[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, ale ten sympatyczny dyrektor szpitala ma dla mnie list.
Czy mogę liczyć, że odbierzesz go?
- Bill zachmurzył się. Nie miał pojęcia, że jego matka w ogóle
zna Johna Sandona. Kiedy przyjechali do Jamestown, zapraszano
ją na przyjęcia służbowe, ale odmawiała, twierdząc, że przyjecha-
S
R
ła tylko po to, by zająć się Chloe. Czyżby spotkali się, gdy była w
szpitalu? Zresztą, jakie to ma znaczenie...
Niewielkie, ale po raz pierwszy mógł pomyśleć O czymś innym
niż Esther. Esther, która może zmienić zdanie.
Zadzwoni do niej. Albo wpadnie do Janet po drodze ze szpitala.
Tak, tak właśnie zrobi.
- Mógłbyś też kupić lody - dodała Gwyneth. -Chloe nie chce
jeszcze jeść, a lody może ją skuszą.
Lody! Nie może odwiedzić Esther i zostawić ich w samocho-
dzie. Czy matka specjalnie dlatego kazała mu je kupić? Próbuje
go doprowadzić do obłędu? Udaje, że cieszy się ze ślubu, podczas
gdy w rzeczywistości...
Absurd. Zachowuje się jak nastolatek w wirze pierwszych
uczuć i namiętności, a przecież jest dorosły i powinien wziąć się
w garść.
- William! Znowu się kręcisz. Idz do szpitala i zrób coś poży-
tecznego. Przestań się martwić o jutro. Esther na pewno przyjdzie,
ślub się odbędzie i...
Zawahała się, a Bill przystanął zaintrygowany. Co matka chcia-
ła mu powiedzieć?
- Jesteście szczęśliwi. Ona zawsze cię uszczęśliwiała. Widzia-
łam to nawet wtedy, kiedy nie podobało mi się to małżeństwo.
Zbytnio troszczyłam się o Marcie, tak bardzo było mi jej żal. Są-
dziłam, że kiedy za ciebie wyjdzie, poukłada jej się w głowie.
Uspokoi się. Myślałam, że dasz jej bezpieczeństwo, spokój i mi-
łość, a ona się zmieni. - Gwyneth podeszła o krok bliżej i położyła
na ramieniu Billa dłoń pokrytą siatką błękitnych żył. - Przepra-
szam. Powinnam była wspierać ciebie i Esther.
S
R
Nigdy nie spodziewał się przeprosin z jej ust, toteż poruszyły
go one do głębi.
- Pójdę już - powiedział, całując matkę w policzek. - Dziękuję
za wszystko, mamo.
Przeszedł przez cały szpital, rozmawiając z każdym pacjentem,
dłużej zatrzymując się u tych z oddziału geriatrycznego, którzy
mieli mniej gości. Od wszystkich przyjmował życzenia i gratula-
cje, bo wieści w szpitalu rozchodziły się szybko.
Potem kupił lody i spędził resztę wieczoru, namawiając Chloe
do jedzenia i myśląc o narzeczonej.
Zadzwonił do niej tylko raz, następnego dnia, aby usłyszeć jej
głos, powiedzieć, że ją kocha i bardzo prosi, aby jeśli darzy go
choć odrobiną uczucia, nie spózniła się na ceremonię. Umierał
wprost z tęsknoty za jej widokiem, dotykiem, pocałunkiem. Naka-
zał jej obiecać, że już nigdy, przenigdy się nie rozstaną. Zaśmiała
się cichutko, zapewniła, że zjawi się na czas i powiedziała, że nie
może obiecać, że się nigdy nie rozstaną, bo przecież oboje mają
pracę, która wymaga podróży do różnych krajów.
- Ale nigdy nie rozdzielimy się duchem, Bill - dodała. - Te dwa
dni wydawały mi się trudne, tęskniłam za tobą, ale jednocześnie
cały czas czułam, że jesteś przy mnie, kochasz mnie i że najlepsze
jest przed nami. Chyba wreszcie znalazłam swoje miejsce. Przy
tobie i w twoim sercu.
Wzruszenie ścisnęło Billa za gardło. Kiedy wreszcie się ode-
zwał, głos ochrypł mu ż przejęcia.
