[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogła po prostu wyciągnąć rękę i dotknąć...
Pułkownik przyglądał jej się zmrużonymi oczyma, z
kącikiem ust uniesionym w lekko kpiącym uśmieszku. Nie
okazywał niepokoju, przeciwnie, sprawiał wrażenie, jakby
oczekiwał czegoś przyjemnego. Nagle ją olśniło, zrozumiała,
czego pułkownik Hauke się po niej spodziewa.
Jest przekonany, że zwabiła go w ustronne miejsce, żeby
zaoferować mu swe względy w zamian za opiekę. Podczas
kolacji nieopatrznie dała do zrozumienia, że wie o jego
zamożności. A on przyjął z cynicznym rozbawieniem fakt, że
się tym zainteresowała. Czyż z jego kulturalnego głosu nie
przebijała drwina, gdy przyznał, że wie o kobiecych plotkach na
temat zasobności i statusu kawalerów?
Po kilku dniach, podczas których nie wychylali się poza
granice powściągliwej uprzejmości wobec siebie, tego ranka
zaczęli flirtować. Odmówiła mu wprawdzie wspólnej
przejażdżki konnej, ale zrobiła to z nieśmiałości. Poraziła ją
prawda, która w całej jasności stanęła jej przed oczami. Wkrótce
miał wyjechać do Anglii. Doszedł pewnie do przekonania, że
skończyła udawać trudną do zdobycia i postanowiła go usidlić,
zanim straci go z oczu. Ach, ta męska próżność! Tylko dlatego,
że jest samotną kobietą z dzieckiem, on wyobraża sobie...
Słowa protestu zamarły jej na ustach. W jego rozumowaniu
nie było nic zaskakującego. Rozumiała, dlaczego mógł tak
pomyśleć. Wskutek sytuacji życiowej, w jakiej się znalazła, była
narażona na zakusy różnych rozpustników. Po śmierci ciotki
Florence, kiedy mieszkała samotnie, tylko z Marcusem, w
Yorku, prowadząc bardzo oszczędne życie, pewien miejscowy
dorobkiewicz przysłał jej przez lokaja propozycję, by została
55
jego utrzymanką. Była wstrząśnięta nie tyle bezczelnością
oferenta, ile tym, że mógł ją postrzegać w taki sposób.
Wcześniej prawie jej nie zauważał, ograniczając się do
niedbałego kiwnięcia głową w jej stronę podczas niedzielnej
porannej mszy.
- Przy kolacji rozmawialiśmy o Yorku i o tym, jak się tam
znalazłem przed laty-ponaglił Etienne łagodnym tonem.
Isabel odsłoniła drobne białe zęby w wymuszonym
uśmiechu.
- Tak, istotnie. Jak się panu podobało w Yorku?
- Paskudne miejsce.
Gniewne spojrzenie Isabel skłoniło go do obszerniejszych
wyjaśnień.
- Wybrałem niedobry moment na odwiedzenie tego
pięknego miasta. Kiedy tam przybyłem, w Yorku panowała
epidemia szkarlatyny. To był jeden z powodów, dla których nie
zabawiłem tam długo, tylko pojechałem do Cambridge, żeby
odwiedzić dziadków przed powrotem do wojska.
- Nie miał pan powodów, żeby zostawać w Yorku?
- %7ładnych. Prawdę mówiąc, żałuję, że w ogóle pojechałem
w to piekielne miejsce. Popełniłem błąd. Pochopne decyzje
czasami prowadzą do upokorzeń.
- Rozumiem.
Po krótkiej pauzie, pełnej napięcia, Etienne bardziej
stwierdził, niż zapytał:
- Kiedy Rachel odtrąciła Connora i uciekła, wyjechała do
Yorku z jedną ze swoich sióstr. To była pani.
- Tak, to byłam ja.
- Choroba panią ominęła?
- Szkarlatyna.... Tak.
- Długo pani tam przebywała?
- Owszem, długo. Aż do niedawna.
Isabel czuła na sobie jego badawcze spojrzenie. Rzecz jasna,
musiał się zorientować, że coś kryje się za jej krótkimi
zdawkowymi odpowiedziami. Zaczerpnęła głęboko powietrza,
56
podeszła do niego bliżej i spojrzała mu w twarz oczyma
zimnymi jak ocean.
- Czyżbym panią w jakiś sposób uraził, pani Forrester?-
zapytał spokojnie.
- Istnieje taka możliwość. Jeśli zechce mi pan
odpowiedzieć na jedno pytanie, proste, ale obawiam się, że
osobiste, zyskam pewność i wtedy albo pana oskarżę, albo
przeproszę.
Etienne rozpostarł ramiona tak, że poły nieskazitelnego
surduta rozchyliły się, ukazując muskularny tors osłonięty
jedwabną koszulą.
- Ależ śmiało, proszę pytać.
Słowa były uprzejme, lecz ton podszyty kpiną; być może
scena wydała mu się groteskowa. Dramat Isabel był prawdziwy,
tak prawdziwy, że miała ochotę wymierzyć mu policzek, zetrzeć
z jego twarzy ten irytujący wyraz pobłażliwości.
Splotła dłonie za plecami, mocno wykręcając palce.
Cierpliwości, nakazała sobie z duchu. Wiedziała, że jego dobre
samopoczucie nie potrwa długo. Opanowała się i spokojnym
tonem spytała:
- Czy ma pan długą bliznę z prawej strony czaszki po ranie
zadanej przed mniej więcej ośmiu laty?
Znała odpowiedz, jeszcze zanim się odezwał, wyczytała ją z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •