[ Pobierz całość w formacie PDF ]
człowieka, który nie wie, że też ją kocha.
Jonah! wykrzyknął Ian. Wykończył mi
córkę!
Noni wstała, podeszła do męża i położyła mu dłoń
na ramieniu, chcąc przerwać tę nerwową wędrówkę
po pokoju.
Nie zapominaj, że droga prawdziwej miłości
bywa ciernista. Nie wierzę, żeby Jacinta zakochała się
144 FIONA McARTHUR
w człowieku niegodnym jej uczucia. Całując go,
dodała: Podejrzewam, że są w sobie przynajmniej
tak samo zakochani, jak my po tych wszystkich
latach.
Ian spojrzał na żonę i twarz mu złagodniała:
Niemożliwe. Tak jak my to na pewno nie za-
przeczył. Dobra ciągnął już poważniejszym tonem
facet nie chciał nabawić się amnezji, a Jacinta
z własnej woli poszła z nim do łóżka. Tylko teraz
nasuwa się kolejne pytanie: dlaczego nie przyjechał
tu za nią?
Zapewne czuje się tak samo zagubiony jak ona.
Dajmy mu czas. Dajmy im obojgu czas. A jeśli się
pojawi, proszę, żebyś był dla niego tak czarujący, jak
tylko potrafisz, i nie zachowywał się jak rozsierdzony
ojciec, który zapomina, że jego córka ma prawie
trzydzieści lat.
Co ja bym zrobił bez ciebie? spytał retorycz-
nie.
Noni skierowała się do wyjścia, lecz w drzwiach
obejrzała się jeszcze i rzuciła:
Nie wiem, co ty byś zrobił, wiem natomiast, że
ja czułabym się zupełnie bezradna.
Posłała mężowi całusa i wyszła.
Gdy następnego dnia rano Jacinta obudziła się,
stwierdziła, że odzyskuje poczucie równowagi. Noni
przyniosła jej śniadanie, potem przysiadła na brzegu
łóżka i spytała:
No i jak się czujesz, Jaz?
Lepiej. Postanowiłam wracać do Sydney i skon-
NIEBEZPIECZNA WYPRAWA 145
taktować się z Jonahem. Jeśli już wyjechał, pojadę do
Papui. Może moja obecność tam na miejscu pomoże
mu odzyskać pamięć.
Co mu powiesz, kiedy go spotkasz?
Na razie nie wspomnę o dziecku odrzekła
lekko drżącym głosem bo to mogłoby zaważyć na
jego decyzji. Przez kilka tygodni, dopóki ciąża nie
stanie się widoczna, mam zamiar wykonywać pracę,
do której się zobowiązałam. Chcę udowodnić, że
potrafię się nie załamywać. Będę po prostu wdzięczna
losowi za to, że Jonah przeżył. Urwała i spojrzała na
Noni. Reszta zależy już od niego.
Więc wracasz do Papui i podejmujesz z po-
wrotem pracę w szpitalu, tak? Na pewno tego chcesz?
Chcę. Pokochałam tamtą pracę i tamtych ludzi.
Ale dziecko urodzę w Burze.
Macocha ze łzami w oczach uścisnęła Jacintę.
Obie pomyślały o Oliwii.
Doskonale rozumiem, dlaczego chcesz tak po-
stąpić.
Jeśli zachoruję, załatwicie mi powrót?
Jestem pewna, że ojciec i jego znajomi wszyst-
kim się zajmą.
Słysząc warkot silnika dżipa zbliżającego się do
Pudjip, Jonah zamarł, a pióro, którym pisał, zawisło
nad kartką. Jacinta musiała poruszyć niebo i ziemię,
bo on ze swojej strony dołożył wszelkich starań, by
została w Australii.
Nie miał pojęcia, jaka była prawdziwa przyczyna
jej przyjazdu. Wiedział tylko, że poinformowała
146 FIONA McARTHUR
Missions Pacific, iż pragnie dokończyć przerwany
kontrakt. Trudno, będzie liczył dni, aż ta tortura się
skończy.
Kobieta, którą spotkał zaledwie dwa razy i która
zdominowała jego myśli na jawie i we śnie, jest tutaj.
Nie wiedział, jak to się stało, ale znalazł się w sytua-
cji, jakiej przysiągł sobie unikać. Kilka minut pózniej
usłyszał lekkie kroki. Gdy Jacinta weszła do pokoju,
odłożył pióro.
Cześć! Głos Jacinty zabrzmiał od drzwi ni-
czym syreni śpiew. Jonah powoli uniósł głowę.
Była jeszcze piękniejsza niż zapamiętał. Jej ciem-
ne oczy zdawały się zaglądać w głąb jego duszy,
a wyraz determinacji malujący się na twarzy świad-
czył o tym, że obojętnie, co on powie, ona zostanie tu
tak długo, jak uzna za słuszne. Musi się z tym
pogodzić. Jacinta przyjechała odpracować kontrakt,
natomiast jego zadaniem jest zagwarantować jej bez-
pieczeństwo.
Witamy w Pudjip, doktor McCloud rzekł.
Wstał, a ona podeszła i wyciągnęła do niego rękę. Nie
miał wyboru, nie mógł zignorować tego gestu. Nawet
nie wiesz, Jacinto, pomyślał, jakie to niebezpieczne.
Westchnął. Zwietnie wyglądasz dodał.
Rzeczywiście policzki miała zaróżowione, a włosy
lśniące. Odrobinę przytyła, piersi jej się powiększyły.
Siłą woli oderwał wzrok od jej figury i spojrzał przez
otwarte drzwi na korytarz. Musi ją stąd wyprowadzić.
Bał się, że pozostając z nią sam na sam w tym pokoju,
ulegnie magii chwili, tak samo jak stało się to w jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]