S
R
- Sprawiłaś mi najpiękniejszy prezent gwiazdkowy, o jakim
kiedykolwiek mogłem marzyć. Twój spokój i poczucie bezpie-
czeństwa, najmilsza, to mój gwiazdkowy cud.
Z Janet i Jill u boku, Esther stanęła przed mieszkaniem Billa
punktualnie o czwartej. Esther dygotała ze zdenerwowania, prze-
konana, że jej złota suknia jest zbyt ekstrawagancka i trzeba było
zostać przy dżinsach i koszulce, przerażona, że Bill już jej nie ko-
cha.
Ta ostatnia wątpliwość została rozwiana, gdy tylko pan młody
otworzył drzwi. Wyraz jego oczu mówił więcej niż jakiekolwiek
wyznania. Zlikwidował także problem sukni, mówiąc głosem le-
dwie głośniejszym od szeptu:
- Wyglądasz tak pięknie, że boję się cię dotknąć. Nie okażesz
się snem i nie znikniesz?
- Nie zniknę - odszepnęła. - I bardzo proszę, dotknij mnie. Tak
się trzęsę, że nie wiem, jak dojdę do pokoju.
Twarz Billa rozjaśniła się uśmiechem dobrym, czułym i peł-
nym miłości, a serce Esther omal nie pękło od nadmiaru emocji.
- Pozwól. - Podał jej ramię, a gdy wsunęła rękę pod jego ło-
kieć, przyciągnął ją bliżej.
Ten prosty gest świadczył o tym, że będzie jej bronić dziś i w
przyszłości, cokolwiek ich w niej czeka. Wesprzyj się na mnie,
mówił ten gest, a Esther postanowiła, że tym razem nie zmarnuje
szansy.
Weszli do środka. Niewielka grupa zebranych entuzjastycznie
biła brawo.
S
R
Esther rozejrzała się wokół i westchnęła. Znajomy salon zupeł-
nie się zmienił. W kącie stała choinka przystrojona na biało i zło-
to, takie same motywy zdobiły cały pokój.
- Tak to wyglądało w moich marzeniach - szepnęła, a Bill
uśmiechnął się, jakby o tym wiedział.
- To dzieło mamy - odparł. Esther odwróciła się do teściowej.
- Dziękuję - powiedziała szczerze.
Bill zaprowadził pannę młodą przed oblicze urzędnika i oboje
przysięgli sobie miłość, wierność i szacunek - tym razem na zaw-
sze.
Ich pocałunek był potwierdzeniem przysięgi i obietnicą szczę-
śliwej przyszłości. Potem zmienił się w inną obietnicę - tego, co
miało nastąpić, gdy zostaną sami.
- No już, już, wystarczy - powiedziała Janet i oboje rozłączyli
się zawstydzeni. Zaczerwieniona Esther u-śmiechnęła się do przy-
jaciół.
Na koniec ceremonii Gwyneth podeszła do nich z Chloe w ra-
mionach i postawiła dziewczynkę na ziemi.
- Zawołaj ją - powiedziała.
Esther puściła dłoń Billa, pochyliła się i wyciągnęła ręce.
- Hej, Chloe! Chodz do Esther, kochanie.
A Chloe, z wyrazem najszczerszego zachwytu na buzi, posta-
wiła trzy chwiejne kroczki w jej kierunku.
- Essser - powiedziała, wpadając w objęcia Esther.
- Kiedy cię nie było, mama nauczyła ją chodzić i wymawiać
twoje imię - wyjaśnił Bill.
- Jeszcze raz dziękuję. - Esther wyprostowała się, trzymając
dziewczynkę na ręku. - Nie mogłaś dać mi lepszego prezentu.
S
R
- Och, chyba jednak coś mi się udało wymyślić - odparła
Gwyneth, wręczając Esther kopertę. - O-twórz ją dopiero, kiedy
będziecie z Billem sami.
Esther posłusznie schowała kopertę do torebki pożyczonej od
Jill. I tam koperta została, bo gdy goście opuścili przyjęcie, nowo-
żeńcy zapomnieli o niej i zajęli się sobą. Na ich noc poślubną
Gwyneth i Chloe przeniosły się do Janet.
Bill wziął Esther w ramiona i oboje potwierdzili swoją miłość,
dając i biorąc, zachwycając się sobą. Wynurzyli się z sypialni do-
piero w południe następnego dnia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]