[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Strona 67
PDF created with FinePrint pdfFactory Pro trial version http://www.fineprint.com
Brian Kate (Scott Kieran) - Ksiezniczka i zebraczka
- Dobrze się czujesz?  spytał Glenn, kończąc tankowanie.
171
- Hm... tak - odpowiedziałam, kręcąc głową, żeby odpędzić myśli o Markusie. Są
zupełnie nie w moim stylu. Od kiedy to chcę spędzać czas w jego towarzystwie?
- To dobrze - odparł Glenn. - Bo potrzebuje pieniędzy na benzynę.
- A! Racja! - Wyciągnęłam torbę z samochodu i zaczęłam szukać resztki
amerykańskich pieniędzy. Dziesięcio- i pięciodo-larówki. Wyjęłam pogniecione
banknoty i wręczyłam je Glen-nowi.
- Super - stwierdził. - Powinno wystarczyć.
Przełknęłam z trudem, patrząc, jak odchodzi z moimi ostatnimi pieniędzmi. Tylko
za tyle mogłam zapłacić? Za jedno tankowanie? A co mam zrobić z resztą dnia?
Otworzyłam drzwi samochodu i usiadłam bokiem na siedzeniu, opierając głowę na
dłoniach. Będzie dobrze, powiedziałam sobie. To tylko jeden dzień. A zajechałaś
już tak daleko.
Glenn wrócił ze sklepu, niosąc torbę precli i dwie butelki wody.
- Pomyślałem, że może coś przegryziesz.
Uśmiechnęłam się z ulgą. Po prostu będę musiała wytrzymać na preclach tych parę
ostatnich godzin. Glenn jest prawdziwym dżentelmenem. Zupełnie zmienił mój
sposób myślenia o zwykłych ludziach. Najwyrazniej nie wszyscy są nieuprzejmi.
- Więc... założę się, że Toma Cruise'a też uważasz za dobrego aktora -
powiedział Glenn z wyzywającym uśmiechem, wsiadając do samochodu.
Trzasnęłam drzwiami i spojrzałam na niego.
- Zdradzasz własne społeczeństwo.
Glenn roześmiał się, zapalił silnik i wyjechał na autostradę.
Nadszedł wieczór. Siedziałam naprzeciwko Glenna w restauracji, która nazywała
się International House of Pancakes. Jak w restauracji, w której byliśmy rano, i
tutaj zapachy sprawi-
172
ły, że zaburczało mi w brzuchu, ale tym razem było gorzej, bo nie miałam
pieniędzy na jedzenie.
- Nie wierzę, że nigdy nie byłaś w naleśnikami  stwierdził Glenn, podsuwając mi
olbrzymie menu. - Ich mleczno-maślane naleśniki są jak heroina.
%7łołądek mi się zacisnął.
- Bierzesz heroinę?! - szepnęłam zaszokowana. Glenn się roześmiał.
- Nie. To tylko takie powiedzenie. Więc co wybierasz?
- Nic - rzuciłam od niechcenia, zamykając menu, żeby odciąć się od apetycznych
zdjęć naleśników, gofrów i owoców. -Nie mogę jeść śniadania na obiad. To zbyt
dziwne.
- Mają też rzeczy obiadowe - stwierdził Glenn, otwierając ponownie menu na
stronie ze stekami, makaronami i sałatkami.
- Nie jestem głodna. - Znowu z trzaskiem zamknęłam menu.
- Chyba żartujesz. Nie jadłaś od rana nic oprócz precli.
- Wystarczy mi - odparłam pewnie, chcąc zakończyć temat.
Podeszła kelnerka i postawiła na stoliku dwie szklanki wody z lodem.
- Co zamawiacie? - spytała.
- Wielki zestaw śniadaniowy i colę  powiedział Glenn.
- A ty? - zwróciła się do mnie kelnerka, zabierając menu Glenna.
Poproszę wszystko, pomyślałam. Naleśniki i kiełbaski, i bekon, i owoce, i...
- Dla mnie nic.
