[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obja niaj c dlaczego. Potem jednak, wspomniawszy na dane mi od naszego Przewielebnego
O. Genera a ogólne zlecenie, bym adnej fundacji, o ile si zdarzy do niej sposobno , nie
odrzuca a, uzna am, e nie nale y mi dawa odmownej odpowiedzi, nie zapytawszy pierwej
ojca komisarza, tym bardziej, e w nie w tym czasie przebywa w Salamance.
3. Pos am mu wi c listy owe z Beas; on za przejrzawszy je, oznajmi mi, e zbudowa si
szczer , o jakiej one wiadcz , pobo no ci pisz cych; e nie nale y bezwarunkow odmow
zasmuca tych dobrych ludzi; e zatem powinnam odpisa im z wszelk uprzejmo ci i
dobroci , obiecuj c im, e z mojej strony zamierzona fundacja nie napotka na adne
trudno ci, skoro tylko oni wystaraj si o potrzebn zgod Zakonu, do którego zwierzchno ci
miasto ich nale y. Przy tym jednak r czy mi za to, e zgodzenia si komandorów Zakonu
nigdy nie uzyskaj , bo wiadomo mu z wielu innych podobnych przyk adów, e wszelkie,
nieraz latami ca ymi trwaj ce starania o takie pozwolenie, zawsze pozostaj bez skutku. Ja
nieraz my sobie, jak Pan Bóg, gdy czego chce, tak umie kierowa rzeczami, e ludzie sami,
cho chc czego innego, mimo woli i wiedzy swojej staj si w r ku Jego, narz dziem do
80
spe nienia (s.602) tego, co On postanowi . Tak i w tym zdarzeniu przytrafi o si ojcu
komisarzowi Pedro Fernandezowi. Komandorowie, mimo zar czenia jego, dali dane
pozwolenie, za czym i on ju nie móg nie pozwoli i fundacja przysz a do skutku, jak to
poni ej opowiem.
4. Klasztor w. Józefa w mie cie Beas za ony zosta w dzie w. Macieja roku 1575. Na
cze i chwa Boga opowiem tu, jaki by jego pocz tek:
Mieszka w tym mie cie jeden pan, szlachetnego rodu i bardzo bogaty. Nazywa si Sancho
Rodriguez de Sandoval. Za on mia szlachetn pani don Catalin Godinez. Da im Pan
kilkoro dzieci, mi dzy którymi dwie córki, które sta y si fundatorkami tego klasztoru;
starszej by o na imi , jak matce, Katarzyna, m odszej Maria. Katarzyna mia a mniej wi cej
czterna cie lat, gdy Pan j powo do swojej s by. Przedtem ani jej na my l nie
przychodzi o, by mia a porzuci wiat; owszem, tak wysoko trzyma a o sobie, e cho nie
brak o ubiegaj cych si o jej r i ojciec jej ró nych po kolei doradza , ona wszystkich ze
wzgard odrzuca a, jako jej niegodnych. Owszem i sama my l o pój ciu za m by a jej
przeciwn , bo poczytywa a to sobie za poni enie, gdyby si mia a podda czyjej w adzy. Nie
wiedzia a sama, sk d jej taka pycha; ale wiedzia Pan, jak j wyleczy : niech b dzie
ogos awione mi osierdzie Jego!
5. Którego dnia, b c sama w swoim pokoju, po onym za pokojem ojca, który jeszcze nie
by wsta , zastanawia a si nad nowym jakim , jakoby bardzo wietnym projektem
ma stwa, do którego j ten e namawia . ,,Doprawdy, my la a sobie, ojcu niewiele
potrzeba, byleby mi wyda za lada szlachcica posiadaj cego majorat, ju mu tego dosy .
