[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rozwarły się przeciwległe drzwi, po przekątnej od wejścia, i wmaszerował mężczyzna w
mundurze, zaledwie w średnim wieku. W czapce, wybłyszczony, wyszczotkowany, z kaburą,
odprasowany, z trzema gwiazdkami kapitana. Dobrodusznie połyskiwały jego przydziałowe okulary
w stalowej oprawce. Za nim stał krzepki byczek o dwóch belkach, z klibordem pod pachą. Tristram
ze zdziwieniem i nadzieją zobaczył, że kapitan oprócz trzech gwiazdek ma jeszcze szarą torbę,
dyskretnie pobrzękującą w marszu. Czyżby pieniądze? Niech Bóg błogosławi tej armii! Sztywno
kroczący kapitan obszedł stoły, przyglądając się, zastanawiając, a kapral postępował za nim.  Tobie
 przemówił kapitan, a wymowę miał bardzo kulturalną, do przeżuwającego, starszego człowieka z
rozczochranymi kudłami  może przydałaby się korona, albo coś koło tego.  Sięgnął do torby i z
odcieniem lekkiej pogardy cisnął na stół błyszczącą monetę. Stary wykonał odwieczny gest,
przykładając sobie dłoń do czoła.  A ty  odezwał się kapitan do młodego, wygłodniałego faceta,
jak na ironię bardzo otłuszczonego  mógłbyś zaciągnąć pożyczkę. Z rządowych pieniędzy, nie
oprocentowaną, do spłacenia w ciągu sześciu miesięcy. Na przykład dwie gwinee?  Sierżant
podsunął tłuściochowi klibord i powiedział:  Proszę tu podpisać.  Młody człowiek wyznał ze
wstydem, że nie umie pisać.  W takim razie postawić krzyżyk  pocieszył go kapral  a potem przez
te drzwi  wskazał gestem drzwi, przez które on i oficer weszli.  Aa!  zwrócił się kapitan do
Tristrama.  Proszę mi o sobie opowiedzieć.  Twarz miał nadzwyczaj gładką, jak gdyby w armii
używano jakichś tajnych żelazek do twarzy; wydawał dziwny zapach przypraw korzennych. TrisOtam
opowiedział.  Więc nauczyciel, tak? No, pan nie ma powodu do zmartwień. Na ile się umówimy?
Cztery gwinee? Może stargujemy na trzy.  Z szelestem wyciągnął banknoty z torby. Kapral podsunął
swój klibord i wyglądało na to, że chce wsadzić długopis Tristramowi w oko.  Tu podpisać 
oznajmił. Tristram podpisał niepewną dłonią, bo ściskał w niej także banknoty.  A teraz przez te
drzwi  wskazał kapral.
Chyba nie prowadziły one do wyjścia. Tylko do długiego i szerokiego jak gdyby holu
pobielonego i pachnącego klejem, gdzie pewna liczba obdartusów oburzała się na młodego sierżanta
o markotnym wyglądzie.  To nic nie da, że na mnie naskakujecie  odpowiadał północnym
akcentem, głosem wytężonym i wysokim.  Dzień w dzień przychodzą tu i naskakują na mnie, jak
gdyby to była moja wina, a ja muszę im tłumaczyć, że mnie figus do tego. Nikt was nie zmuszał 
tłumaczył każdemu na rozum  żeby zrobił to, co właśnie zrobił. Tak było? Niektórzy, to znaczy
starsi, dostali mały prezencik. A pan dostał pożyczkę. Zostanie ona potrącona z pańskiego żołdu, tyle
a tyle co tydzień. Było nie brać królewskiej kasy. To znaczy gotówki  przetłumaczył, patrząc na
Tristrama.  Wtedy nie musiałby pan podpisywać. Wszystko to było dobrowolne.  Wymawiał to jak
rym do wspólne: Tristramowi serce poleciało daleko w głąb, a potem znów do gardła, jakby
zawieszone na gumce.
 O co w tym wszystkim chodzi?  zapytał.  Co się dzieje?
Ku swemu zaskoczeniu zobaczył pełną godności damę o siwych włosach, która stała
wyprostowana z takim grand hauteur, jakby kij połknęła.  Ta kreatura  rzekła  miała czelność
powiedzieć, żeśmy się zapisali do wojska. W życiu nie słyszałam czegoś równie głupiego. J a w
wojsku. Kobieta w moim wieku i z moją pozycją.
 Zmiem twierdzić  odparł sierżant  że pani się nada. W zasadzie wolą młodsze, ale pani
raczej dostanie świetną funkcję w opiece nad żołnierkami.  Tristramowi wyjaśnił, jakby on tu był
najmniej rozgarnięty:  Chodzi o pomocniczą służbę kobiet.
 To prawda?  spytał Tristram, walcząc o zachowanie spokoju. Sierżant, wyglądający na
przyzwoitego chłopaka, skinął posępnie głową i powiedział:
 Ciągle powtarzam ludziom, żeby niczego nie podpisywali, dopóki nie przeczytają. Na tym
dokumencie, który nosi ze sobą kapral Newlands, jest u samej góry napisane, że zgłosiłeś się na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •