poprosi mnie o rękę! — myślała, ubawiona i
uszczęśliwiona zarazem. — Co robić? Przecież nie mogę mu się
oświadczyć! A skoro umyka przede mną jak zając, nie mogę mu nawet
powiedzieć, że kocham go co najmniej tak samo jak on mnie, i że nie chcę
zostać księżną Nordheim, tylko baronową Oldenau.
Była przekonana, że teraz na pewno nie wróci i że w przyszłości będzie
jej jeszcze bardziej unikał. Zamyślona wyszła z gabinetu i poszła do
swojego pokoju. Usiadłszy wygodnie w fotelu, zastanawiała się, co robić,
by przeprowadzić swoje szczęście przez wszystkie burze do spokojnej
przystani.
Ale na razie żadne rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Czuła się
tak, jakby była uwięziona pośród bardzo wysokich murów. W górze widać
było pogodne, rozjaśnione słońcem niebo, ale jak się wydostać poza mury, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •