[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To ty, Kelsey? Nie śpisz? - spytał któryś z mę\czyzn. W jego
głosie zabrzmiała nutka niepokoju.
Jess spojrzał przez ramię na trap. Kiedy się odwrócił, Kelsey nie
było ju\ na pokładzie.
ROZDZIAA PITY
Jess nienawidził poranków po wspólnie spędzonej nocy. Nawet
po prawie piętnastu latach doświadczeń erotycznych nie wiedział,
jak ma się zachowywać i co mówić. Dotyczyło to zwłaszcza Kelsey
Morgan.
Nie potrafił określić, czym była dla niej ta noc. Jego własne
odczucia były dziwnie poplątane, ale w tej chwili uznał Kelsey za
wa\niejszą. Czy jest zawstydzona, wstrząśnięta, zła? Czy pragnie
teraz jego bliskości, czy wręcz przeciwnie - ma zamiar o wszystkim
zapomnieć?
Pomyślał ze smutkiem, \e pewnie chce puścić wszystko w
niepamięć. Wskazywało na to jej zachowanie. Zresztą czego innego
mógł się po mej spodziewać?
Kelsey pojawiła się na pokładzie o świcie, kiedy szykowali się
do odpłynięcia. Nie spojrzała nawet w jego kierunku. Zajęła się
wydawaniem rozkazów pozostałej dwójce. Pomyślał z niechęcią o
Craigu i Deanie. Gdyby nie oni, być mo\e uzyskałby odpowiedz na
niektóre ze swoich pytań. Teraz obaj naukowcy odwracali od niego
uwagę Kelsey. Denerwowało go zwłaszcza to, \e są świe\o ogoleni i
wypoczęci.
Najlepiej było zapomnieć o wszystkim. I tak miał zawsze sporo
problemów ze zwykłymi kobietami. Ze zgrozą pomyślał, co
mogłaby zrobić Kelsey Morgan... Nie miał pojęcia, jak się wobec
niej zachować i co jej powiedzieć? Ze nie chciał tego? śe zwykle
łatwiej mu nad sobą zapanować? śe nie prze\ył czegoś takiego od
wieków? Ta noc zmieniła w nim wiele. Wiedział, \e nie potrafi ju\
zapomnieć o Kelsey. I dlatego trudno mu było cokolwiek
zadecydować.
Obserwował ją w szarym świetle poranka. Czuł, \e serce bije mu
szybciej.
Zaschło mu w gardle. Kelsey była bardzo pociągająca. Pamiętał
ka\dy szczegół ich szalonej nocy. Ale zrozumiał, \e przede
wszystkim ma przed sobą kobietę, w której zakochał się a\ do bólu.
Kelsey fascynowała go jak tajemnicze bóstwo. Wspominając raz
jeszcze wypadki ostatniej nocy, pomyślał, \e musi znać jakieś czary.
Silniki statku zaczęły cicho mruczeć. Lekka morska bryza owiała
mu twarz. Woda była spokojna. W innej sytuacji Jess cieszyłby się
pewnie całym sercem. Ale tu\ obok znajdowała się Kelsey. Myśli o
niej zakłócały radosny nastrój.
Wspominał jej długie nogi, krągłe biodra, płaski brzuch...
Wszystko to ukryła przed jego wzrokiem pod obszerną kurtką z
popeliny. Włosy zaplotła w warkocz, chocia\ gdzieniegdzie,
zwłaszcza na czubku głowy, wymykały się niesforne kasztanowe
loki. Na nogach miała buty na płaskim obcasie. Zastanawiał się, czy
udało jej się zasnąć po rozstaniu, ale nie znał jej na tyle dobrze, by
zgadnąć, jaka będzie odpowiedz. Tak naprawdę, nie znał jej prawie
wcale.
Craig i Dean ustawili na pokładzie mały stolik do pracy. Kelsey
zaglądała im przez ramię. Rozmawiali o czymś bardzo podnieceni.