Mnie ma o tego; wietno rodu mego ode mnie dopiero si zacznie . Wtem trafem spojrza a
na krzy wisz cy na cianie i zatrzyma a si wzrokiem na tytule nad nim po onym. I oto
nagle, od tego jednego wejrzenia, pan cudown w duszy jej sprawi przemian . (s.603)
6. Czytaj c napis krzy a, uczu a w sobie wiat na wskro przenikaj jej wn trze, jak
gdyby do ciemnego pokoju nagle wnikn o wiat o s oneczne; w tej wiat ci pozna a
prawd . Patrz c w tej wiat ci na Pana wisz cego na krzy u, krwi zbroczonego, pocz a
rozwa srogo Jego m ki i g boko Jego pokory i jak przeciwn dot d sama w pysze
swojej drog chodzi a. Po chwili takiego rozwa ania Pan zes na ni zachwycenie, w którym
da jej g bokie i ywe poznanie w asnej n dzy swojej, a za tym i pragnienie, aby j wszyscy
w niej widzieli i znali. Da jej tak gor dz cierpienia dla mi ci Boga, i rada by by a
ponie wszelkie m ki, jakie kiedykolwiek wycierpieli m czennicy, a przy tym takie uni enie
siebie, tak g bok pokor , wzgard i nienawi samej siebie, e ochotnie, gdyby to mog o
by bez obrazy Bo ej, by aby chcia a uchodzi za kobiet z ego ycia, aby wszyscy ni si
brzydzili. Sama sobie przynajmniej od tej chwili obrzyd a i powzi a nieugaszone pragnienie
jak najsro szej pokuty, które te pó niej m nie w czyn zamieni a. Tej e chwili jeszcze
uczyni a lub czysto ci i ubóstwa i tak silny uczu a w sobie poci g do zale no ci i
wyniszczenia woli w asnej, e z rado ci by aby usz a do Maurów i odda a im siebie za
niewolnic . Nie by y to chwilowe tylko zachcenia i porywy; przeciwnie, niez omna jej w tych
wszystkich cnotach wytrwa jawnie dowiod a, e nawrócenie jej by o nadprzyrodzon
ask od Pana. Obszerniej to opowiem, aby wszyscy chwalili Jego bosk moc i Jego dobro .
7. B b ogos awiony na wieki wieczne. Bo e mój, który tak w jednej chwili w proch
cierasz dusz i na nowo j tworzysz! Jak to by mo e. Panie? Gotowa bym prawie podobne
81
tu uczyni Tobie zapytanie, jakie uczynili Aposto owie, gdy na widok onego lepego,
którego Ty uzdrowi , rzekli: Rabbi, kto zgrzeszy , e si urodzi niewidomym on czy
jego rodzice? Tak i ja zapyta abym na odwrót: Kto tej szcz liwej panience zas na tak
ask nies ychan ? Nie (s.604) ona, z pewno ci , bo wiemy ju , jakie to by y jej my li, z
których j wyrwa , gdy jej uczyni t ask . O, jak e g bokie s s dy Twoje, Panie! Ty
wiesz, co czynisz, ja nie wiem, co mówi . Prawdziwie niepoj te s sprawy i s dy Twoje.
na wieki uwielbiony, i mocen jest takie i wi ksze jeszcze cuda czyni ! Gdyby nie ta
cudowna moc i dobro Twoja, co by oby i ze mn ? Ale mo e te jak cz stk zas ugi mia a
w tym jej matka? Mo e w nagrod chrze cija skich jej cnót chcia jej w boskiej
askawo ci swojej u yczy tego szcz cia, e jeszcze za ycia ujrza a swoje córki podniesione
do tak wysokiej doskona ci? Nieraz my sobie, e rad czynisz podobne aski tym, którzy
Ci mi uj , i tego im wielkiego szcz cia u yczasz, e w dzieciach, które im dajesz, wi cej
jeszcze chwali Ciebie i s Ci mog .
8. Gdy tak Katarzyna w zachwyceniu swoim oddawa a siebie Panu, sta si nagle nad sufitem
pokoju jej oskot tak gwa towny, jakby ca e nad ni pi tro mia o si zawali . oskot ten,
zdawa o si , e idzie wprost na ni , zesuwaj c si w em ciany, przy której siedzia a. Potem
przez kilka chwil da y si s ysze jakie ryki straszliwe. Ojciec jej, który jak mówi am
jeszcze nie by wsta , od tego ha asu obudzi si przera ony, dr cy ca y i prawie
nieprzytomny, zarzuci na siebie okrycie i porwawszy szpad , blady i zmieniony, wpad do
pokoju córki, pytaj c, co si sta o. Odpowiedzia a mu, e nie wie i niczego nie widzia a.
Zajrza wi c do s siedniego pokoju, a i tam nic nie znalaz szy, kaza córce pój do matki, do
której i sam za ni poszed i opowiedzia jej, co s ysza , zalecaj c jej, by córki nie zostawia a
samej.
9. Zdarzenie to jasno dowodzi, jaka musi by w ciek diab a, gdy wymknie mu si z r k
dusza, któr ju mia za swoj . Nie dziw, e nieub agany ten wróg ludzkiego zbawienia tak
si przerazi i w taki gwa towny sposób gniew swój objawi , widz c tyle naraz ask od
mi ciwego Pana na t dusz sp ywaj cych, tym bardziej, e przewidywa , i za spraw
takich skarbów niebieskich, tej jednej duszy u yczonych, straci niejedn jeszcze dusz , jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]