[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakiemu daÅ‚ wyraz w pierwszej swej polskiej pracy krytycznej o "Lenorze" Bürgera i "Ucieczce" Mickiewiczowskiej (),
dalej w rozprawie o "Sonetach krymskich", w zabiegach około wydania zbiorowego dzieł i korespondencji
Mickiewicza, a wreszcie w Å›wietnych wykÅ‚adach o Adamie w sali Cercle des sociéiés savantes w Paryżu () "Szkoda, że
go nie słuchasz  pisze o tych wykładach Zygmunt Krasiński do Adama Sołtana  podskoczyłoby ci serce" (Hoesick
"Juljan Klaczko" str. ).
%7łe Klaczko miał wyjątkowy dar wymowy, to rzecz powszechnie znana. Zachwyca się tą wymową i Bohdan Zaleski,
gdy pisząc do p. Felicji Iwanowskiej o obchodzie w Paryżu dnia maja , dodaje: "na zebraniu Polaków Klaczko
improwizował prześliczne rzeczy o ś. p. Wł. Zamoyskim", (. c. str. ).
W parę lat pózniej opuścił Klaczko Paryż. "Niedawno  pisze Bohdan w marcu r.  wyjechał Klaczko do Wiednia
na swoje dygnitarstwo przy Beuście. Odjechał zdaje się w dobrem usposobieniu, z obietni
cami pracowania dla Kościoła i dla Polski", (l. c. str. ).
Wiadomo, jak się zakończył ten epizod politycznego i parlamentarnego działania w życiu Klaczki i nie tu miejsce
mówić o tem. W r. osiedla się on znowu na stałe w Paryżu i tu niebawem ponosi ciężką stratę przez śmierć przyjaciela,
Eustachego Januszkiewicza. Od lat wielu łączyła ich ścisła zażyłość i wspólna praca nad zbiorowem wydaniem dzieł
Adama Mickiewicza, łączył ich gorący kult dla Wieszcza. Wspólnie, i nie bez trudności zbierali rozpierzchłe listy
Adama i pamiątki po nim. Jeszcze w roku w liście do Ignacego Domeyki wspomina Bohdan, Jakto "przed laty
kilkunastu  zatem wnet po śmierci Adama  kusili go o te świętości Klaczko i Januszkiewicz". Nie przychodziło im
to łatwo, bo Bohdan na te "kuszenia" odpowiedział: "Skoro ducha wielkiego mistrza ma w posiadaniu już Naród, to nie
szkodzi, że o skarbie serca jego, dowie się nieco pózniej (l. c. str. ).
Zmierć takiego przyjaciela i współpracownika głęboko dotknęła Klaczkę i wnet wysłał do Czasu wspomnienie
pozgonne, w którem dał wierny wizerunek zmarłego i jego zasług. W tym jednak nekrologu, pisząc
o stosunkach Januszkiewicza z Mickiewiczem, przyznał pierwszemu, na podstawie widocznie błędnych opowiadań,
znaczny wpływ na wydawnictwo "Pana Tadeusza", przyczem dotknął w sposób dość bezwzględny pamięci Stefana
Witwickiego, który miał być "korektorem", a właściwie "katem" naszej epopei narodowej.
Poruszyło to niezmiernie Bohdana. I jakkolwiek sędziwy, bo ósmy krzyżyk dzwigający na barkach, porywa się do
pióra, aby błędy prostować. Pisze o tem z żalem do pani Felicji Iwanowskiej: ( pazdziernika ). "Od kilku dni obarczony
jestem pilną pracą. Klaczko, rozgłośny estetyk i publicysta, w nekrologu E. Januszkiewicza, podrukował niesłychane
fałsze i niebylice o "Panu Tadeuszu" Mickiewicza, z obelgami na ś. p. Witwickiego. Otóż muszę wystąpić w obronie
moich przyjaciół i aby dać świadectwo prawdzie, skreślić dzieje pisania i druku "Pana Tadeusza", dzieje dużo
zamierzchłe w pamięci po upłynione ch leciech. Potrzebuję wielkiego natężenia umysłu przy szperaniu w starych
papierach z epoki Tadeuszowskiej. Praca ta zabierze mi jeszcze kilka dni"... (Kor. Tom. V. str. ).
Poeta spieszył snać bardzo z tą pracą, bo olbrzymi, znany list Bohdana do Władysława Mickiewicza, streszczający
dwuletnie dzieje tworzenia "Pana Tadeusza", nosi datÄ™ ostatnich dni pazdziernika r. Prostuje w nim Bohdan trzy
twierdzenia Kłaczki: lo że Mickiewicz podczas pisania i drukowania "Pana Tadeusza" nie mieszkał w SaintGermain,
lecz przy ul. SaintNicolas d'Antin, a pózniej cle Seine; o że Eustachy Januszkiewicz nie miał najmniejszego udziału w
nakładztwie i wydawnictwie wiekopomnego poematu, bo wydał go Aleksander Jełowicki, podówczas poseł hajsyński;
wreszcie o, że Witwicki nie był ani korektorem, ani cenzorem, a tembardziej katem "ukochanego swego "Pana
Tadeusza". Tyle tylko przyznaje Bohdan, że gdy Adam zachęcał rymujących swoich przyjaciół, aby przynosili luzne
rapsody szlacheckie, które on wcieli do swej powieści na pamiątkę przyjacielskich stosunków na emigracji,  stało się
tym sposobem, "że kilkadziesiąt wierszy Witwickiego zostało w opisie matecznika wplecionych tak zgrabnie, że dziś
zaledwie je kto rozróżnić zdoła". Adam z piórem w ręku, sam czytał rękopis, a gdy uczuwał zmęczenie, odsuwał go
Witwickiemu, albo Bohdanowi. Zdarzało się też, że
czasem jakąś uwagę  bo tego sam się domagał  uznawał za słuszną, a wówczas własnoręcznie mazał, lub
podkreślał do poprawki. Zaręcza jednak Bohdan,. że "żaden z nas nie mazał w "Panu Tadeuszu", a tem bardziej nie
mazał Witwicki, który Adama zwał zawsze "Napoleonem poetów" w znaczeniu wyższości jego ponad współczesnymi
kolegami".
Przy wspomnieniach tych "drabując w papierach nieboszczyków", aby po latach czterdziestu przypomnieć sobie
dokładnie minione wydarzenia  serce mdlało sędziwemu poecie  jak sam pisze  wśród tych rozpamiętywań o
młodszych, milszych latach.
... Och dni te, dni szczęścia i chwały,
Obwinęły się w jesienny liść i gdzieś powiały...
A sprawa sama, "sprawa prawdy i sprawiedliwości", musiała Bohdanowi mocno ciężyć na sercu, skoro wspomina o
niej nieustannie w listach do Felicji Iwanowskiej, do dr. Feliksa Michałowskiego, do Bronisława Zaleskiego, a nawet w
blisko rok potem, bo września r. do Ignacego Domeyki (Kor. Tom V. str. ). Prostowanie błędnych relacji o tych
swoich najser
deczniejszych, o Adamie i Stefanie, uważał sobie sędziwy bard ukraiński za obowiązek święty. Taka była w nim
przeogromna cześć dla Adama, takie wielkie odczucie przyjazni względem Witwickiego Stefana.
O Klaczce w dalszych jego Listach nie znajdujemy już wzmianki.
III.
TEODOR RUTKOWSKI. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •