[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Najwyrazniej chciała go sprowokować.
- Mój papa chce poślubić twoją panią - powiedziała pod
stępnie. - Co o tym myślisz?
Odwrócił głowę, żeby na nią spojrzeć. Flora zamarła i prawie
natychmiast pożałowała, że wspomniała o lady Whitehaven.
Wydało się jej, że gdyby spojrzała zbyt głęboko w jego
niesamowite oczy, dostrzegłaby tam swój upadek. Nie wiedziała,
kim jest ten człowiek, ale instynkt podpowiadał jej, że przy
sporzy jej wielu kłopotów.
- Co powinienem o tym sądzić, panienko? - zapytał cicho.
Potrząsnęła głową; nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie
spodziewanie rżenie konia przecięło ciszę. Patryk zawrócił
swojego wierzchowca.
- Co się stało? - wyszeptała.
Wstrzymał oddech. Nie był przygotowany na to, co zobaczył.
Anna pognała swojego konia, a u jej boku pędził jak szalony
sir Wallace.
- Mam wrażenie, że oni się ścigają - powiedział przerażony.
- Głupcy! - wykrzyknęła Flora, potrząsając głową. - Tyle
134
MISJA
razy mówiłam papie, że jest za stary na takie szaleńcze przejażdż
ki. Ostatnim razem...
Ale Patryk już jej nie słuchał. Zcisnął udami konia i puścił
się w pościg. Postanowił dołączyć do wyścigu i wygrać; męska
duma nie dawała mu innego wyboru. Poczuł dziką satysfakcję,
kiedy Anna spojrzała przez ramię i zobaczyła, jak mijał sir
Wallace'a.
Był już tak blisko, że prawie mógł jej dotknąć. Słyszał jej
śmiech. Wiatr zerwał z głowy kapelusz Anny. Woalka po
szybowała w powietrzu, a po chwili spadła prosto pod końskie
kopyta. Kiedy spotkał Annę po raz pierwszy, myślał, że jej
zamiłowanie do szaleńczej jazdy jest konsekwencją niepo
skromionej natury tej kobiety. Teraz czuł się jak ostatni
złoczyńca przez to, że nigdy nie starał się dowiedzieć czegoś
więcej o jej życiu. Jego serce zabiło mocniej na wspomnienie
słów Isobel. Dopiero po tym spotkaniu zrozumiał, że Anna
starała się uciec od bólu. A on, zamiast jej pomóc, tylko jeszcze
bardziej ją ranił.
Jednak w tej chwili wcale nie sprawiała wrażenia nieszczę
śliwej. Była w swoim żywiole i pędziła tak szybko, jakby
ścigała się z samym diabłem. Gdyby lepiej przyjrzał się
jej twarzy, zauważyłby ten figlarny uśmiech i na pewno
zorientowałby się, że zamierza przeskoczyć przez mur luzno
ułożonych kamieni, które odgradzały wrzosowisko od pa
stwiska.
- Nie! - Poczuł, jak krew napływa mu do twarzy, a jego
krzyk rozpłynął się na wietrze. - Niech to szlag, Anno! Nie
rób tego!
Czas stanął w miejscu. Był wściekły na kobietę, o której
prawie nic nie wiedział. Może w tej chwili starała się odebrać
sobie życie? Nie mógł patrzeć na ten skok, ale nie potrafił
także odwrócić głowy. Miał wrażenie, że minęły długie godziny
135
JULIANHUNTER
od momentu, kiedy jej koń wybił się w powietrze, do chwili
gdy spadł na ziemię po drugiej stronie muru.
Zatrzymał swojego rumaka tuż przed murem. Był tak
wstrząśnięty i poruszony całą to sytuacją, że gdy dobiegł go
z tyłu krzyk innej kobiety, prawie nie mógł się poruszyć. Nadal
był sparaliżowany widokiem Anny leżącej na ziemi bez
oddechu.
16
Odsunął od siebie ten tragiczny obraz. Zawrócił i spostrzegł
sir Wallace'a, który leżał na ziemi i wrzeszczał na córkę,
robiącą fochy, ponieważ pobrudziła nowy kostium. Najwyraz
niej wcale nie przeraził jej upadek ojca, co więcej nawet nie
zapytała, czy nic mu się nie stało. Sir Wallace był zdrów jak
ryba, ale Flora skręciła nogę w kostce.
- W jaki sposób uda mi się zamówić kolejną nową sukienkę
przed sezonem łowieckim? Chciałabym to wiedzieć. Ta zielona
plama na spódnicy nigdy się nie spierze. - Pokuśtykała w stronę
ojca, który siedział na kamieniu i trzymał głowę w rękach. -
Papo, dlaczego musiałeś za nią pędzić? Zrobiłeś z siebie
głupca, a ja przez ciebie zraniłam nogę i zniszczyłam nowiutkie
ubranie.
Patryk zmrużył oczy, po czym zsiadł z konia i podszedł
w stronÄ™ miejsca wypadku.