Kiedy odeszła, zadzwonił telefon komórkowy. Glenn pogrzebał w plecaku i
wyciągnął mały czarny aparat. Zerknął na numer dzwoniącego i twarz mu stężała.
Wyłączył komórkę bez odbierania.
- Kto to był? - spytałam.
173
ły, że zaburczało mi w brzuchu, ale tym razem było gorzej, bo nie miałam
pieniędzy najedzenie.
- Nie wierzę, że nigdy nie byłaś w naleśnikami - stwierdził Glenn, podsuwając mi
olbrzymie menu. - Ich mleczno-maślane naleśniki sąjak heroina.
%7łołądek mi się zacisnął.
- Bierzesz heroinę?! - szepnęłam zaszokowana. Glenn się roześmiał.
- Nie. To tylko takie powiedzenie. Więc co wybierasz?
- Nic  rzuciłam od niechcenia, zamykając menu, żeby odciąć się od apetycznych
zdjęć naleśników, gofrów i owoców. -Nie mogę jeść śniadania na obiad. To zbyt
dziwne.
- Mają też rzeczy obiadowe - stwierdził Glenn, otwierając ponownie menu na
stronie ze stekami, makaronami i sałatkami.
- Nie jestem głodna. - Znowu z trzaskiem zamknęłam menu.
- Chyba żartujesz. Nie jadłaś od rana nic oprócz precli.
Strona 68
PDF created with FinePrint pdfFactory Pro trial version http://www.fineprint.com
Brian Kate (Scott Kieran) - Ksiezniczka i zebraczka
- Wystarczy mi - odparłam pewnie, chcąc zakończyć temat.
Podeszła kelnerka i postawiła na stoliku dwie szklanki wody z lodem.
- Co zamawiacie? - spytała.
- Wielki zestaw śniadaniowy i colę  powiedział Glenn.
- A ty? - zwróciła się do mnie kelnerka, zabierając menu Glenna.
Poproszę wszystko, pomyślałam. Naleśniki i kiełbaski, i bekon, i owoce, i...
- Dla mnie nic.
Kiedy odeszła, zadzwonił telefon komórkowy. Glenn pogrzebał w plecaku i
wyciągnął mały czarny aparat. Zerknął na numer dzwoniącego i twarz mu stężała.
Wyłączył komórkę bez odbierania.
- Kto to był? - spytałam.
173
- Moja siostra - odparł, wrzucając telefon do plecaka. Odwrócił wzrok. Upił łyk
wody i zaczął chrupać kostkę lodu.
- Nie układa wam się? - zapytałam, sącząc swoją wodę. Czułam, jak spływa do
pustego żołądka.
- To długa historia - mruknął Glenn, rozglądając się po restauracji. - W
skróconej wersji, mój ojciec dopiero co umarł i bardzo chciał ją zobaczyć, no
wiesz, przed... - Wziął głęboki wdech i zaczął obracać w dłoniach szklankę. - W
każdym razie pochowaliśmy go kilka tygodni temu, a ona nie przyszła nawet na
pogrzeb.
- Och...  powiedziałam, nagle zapominając o swoim pustym żołądku. - Przykro mi
z powodu twojego taty. - Miałam ochotę objąć Glenna. Nigdy nie nachodziły mnie
takie pomysły.
- Czy on i twoja siostra... kłócili się?
- Już nie - powiedział Glenn, zerkając na mnie przez ułamek sekundy, a potem
znowu odwracając wzrok. - Nie rozmawiali ze sobą od dawna. Moi rodzice przeszli
naprawdę ciężki rozwód i Giną, moja siostra, obwiniała tatę. Uważam... że ma się
tylko jedną rodzinę. Wiem, że będzie żałowała, że mu nie przebaczyła, nim...
Urwał, a ja poczułam gulę w gardle. WVinelandii moja mama siedzi przy babci,
patrząc, jak ta coraz bardziej słabnie. I pewnie nienawidzi mnie za to, że jej
nie odwiedzam, tak jak Glenn teraz nie cierpi swojej siostry. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •