[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Gdybym był bezczelny, wstawiłbym tutaj kanapę z pokoju rekreacyjnego. -
Jaye roześmiała się w głos. - Jestem optymistą - ciągnął. - Miałem nadzieję, że prę-
dzej czy pózniej uda mi się spędzić z tobą kilka chwil na osobności.
- Aha.
- Masz coÅ› przeciwko temu?
- Bynajmniej.
Jaye odłożyła bukiet, podniosła jeden z kieliszków i gestem poprosiła, by na-
lał jej wina.
Zack napełnił oba kieliszki. Wypił łyk rieslinga i wyznał:
- Wiesz, na początku nie sądziłem, że się tak dobrze do siebie dopasujemy.
- Trochę się zmieniłam. - Jaye założyła pasmo włosów za ucho. - Dojrzałam,
złagodniałam.
- Tak?
- OdrobinÄ™.
Zack roześmiał się mimowolnie.
S
R
- Nieprawda - zaprzeczył. - Wcale nie chcę, żebyś złagodniała. Pociąga mnie
twój krewki temperament.
- Krewki temperament. - Jaye skrzywiła się. - Wolę, jak mówisz, że jestem
niezwykła albo olśniewająca.
- Widzisz? Jesteś zadufana w sobie i uparta. - Kiedy zrobiła niezadowoloną
minę, wyjął jej z ręki kieliszek i go odstawił. - Oczywiście twój miły dla oka wy-
gląd rekompensuje fakt, że jesteś taką cholerną realistką.
- Miły dla oka?
- Olśniewający - poprawił się Zack.
- Może teraz. Na początku naszej znajomości byłam trochę nieokrzesana.
Mówiła poważnie i Zack ukrył uśmiech. Słaba i bezbronna. Taka mu się teraz
wydawała.
- Cóż, mnie zawsze się podobałaś. Nie chcę powiedzieć, że nie doceniam
zmian, jakie zaszły w twoim wyglądzie, ale od samego początku miałaś to coś, co
mnie pociągało.
- I nawzajem.
- Tak? - zdziwił się.
- Tak. Chociaż nie sądziłam, że się dogadamy. Ani na płaszczyznie zawodo-
wej, ani prywatnie.
- Ja też nie sądziłem. - Nachylił się i ją pocałował. - Poszczęściło mi się.
Znowu ją pocałował, długo i namiętnie. Jaye przysięgłaby, że widzi fajerwer-
ki. Zack wie, jak całować.
- Jak sądzisz, czy jako gospodarze popełnimy duże faux pas, jeśli nie wrócimy
do gości? - spytała lekko zdyszana.
Zack oparł się czołem o jej czoło i szepnął:
- Ogromne.
- Też tak myślałam, ale wolałam zasięgnąć twojej opinii. Obawiam się, że
musimy wracać. Szkoda.
S
R
Odsunęła się od niego, lecz on chwycił ją za rękę.
- Mamy zobowiązania - zaczął i zębami lekko uszczypnął jej wargę.
- Goście już się pewnie zastanawiają, gdzie jesteśmy...
- Wiem. - Jego oddech musnął jej szyję. - A może jeszcze kilka minut po-
trzymamy ich w nieświadomości?
- Kilka minut?
Zack zaśmiał się i szarpnął za szarfę jej bluzki.
- Może odrobinę dłużej?
Do gości wrócili dopiero po godzinie z okładem, każde innymi drzwiami.
ROZDZIAA ÓSMY
Minęło kilka tygodni. Związek Jaye i Zacka zmieniał się, nabierał charakteru,
całkiem jak wina leżakujące i dojrzewające w piwnicach Medallionu.
Mieli wiele wspólnych cech, znacznie więcej niż Jaye z początku podejrzewa-
ła. Lubili te same filmy, czyli czarne kryminały z lat czterdziestych, i oboje byli fa-
nami wielokrotnie powtarzanego w telewizji sitcomu  Seinfeld". Z książek woleli
kryminały medyczne od literatury faktu, a jeśli chodzi o desery, wybierali obojętnie
co, byle z czekoladÄ….
W sprawach politycznych ich opinie różniły się, lecz chętnie ze sobą dysku-
towali, a spory często rozpalały namiętność zupełnie innego rodzaju.
Jaye wydawało się, że nareszcie rozumie, dlaczego ojciec ożenił się ponow-
nie. Dobrze jest mieć kogoś przy sobie, kogoś, z kim można wspólnie zjeść posiłek,
a wieczorem porozmawiać.
Poza tym jest oczywiście seks...
Zack był wspaniałym kochankiem, dawał z siebie wiele i wiele wymagał w
zamian, a Jaye była namiętną partnerką. Czasami to ona przejmowała inicjatywę,
czasami zadowalała się rolą uczennicy z niecierpliwością wyczekującej, co nowego
S
R
Zack jej pokaże.
Po raz pierwszy w życiu Jaye poczuła się kobietą. Polubiła to, przestała my-
śleć o sobie jak o chłopczycy, przestała nosić koszule ojca, nawet do pracy. Już ich
nie potrzebowała, żeby czuć bliskość Franka. Jego duch unosił się wszędzie wokół
niej, w winach, w winogronach, w probierni, w domu.
Była pewna, że ojca ucieszyłyby zmiany zachodzące w firmie i że byłby
dumny z roli, jaką odgrywa jego córka we wprowadzaniu ich w życie. Wiedziała
też, że polubiłby Zacka, chociaż pewnie nie zaaprobowałby ich romansu, gdyby
wiedział, że nie myślą o związaniu się na stałe.
Właściwie ta sprawa zaczęła nurtować i Jaye. Czasami, tuż przed świtem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •