[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Więc jednak przyjechał, mimo że odwołałam spotkanie, pomyślała z satysfakcją, choć
jednocześnie było jej trochę żal. Od razu się rozbudziła.
Otworzyła kopertę.
 Szkoda, że nie udało nam się zobaczyć. Muszę mieć twoją akceptację, by puścić to do
drukami. Z samego rana daj mi znać, co o tym myślisz .
Ostrożnie odwinęła papier. Projekt broszury! Już na pierwszy rzut oka wyglądała
imponujÄ…co.
Wprawdzie nadal nie mogła sobie przypomnieć, by coś o tym mówił, ale teraz to już nie
miało znaczenia. Może rzeczywiście dzięki niemu sprawy ruszą z miejsca?
Zerknęła na zegar i uśmiechnęła się. Minęła czwarta. Chybaby się nie ucieszył, gdyby
rzeczywiście zadzwoniła do niego z samego rana!
ROZDZIAA ÓSMY
Razem z Elaine uważnie przestudiowały broszurę. Nim jeszcze o siódmej otworzyły
cukiernię, zadzwoniła do Brada, by mu zostawić wiadomość.
 Autumn.  Sam odebrał telefon.
 SÅ‚uchaj, ta broszura jest fantastyczna!
 Cieszę się. W takim razie dzwonię do drukami, że mogą ruszać.
 Dziękuję ci... i że mi ją podrzuciłeś.
 I tak miałem przyjechać  przypomniał jej.
 Nie przekazano ci mojej wiadomości?
 Podejrzewałem, że znów chcesz uciec  powiedział z przekąsem.  Chciałem się
przekonać.
 Brad...  zaczęła i urwała. Co właściwie mogła mu powiedzieć? %7łe miał rację, że tak
właśnie było? Czy że się myli, bo miała już inne plany? Zagryzła usta.
 Nie przejmuj się.  Zniżył głos.  Mówiąc prawdę, wcale cię nie uprzedzałem, że będę
mieć ten projekt. Nie wiedziałem, że będzie gotowy tak szybko. Kiedy Jim do mnie
zadzwonił, pomyślałem sobie, że to będzie świetny pretekst, żeby cię zobaczyć.
Zaparło jej dech. I już sama nie wiedziała, czy tak zaskoczyła ją jego szczerość, czy to, że
chciał ją zobaczyć.
 Sam sobie na to zasłużyłem  powiedział bardziej do siebie niż do niej.  Może kiedyś
siÄ™ wreszcie nauczÄ™.
 Tak czy inaczej dzięki, że mi to podrzuciłeś. I za szczerość, bo już myślałam, że coś ze
mną nie tak, skoro nie mogę sobie przypomnieć, o co ci chodziło.
 To już się więcej nie powtórzy  zaśmiał się.  Zobacz, do czego mnie to doprowadziło.
No tak, ma rację. Gorączkowo zaczęła wymyślać jakieś powody, by się z nim zobaczyć.
 Zaczęłam dziś przygotowywać twoje bukiety  powiedziała, żeby nie myśleć o sobie i
przepełniających ją uczuciach.
 Autumn, nie wysyłaj ich  przerwał jej. To spadło na nią jak grom z jasnego nieba.
 To znaczy, nie wysyłaj ich dzisiaj. Poczekajmy, aż będzie gotowa broszurka. Wtedy
dołączysz ją do każdego bukietu. To jest mój prezent dla ciebie, pamiętasz?
 Ale ja już...
 Mam inny pomysł. Tylko że to cię będzie kosztować  dodał. Po jego tonie domyślała
się, że się uśmiecha.
Kiedy chodziło o niego, nie martwiła się o pieniądze. Chciał od niej czegoś zupełnie
innego, a już przestała się łudzić, że to dla niej nie ma znaczenia.
 Spokojnie.  Starała się, by zabrzmiało to nonszalancko.  Mam pieniądze. To mój
najlepszy tydzień.
 Czyżby to sprawka tego czarodzieja... hm, jak on się nazywa?
Jego dobry humor podziałał na nią zarazliwie.
 Brad Barnett?
 Mhm, to on.
Niemal widziała wesołe ogniki tańczące w jego oczach.
 Wolałabym tego nie mówić, ale on jeszcze nic dla mnie nie zrobił  przypomniała.
Zaległa dłuższa cisza.
 Nic?
Jego ciepły, zmysłowy głos wywierał na nią dziwny, oszałamiający wpływ. Ciało
ogarnęła przyjemna słabość, dusza była pełna nieokreślonych pragnień.
 Na razie pracuje nad tym.
 Owszem, to prawda  potwierdził, a ona wiedziała, że nie miał na myśli pracy.
Chrząknął.  Wracając do rzeczy. Moja znajoma pomaga organizować imprezę dobroczynną
z okazji walentynek. Zadzwoniła do mnie z prośbą o wspomożenie.  Umilkł.  Wiem, że jest
mało czasu, bo to ma się odbyć w sobotę, ale od razu pomyślałem o tobie. Gdybym zamówił
bukiety do dekoracji stołów? To świetna okazja, żeby się zaprezentować.
 Ile ich by było?
 No właśnie, potrzeba po jednym na stolik. Można wykorzystać te, które już zaczęłaś. W
sumie byłoby pięćdziesiąt do sześćdziesięciu sztuk.
Pięćdziesiąt? Na sobotę? A dzisiaj jest czwartek.
 Oczywiście.  Przecież o takich zamówieniach marzyła. Wyjdzie z siebie, ale to będą
najpiękniejsze kwiaty i serduszka, jakie ci ludzie kiedykolwiek widzieli!  Typowe
walentynkowe bukiety? Serca i kwiaty?  upewniła się.
Ogarnęło ją podniecenie; oczami wyobrazni już widziała napływające zewsząd
zamówienia. Zwietnie się złożyło. Poza tym, Brad robi to z dobrego serca, nie dla niej.
 Brad, a skąd ludzie będą wiedzieć, że to od ciebie?
 Przypuszczam, że to zostanie ogłoszone, zresztą do programu będzie dołączona lista
sponsorów.  Chrząknął.  Pomyślałem, że zechcesz się dołączyć i od razu podałem twoją
firmę. Jako ofiarodawcy będą figurować firmy Sweet Sensations i Barnett Marketing.
 W takim razie chcę się do tego dołożyć  stwierdziła Autumn.  Podzielmy się kosztami
po połowie.
 Ty dajesz pracÄ™.
 Wobec tego dam ci je za pół ceny  zaproponowała.
 Przecież to by było to samo  zaśmiał się. Miała przed oczami jego roześmianą twarz.
 No... to o jednÄ… czwartÄ… mniej.
 Zgoda  przystał.  Na którą mogłabyś je przygotować? Pośpiesznie przeliczyła w
myśli.
 Koło południa. Ale na wszelki wypadek niech będzie na pierwszą. Pomożesz mi je
zawiezć?  Przestała już sobie wmawiać, że chodzi jej wyłącznie o interes.
 Przyjadą je odebrać. Będziesz na miejscu?
 Tak  odrzekła wolno.  Jeśli tak ich umówisz.
 Dobrze. Jeszcze coś... wybierzesz się tam ze mną w sobotę? Domyślam się, że
chciałabyś zobaczyć swoje dzieło. Już kupiłem bilety.
 Och!...  zaczęła podekscytowana i naraz coś sobie przypomniała.  Nie... niestety nie
mogę  dokończyła z żalem.  Już coś mam na sobotę  wyjaśniła, starając się ukryć zawód.
Bal walentynkowy, na który zaprosił ją ojciec, nagle wydał się jej czymś okropnie nudnym.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •