[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jessiki? Dlaczego o tym nie wiedziałam?
 Myślałam, że wiedziałaś. To było na Facebooku.
 Rozwiódł się?
 Tak, więc możecie sobie porozmawiać, jak to jest z
rozwodami i w ogóle.
Znowu zaczyna iść. Charlemagne i ja idziemy razem z nią.
 Wiesz, jest coś wstydliwego.
 Co?
 W dniu mojego ślubu myślałam o Jessiem. Kiepskie, co?
Kiedy szłam wzdłuż nawy, właśnie tak myślałam:  Jessie Flint już
się ożenił. Więc nie on jest ci przeznaczony . To ułatwiło mi
decyzję. Pomyślałam, że Mark jest najlepszy z tych, których mogę
mieć.
Nie wytrzymuję. Zaczynam się śmiać.
 To jakbyś chciała hrabiego Choculę z pudełka z płatkami
śniadaniowymi, ale ktoś zabrał ostatnie pudełko i mieli tylko
cheerios, więc powiedziałaś sobie:  Okej, cheerios są mi
przeznaczone .
 Mark to w stu procentach cheerios  mówi Gabby. Ale nie
brzmi to w jej ustach jak dowcip. Mówi to tak, jakby to była
zagadka zen, która opanowała jej umysł.  Ani Honey Nut. Proste,
niskotłuszczowe cheerios.
 Okej  mówię.  Więc pewnego dnia, kiedy będziesz
gotowa, może niedługo, zadzwoń do hrabiego Choculi.
 Tak po prostu?  pyta.
 Tak  mówię.  Tak po prostu.
 Tak po prostu  odpowiada.
Idziemy jakiś czas, potem Gabby pokazuje serię świateł
płonących w długich szeregach.
 To ta instalacja Zwiatła Miasta, o której ci opowiadałam 
mówi.
Podchodzimy bliżej i zatrzymujemy się przed nimi po drugiej
stronie ulicy. Widzę całość.
Instalacja składa się ze staromodnych latarń ulicznych, takich
jakby były prosto ze studia filmowego. Są piękne, zebrane razem,
w rzędy i kolumny. Nie wiem, czy dobrze rozumiem zawarty w
tym sens. Nie jestem pewna, czy rozumiem, o co artyście chodziło.
Ale bez wątpienia to robi wrażenie. A ja się uczę, żeby nie szperać
zbyt głęboko w tym co dobre. Uczę się, żeby to doceniać, kiedy się
to widzi. Nie przejmować się za bardzo znaczeniem i tym co stanie
się pózniej.
 Co o tym sądzisz?  pyta mnie Gabby.  Piękne, prawda?
 Tak  mówię.  Podoba mi się. Jest w tym coś bardzo
optymistycznego.
A potem, równie szybko, jak tu przyszłyśmy, odwracamy się
i idziemy z powrotem do samochodu.
 Pewnego dnia znajdziesz kogoś wspaniałego  mówię
Gabby.  Po prostu mam takie przeczucie, że zmierzamy w
dobrym kierunku.
 Tak?  pyta.  Wszystko chyba wskazuje na coś innego.
Kręcę głową.
 Nie  mówię.  Myślę, że wszystko dzieje się tak, jak
powinno się dziać.
Jest wcześnie rano, a Gabby i ja przeleżałyśmy na podłodze
całą noc. Słońce zaczyna przedzierać się przez chmury, świeci w
okna, świeci mi prosto w oczy. Teraz tak szybko robi się jasno.
 Nie śpisz?  szepczę. Jeśli śpi, to chcę, żeby spała. Jeśli nie
śpi, niech mi pomoże wstać i iść siusiu.
 Nie  mówi.  Chyba nie spałam przez całą noc.
 Mogłaś mnie obudzić  mówię.  Czuwałabym z tobą.
 Wiem  odpowiada.  Wiem, że byś czuwała.
Odwracam głowę w jej stronę i podpieram się rękami. Już
siedzę. Ciało mam spięte, bardziej spięte niż zdarzało się w
szpitalu.
 Muszę siusiu  mówię.
 Okej  odpowiada i powoli wstaje. Niezdarnie, powoli, ale
wstaje. Teraz widzę, że ma czerwone oczy, że policzki ma
zapaćkane, skórę ziemistą i pożółkłą. Nie jest z nią dobrze. Chyba
tego należało się spodziewać.
 Gdybyś mogła mnie podnieść i przyprowadzić chodzik, to
dam radę  mówię.  Chcę to zrobić sama.
 Okej  mówi.
Przynosi chodzik spod drzwi wejściowych, gdzie go wczoraj
zostawiłyśmy. Rozkłada go, zatrzaskuje. Stawia przede mną.
Potem podkłada ramiona pod moje ramiona i podnosi mnie. Aatwo
powiedzieć, że stoję. Ale to niewiarygodnie trudne. Gabby bierze
na siebie prawie cały mój ciężar. Musi jej być trudno. Jest znacznie
mniejsza ode mnie. Ale udaje jej się. Opiera mnie o chodzik i
puszcza. Teraz stoję o własnych siłach, dzięki niej.
 Okej  mówię.  Nie będzie mnie od trzech minut do
godziny. W zależności, czy uda mi się trafić w toaletę.
Gabby próbuje się roześmiać, ale nie wkłada w to serca.
Przesuwam się powoli, krok za krokiem, we właściwym kierunku.
 Na pewno nie chcesz, żeby ci pomóc?  pyta.
Nawet się nie odwracam.
 Dam radę  mówię.  Ty lepiej zajmij się sobą.
Mam wrażenie, że łazienka jest o milion mil stąd, ale
docieram do niej kroczek po kroczku.
Kiedy wracam do salonu, robi mi się zimno, więc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •