[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to niemożliwe. Nie chciał jej spłoszyć, demonstrując obsesyjną podejrzliwość.
Wierzył w jej zapewnienia, gdy powtarzała, że pieniądze nie są dla niej
najważniejsze. Mógł jej więc zaufać, przynajmniej do pewnego stopnia. Ponadto
miał pewność, że Chloe czuje do niego pociąg fizyczny tak samo silny jak on do
niej. Umowa została skonstruowana w taki sposób, aby dopuszczała kontakt
fizyczny pomiędzy  parą młodą , jeśli obie strony wyrażą taką chęć. Jordan żywił
nadzieję, że uda im się połączyć interesy z odrobiną przyjemności.
 Musimy jeszcze dzisiaj uzgodnić parę spraw  przerwał milczenie.
Chloe wreszcie oderwała wzrok od ekranu telefonu.
 Jakich?
 Czy w ciągu najbliższych paru tygodni będziesz zajęta?
 Tak. Dana zatrudniła mnie na pełny etat.
Jordan wysłał swojej asystentce Romie krótki mejl, po czym oświadczył nagle:
 Jutro wylatujemy do Dubaju.
Chloe zamrugała zaskoczona.
 %7łartujesz, prawda? Przecież powiedziałam, że...
 Nasza umowa od tej pory jest ważniejsza niż wszystkie inne twoje obowiązki.
Porozmawiam z Daną Zatrzyma dla ciebie posadę, którą otrzymałaś.  Po chwili
dodał:  Jeżeli, rzecz jasna, wciąż będziesz chciała pracować po powrocie.
 Oczywiście, że będę chciała.
Zrobił zdziwioną minę.
 Nie mogę się pochwalić żadnymi dyplomami, więc mam ograniczony wybór,
jeśli chodzi o pracę  wyjaśniła.  Nie poszłam na studia.
Wyczuł w jej tonie nutę żalu.
 A chciałabyś?
Przytaknęła.
 Jaki kierunek?
 Może psychologia?  Kąciki jej ust lekko się uniosły.  Choćby po to, żeby
lepiej zrozumieć samą siebie. Dowiedzieć się, czego tak naprawdę chcę.
 Za parę tygodni będziesz dysponowała kwotą, która otworzy przed tobą nowe
możliwości.
 Tak  odparła, jakby dopiero teraz to sobie uświadomiła.  Chyba właśnie tak
będzie. Nigdy wcześniej nie miałam pieniędzy. To znaczy, żadnych naprawdę
poważnych pieniędzy. A teraz... taka ogromna suma...
Jordan milczał, pozwalając jej siedzieć z rozmarzoną miną i nieprzytomnym
wzrokiem. Po minucie czy dwóch przywołał kelnera, by zapłacić rachunek.
 Już idziemy?  zdziwiła się.  Nie zdążyliśmy nawet lepiej się poznać. Ani
uzgodnić, jak mamy udawać bycie... razem  dokończyła, wyraznie zmieszana. Po-
łożyła ręce na stoliku i zaczęła skubać serwetkę.
Skinął głową.
 Masz rację. Udawanie małżeństwa nie jest takie proste. Rzeczywiście musimy
się bliżej poznać. To może nam zająć, trochę czasu. Dajmy na to... całą noc.
Ostatnie dwa słowa wypowiedział niskim, gardłowym głosem. Jego wzrok
powędrował ku dekoltowi Chloe, który był teraz lepiej widoczny i ładnie
podświetlony przez blask świecy. Nachylił się do przodu i wciągnął do nozdrzy
oryginalną mieszankę cynamonu, cytrusów, jaśminu i innych nut, których nie
potrafił rozpoznać. Tak pachniały jej perfumy w połączeniu z delikatną, kobiecą
wonią skóry i włosów.
 Będzie nam wygodniej w domu  dorzucił po chwili.  Możemy pojechać do
mnie, ale ty mieszkasz bliżej. Co ty na to?
 Mam małe łóżko.  Zakryła usta, zrobiła zatrwożoną minę i potrząsnęła głową.
 O, Boże! Powiedziałam to na głos? Nie miałam tego na myśli.  Oblewając się
płomiennym rumieńcem, wbiła w Jordana ostre spojrzenie.  Ale ty to miałeś na
myśli, prawda? Dlatego wspomniałam o łóżku. Przypominam ci, że to jest czysto
biznesowa współpraca. Tak, musimy porozmawiać. A potem muszę się pakować.
Pewnie nie będę miała nawet czasu, żeby się przespać, to znaczy wyspać...
 Chloe  przerwał jej gorączkową paplaninę  wez głęboki wdech.
Przymknęła powieki, napełniła płuca powietrzem i wypuściła je jednym,
powolnym wydechem. Jordan wykorzystał tych parę chwil, aby spokojnie obejrzeć
sobie jej twarz, obsypany piegami nos, pełne, słodkie usta, delikatną szyję, która
drgała od przyśpieszonego pulsu. Gdy otworzyła oczy, wydawała się spokojniejsza,
lecz nie patrzyła na niego. Utkwiła spojrzenie w blacie stolika i wyjaśniła cichym
głosem:
 Zaczynam paplać jak idiotka, kiedy jestem zestresowana, podekscytowana,
albo... przejęta perspektywą udawania czyjejś żony.  Wrzuciła telefon do torebki.
 I Możemy już stąd wyjść?
Jordan zatrzymał samochód pod jej domem.
Chloe ciągle nie mogła się otrząsnąć po tym, co zrobiła w restauracji. Tamten
komentarz o łóżku... co za żałosna gafa! Winę jednak zwalała na niego. To on
wspomniał o całej nocy w kontekście pogłębienia tej znajomości, rozbierając ją i
pożerając wzrokiem.
Zgasił silnik. Wnętrze auta wypełniła napięta cisza. Chloe wyskoczyła z
samochodu, jakby nagłe stanął w płomieniach, i ruszyła szybkim krokiem w stronę
domu, nie czekając na towarzysza. Otworzyła kluczem drzwi, weszła do środka i
wyczuła w powietrzu zapach wczorajszej kolacji, kurczaka tandoori, który jeszcze
się nie ulotnił. Przez ramię zerknęła na Jordana, który w ciasnym, ciemnym
korytarzu wyglądał niczym potężny cień. Chloe całe życie żałowała, że natura po-
skąpiła jej wzrostu; miała wrażenie, że czasami jest przez to niezauważana. Przy
Jordanie ten kompleks inikał. Czuła się co prawda jeszcze niższa i drobniejsza niż
zazwyczaj, ale jednocześnie bardziej kobieca.
 Masz ochotę na kolejną kawę?  zapytała, zapalając światło w przedpokoju,
aby zburzyć tę zbyt intymną atmosferę.
 Tak, poproszę.
Chloe ruszyła w kierunku kuchni.
 Zaczekaj!  zawołał i zacisnął dłoń na jej ramieniu. Obrócił ją twarzą do siebie
i zapytał:  Czyżbyś się mnie bała, Chloe?
 Ja? Ciebie? Niby czemu?  Wydała z siebie serię odgłosów nieudolnie
naśladujących śmiech.
 Odkąd podpisaliśmy umowę, jesteś zdenerwowana jak malutki kotek w klatce
tygrysa.
W duchu przyznała, że porównanie, którego użył, było wyjątkowo trafne.
Rzeczywiście kojarzył jej się z dzikim, drapieżnym tygrysem. Roztaczał wokół
siebie aurę siły i władzy. Chloe Montgomery, która całe życie nie pozwalała
nikomu sobą kierować i unikała jak ognia ociekających testosteronem samców alfa, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •