[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapłacił jej wtedy gotówką. Niemałą sumę
zresztą.
A więc kontynuowała Taylor kiedy
chciałeś zapłacić za szkody, wzięła tyle, żeby
pokryć koszty naprawy i zaginiony depozyt.
Dwadzieścia tysięcy. To się mniej więcej
zgadzało.
Być gwiazdą 241
Cóż, najwyrazniej zgodziła się wtedy mnie
zastąpić, ponieważ czuła się winna, przyjmując
dodatkowe pieniądze.
Aha...
Ale w dniu, kiedy wyjeżdżała z Chicago,
znalazła depozyt. Wcale nie spłonął.
Więc oddaje te dodatkowe pieniądze.
Na to wygląda.
Skinął głową.
Wcale mnie to nie dziwi. Meg jest uczciwą,
dobrą osobą.
Taylor rozpłakała się. Jarett podszedł do niej.
Co się stało?
Byłam dla niej okropna. Przyszła do mnie do
hotelu po pomoc, a ja użyłam tego przeciwko niej.
I przeciw tobie.
O czym ty mówisz? Kiedy potrzebowała
twojej pomocy?
Zgłosił się do niej fotograf, który was śledził
i wiedział, że mnie zastępowała. Miał zdjęcia
i chciał za nie dziesięć tysięcy dolarów.
Co? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
Bo pomyślałam, że mogę upiec dwie piecze-
nie na jednym ogniu. Powiedziałam Meg, że
zajmę się wszystkim, jeżeli będzie się trzymać od
ciebie z daleka.
Jarett odsunął się.
A gdybyś próbował się z nią jeszcze zoba-
czyć, miała cię ignorować.
242 Stephanie Bond
Potrząsnął głową z niedowierzaniem.
Dlaczego to zrobiłaś?
Przepraszam, Jarett. Wiesz, że zawsze wyda-
wało mi się, że cię kocham. Ale teraz wiem, że to
nieprawda. I nie wiem, dlaczego nie zostawiłeś
mnie już dawno temu.
Dlatego, że obiecałem Davidowi i twoim
rodzicom, że się tobą zajmę.
Taylor chlipnęła i wyprostowała się.
I wykonałeś kawał dobrej roboty. Ale wydaje
mi się, że już najwyższy czas, żebym sama się
sobą zajęła, nie sądzisz? Wyciągnęła list w jego
kierunku. Jedz do niej. Ona cię kocha, wiesz
o tym. A ty tęskniłeś za nią, od kiedy tu przyjecha-
liśmy.
Wziął list, bojąc się poddawać budzącej się
w nim radości. Czy to możliwe, że Meg go jednak
kochała?
Ale przecież ona jest zaręczona.
Taylor uśmiechnęła się i otarła oczy.
Więc lepiej jedz jeszcze dzisiaj.
Rozdział dwudziesty
Niesamowite. Posłuchajcie tego.
Meg spojrzała ponad swoją kanapką na Kathie,
rozciągniętą jak zwykle na krześle w pokoju
nauczycielskim i czytającą gazetę.
,,Taylor Gee podpisała właśnie jeden z naj-
lepszych kontraktów w branży telewizyjnej. Ak-
torka ma zarabiać sześćset tysięcy dolarów za
każdy odcinek Księżycowych nocy przez następne
dwa lata. Popularność Taylor Gee rośnie od czasu
pamiętnego incydentu przed hotelem w Chica-
go . Kathie opuściła gazetę. Sądzicie, że
dostaniemy podobną podwyżkę w tym roku, co,
dziewczyny?
Meg uśmiechnęła się w duchu. Zastanawiała
się, czy jej przyjaciółki uwierzyłyby, że wtedy
w Chicago to była właśnie ona. Ale Meg nie była
244 Stephanie Bond
stworzona do życia, jakie prowadziła Taylor.
Znacznie lepiej czuła się tutaj, w miejscu, do
którego należała.
Zapomnij o podwyżce prychnęła Sharon.
Wystarczy mi do szczęścia, że ten gestapowski
nadinspektor i zarząd szkoły zostali powstrzy-
mani.
Racja powiedziała Joanna z kąta, w którym
robiła na drutach kolejny szalik. Naprawdę, Meg,
to było wspaniałe ze strony ojca Treya, że poroz-
mawiał z gubernatorem w imieniu nauczycieli.
Zwłaszcza że rzuciłaś jego syna cmoknęła
Kathie.
Meg uśmiechnęła się smutno.
Nasze zerwanie było wynikiem porozumie-
nia obydwu stron. A ojciec Treya jest osobą, której
nie przeszkadzało poparcie słusznej sprawy.
Oczywiście po tym, jak zagroziła powiedzeniem
jego żonie, że wygląda wyjątkowo świeżo jak na
kogoś, kto zginął śmiercią tragiczną.
Naprawdę nam pomogłaś powiedziała Ka-
thie, przechylając głowę. Ale wydaje mi się, że
powinnaś potrzymać Harry ego u siebie przez
jakiś czas. Przynajmniej do chwili, kiedy trochę
poprawi ci się humor.
Kim jest Harry? zapytały jednocześnie
Joanna i Sharon.
Pamiątką, którą Meg przywiozła mi z Chica-
go, razem z autografem Taylor Gee, oczywiście.
Być gwiazdą 245
Odwróciła stronę w gazecie i wydała z siebie
pomruk aprobaty. O rany, Meg, dlaczego nie
przywiozłaś zamiast tego jej ochroniarza? Od-
wróciła gazetę w ich stronę i oczom Meg ukazał
się Jarett stojący u boku Taylor. W miejscu, do
którego on z kolei należał.
Meg uśmiechnęła się, próbując nie pokazać po
sobie, jak bardzo cierpi. Była pewna, że Jarett nie
poświęcił jej ani jednej myśli, od czasu kiedy
wrócił do Los Angeles. Nigdy już nie dowie się, jak
bardzo go pokochała.
Jest wspaniały, to nie ulega wątpliwości.
Sharon spojrzała i mruknęła z zachwytem.
Wyobrażacie sobie noc z takim facetem?
Ona na pewno, ostatnio nawet bardzo często,
pomyślała Meg. W marzeniach.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Kathie
opuściła gazetę.
Proszę.
Meg podniosła właśnie do ust puszkę z wodą,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]