- Czy wszystko w porządku, proszę pana? - zapytał, starając
się nie roześmiać.
Sir Wallace popatrzył na niego. Byli rywalami, którzy starali
się o względy Anny. W dawnych czasach zmierzyliby się
137
JILLIAN HUNTER
w pojedynku i tak długo walczyliby na miecze bądz szpady,
aż jeden z nich padłby martwy na ziemię. Nawet w dzisiejszych
czasach mogło się zdarzyć, że jeden z nich straciłby życie,
jeżeli od tego by zależała wspólna przyszłość z tą kobietą.
Dlatego między innymi Patryk nie ufał Wallace'owi.
Ale w tej chwili byli po prostu dwoma mężczyznami wy
stawionymi na pośmiewisko przez kobietę, którą kochali. Ich
spojrzenia spotkały się i przez sekundę doskonale się rozumieli.
Złączyli się w upokorzeniu i rozczarowaniu, które przeżywali.
Ale ta chwila męskiej solidarności nie mogła trwać wiecznie.
W końcu tylko jeden z nich będzie mógł w przyszłości sypiać
u jej boku.
- Nic mi nie jest, Sutherland - odparł sir Wallace z wdzięcz
nością. - Dziękuję, że zapytałeś.
- Nie ma za co, sir.
Sir Wallace uderzył czapką o kolano.
- Przeklęta kobieta. Prawie ją miałem, Sutherland, ale
wtedy wiesz, co się wydarzyło? Straciłem zimną krew.
- Przeklęta kobieta, w rzeczy samej, sir - przytaknął Patryk
bez zastanowienia.
Sir Wallace spojrzał na niego zdziwiony, ale nic nie powie
dział. Przez chwilę rozmawiali ze sobą jak równi. Nie liczyła
się pozycja społeczna ani majątek. Mogli mówić jednym
językiem i nikogo to nie dziwiło. W końcu chodziło o kobietę.
- Mąż nigdy nie potrafił jej upilnować - warknął cicho. -
Ta kobieta niczego się nie boi. Kpi z własnego bezpieczeństwa.
- Nie boi się ani trochę - powtórzył Patryk. Miał zamiar
dać jej nauczkę, kiedy już wrócą do domu.
- Przepraszam - wtrąciła się Flora, klepiąc Patryka pejczem
po ramieniu. - Chyba o czymś zapomnieliście. Wydaje mi się,
że skręciłam kostkę, kiedy zeskoczyłam z konia, żeby pomóc
tacie.
138
MISJA
- Spójrz na nią. - Sir Wallace wskazał ręką w stronę, gdzie
pogalopowała Anna. - Moglibyśmy teraz być martwi, a jej i tak
nic by to nie obchodziło.
Patryk zmarszczył czoło.
- Martwi i pochowani.
- Nawet się nie obejrzała, kiedy spadłem z konia.
- Nawet o tym nie wie - powiedział Patryk.
- A co z moją nogą? -jęczała Flora. Jej głos odbił się echem.
Ojciec uniósł głowę, żeby na nią spojrzeć.
- Chociaż raz się zamknij, do jasnej cholery! - powiedział,
wyrażając w ten sposób to, co również Patryk miał na myśli. -
Zajmiemy się twoją nogą dopiero, jak wyliżemy własne rany.
Służący pałacyku myśliwskiego załamywali ręce. Zarówno
pomocnik ogrodnika, jak i stajenny poinformowali wszystkich
o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Służba wiedziała nawet
o tym, że pan Sutherland dotykał pani tam, gdzie nie powinien,
i że lady Whitehaven wróciła z przejażdżki sama.
Kiedy wbiegła do domu, wszystkie sprzątaczki doszły zgodnie
do wniosku, że od śmierci męża nie widziano jej tak szczęśliwej.
Rzeczywiście czuła się świetnie.
Służący zauważyli także, że pół godziny pózniej wrócili do
domu pan Sutherland i sir Wallace. WyglÄ…dali na swoich
koniach jak dwaj rycerze, którzy wracają po przegranej
bitwie.
Na usta wszystkich domowników cisnęło się jedno pytanie:
Co to wszystko mogło znaczyć?
Sandy, najstarszy ze służby, który uważał siebie za filozofa,
ponieważ przeczytał kiedyś Platona, doszedł do wniosku, że
to na pewno początek rebelii społecznej. Powiedział wszystkim,
że tuż przed ich nosami rozgrywa się mała rewolucja.
139
JILLIAN HUNTER
Gracie niepochlebnie skomentowała jego opinię.
- Jeżeli to rewolucja, to dlaczego lokaj klepie po plecach
arystokratÄ™?
- To się właśnie tak zaczyna - odparł Sandy z poważną
miną. - Największe wojny wybuchały zupełnie niepostrze
żenie.
Dzwonek, który wisiał tuż nad nimi, zabrzęczał niespodzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]