[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Milton potarł zarastający podbródek.
- O tym zadecyduje mój szef. Tak czy owak będziemy
w kontakcie. Jesteśmy piętro wyżej, Fleming i ja.
- Tylko was dwóch? - W głosie Tru zabrzmiało powąt
piewanie.
- Nie, sÄ… jeszcze dwaj na dole. Na noc przyjdzie nowa
zmiana. Nie obawiajcie się, to miejsce będzie naprawdę
dobrze obstawione.
- Popatrzcie! - wykrzyknęła Sasza, patrząc przez okno.
W pewnej odległości widać było neonowy napis Fortu
ne's" na dachu dużego budynku. - Tam robiliśmy zakupy!
- Ach, prawda, jakieś ciuchy dla was! - przypomniał
sobie Milton.
1 6 6 " TRUMAN I SASZA
TRUMAN I SASZA " 16 7
- Waterman mówił, że coś tu przyśle - zauważył Fle rozkoszy. Tru poddawał się pieszczotom, aż wreszcie z je
ming, podchodząc do szafy. - O, już coś jest. - Wyciągnął
go piersi wydarł się głośny miłosny okrzyk, a ciałem
wzorzystą, letnią sukienkę i jakąś spódnicę z bluzką.
wstrząsnął dreszcz spełnienia. Potem pocałował dziewczy
- Czemu on mówi różne rzeczy różnym ludziom, a nie
nę głęboko i mocno. Wziął mydło i zaczął masować ciało
mnie - zirytował się Milton.
Saszy powolnymi, zmysłowymi ruchami. Przechyliła gło
wę i wilgotne włosy okryły jej plecy. Namydlał jej szczu
- Pomóc ci? - zawołał Tru, kiedy Sasza weszła pod
płą, długą szyję i twarde piersi z naprężonymi już sutkami.
prysznic.
Potem pochylił się do łagodnie zaokrąglonych bioder.
- Bardzo proszę- odparła Sasza, uchylając zasłonkę.
Krzyknęła cicho, gdy dotarł do najbardziej intymnego
Tru uśmiechnął się do pewnego wspomnienia.
miejsca.
- Pamiętam, jak myślałem o tym, kiedy byliśmy w tam
- Odwróć się - powiedział łagodnym, pieszczotliwym
tym domku w czasie burzy. Oszczędzajcie wodę. Kąpcie
głosem.
siÄ™ we dwoje."
Masował teraz cudownymi, zmysłowymi ruchami jej
- Podoba mi się to hasło - powiedziała niskim, zmysło
plecy, pośladki, uda. Czując, że słabnie z napięcia i rozko
wym głosem.
szy, oparła dłonie o wyłożoną kafelkami ścianę.
Westchnął, oszołomiony widokiem jej wspaniałego cia
Gdy znowu odwrócił ją ku sobie, osunęła się bezwładnie
Å‚a.
na jego pierś, ogarnięta wewnętrznym żarem.
- Saszo, jesteś taka piękna. Wszystko w tobie...
- Teraz, kochany. Teraz.
Pogłaskała go po mokrym policzku. Przyciągnął jej
Wsunął dłonie pod jej ramiona i oparł ją plecami o gład
błyszczące od wody ciało. Chciał powiedzieć, że nigdy
ką, mokrą ścianę. W czasie długiego, żarliwego pocałunku
nie pozwoli jej odejść, ale to nie byłaby prawda. Kie
dy to wszystko się skończy, każde z nich musi wrócić do wszedł w nią wreszcie. Ich usta rozłączyły się i patrzyli na
własnego życia. Ona do swojego kraju, a on do firmy For-
siebie szeroko otwartymi oczami, chłonąc odbijającą się na
tune'ów. Do swojej firmy, dla której chciał zrobić tak
ich twarzach grę namiętności i pasji. W końcu przymknęli
wiele!
powieki, poddając się potężniejącej, rwącej wszystkie tamy
- Gdyby mogło stać się inaczej - zaczął. - Gdybyśmy
ekstazie.
mogli...
Obłoki pary unosiły się nad ogarniającymi ich strumie
Przeklinał w duchu testament ojca. Po raz pierwszy
niami gorÄ…cej wody.
w życiu.
Sasza stała przy oknie we wzorzystej, letniej sukience.
Dotykając wargami jego ucha, Sasza szeptała:
- Nie będzie inaczej, mój najdroższy. Tak jest najlepiej. Jej złote włosy błyszczały w promieniach zachodzącego
Dla nas istnieje tylko teraz. - Dłonie Saszy prowokującymi słońca. Patrzyła na odległy neon domu towarowego Fortu
ruchami posuwały się wzdłuż ciała Tru. Dotarły do zródła
ne'ów. Pomysł, który krążył jej po głowie od jakiegoś
168 " TRUMAN1SASZA TRUMANISASZA " 169
czasu, wreszcie nabrał wyraznych kształtów. Odwróciła Waterman spojrzał spod oka na pączki. Sasza uśmiech
się. nęła się i zrobiła zachęcający gest. Waterman wziął jednego
- Posłuchaj, Tru - zaczęła z namysłem. - Nie powinni i z błogim wyrazem twarzy odgryzł potężny kęs. %7łuł przez
śmy czekać w nieskończoność, aż ci z FBI coś wymyślą. chwilę, po czym uniósł brwi.
Powinniśmy mieć własny plan. Trzeba zwabić tych prze - To wariacki pomysł, ale może chwycić.
mytników w jedno miejsce i zastawić na nich pułapkę. - Ale może też nie chwycić - odparował Tru. - Może
- I ty już wszystko obmyśliłaś? - Tru popatrzył na nią zacząć się strzelanina. Sasza w tym wszystkim...
spod ściągniętych brwi i westchnął. - Lepiej powiedz od Waterman skończył pączka i spojrzał na Saszę.
razu, bo i tak będę musiał wziąć w tym udział. - Jak chce ich pani tam zwabić?
- Pamiętasz tę wystawę w męskim dziale twojego do - Wszyscy na mnie polują - wyjaśniła Sasza spokojnie.
mu towarowego, tam na dole? - Pozwolę komuś, żeby mnie znalazł. Reszta pójdzie za nim.
- Wystawę? - Przypominał sobie tylko, że starał się jak - Nie - Tru zerwał się z kanapy. - To ja pozwolę się
najszybciej przemknąć wraz z Saszą do windy. Jak ona znalezć!
zdążyła coś zauważyć? - Tru!
- Tam są gangsterzy; manekiny przebrane za gangste - Musisz się znowu kłócić?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]