Dziewczyna zaczęła gestykulować, starając się nie rozlać kawy.
Spojrzała na niego w chwili, kiedy najmniej się tego spodziewał.
Powiedziała coś do Deana i weszła do kabiny nawigacyjnej.
- Dzień dobry - rzucił na powitanie.
Chciała odpowiedzieć, ale nie mogła zdobyć się nawet na jedno
słowo.
Sięgnęła po mapę. Bała się, \e nawet zwykłe dzień dobry"
zawierać będzie w sobie aluzje do wspólnych nocnych prze\yć.
Pragnęła tego uniknąć.
Czuła się głupio i była na siebie zła. Jak mo\e kierować całą
wyprawą, skoro nie potrafi zapanować nad swoimi uczuciami? Cały
ranek unikała Jessa i była pewna, \e to zauwa\ył. Nie wiedziała, co
ma powiedzieć. Słała mu ukradkowe spojrzenia. Za ka\dym razem
wspomnienia powracały falą gorąca. Czuła, jak słabną jej nogi, a
umysł przestaje pracować. Pózniej z trudem dochodziła do siebie.
To wszystko było dla niej zbyt skomplikowane. Spędziła resztę
nocy, starając się zrobić z tym porządek. Usiłowała spokojnie
przeanalizować całą sytuację. Ale zmysły zaćmiły rozsądek.
Zamiast zapomnieć o Jessie, rozpamiętywała zapach jego skóry i
smak ust.
Wiedziała, \e nie mo\e go stale unikać. Dlatego wzięła się w
garść i przyszła do kabiny nawigacyjnej. W końcu musieli znalezć
jakiś modus vivendi. Miała przed sobą cały dzień i du\o pracy.
Trzeba będzie sobie poradzić.
Podeszła nawet do niego i zerknęła na konsoletę, a następnie
wróciła na swoje miejsce. Jess pachniał morzem i nocą. Zupełnie
zapomniała, co wskazywały przyrządy.
- Ile czasu zajmie nam wyjście z zatoki? - spytała,
pochylając się nad mapą.
Jess zrobił niecierpliwy gest ręką, jakby chciał coś powiedzieć,
ale po chwili oparł się tylko o krzesło.
- Jakieś dziesięć minut - odrzekł obojętnym tonem.
Kelsey zastanawiała się, o czym rozmyśla. Czy w ogóle myśli?
Czy mę\czyzni myślą w takich wypadkach?
Zmusiła się do uwagi. Nazwy na mapie nawigacyjnej tańczyły jej
przed oczami.
- Zatrzymaj się tutaj - wskazała palcem. - Na tych wodach
powinniśmy dokonać pomiarów.
- Jasne - mruknął, zerkając na mapę. - Czy macie jeszcze trochę
kawy?
Zwinęła mapę, czując szybkie pulsowanie w skroniach.
Dlaczego przestraszyła się tego pytania? Nie było w nim przecie\
nic złego... Nie, to nie to. Jess po prostu po raz pierwszy dzisiejszego
ranka spojrzał jej w oczy.
- Tak, w kuchni - odrzekła.
Chrząknął za\enowany i po raz drugi zajrzał jej w oczy.
- Niestety, muszę zostać przy sterach. Jak myślisz, czy ktoś
mógłby mi przynieść fili\ankę?
- Sam chciałeś prowadzić.
- Kelsey...
Poraziła ja czułość, z jaką wymówił jej imię.
- Jeśli chcesz coś powiedzieć o... - szukała słów -
wczorajszej nocy, to lepiej zamilcz.
Odło\yła mapy i podeszła do drzwi. Poło\yła dłoń na klamce i
przycisnęła ją lekko.
Jess pomyślał, \e lepiej będzie, jeśli pójdzie. Był wdzięczny
losowi, \e wszystko wyjaśniło się tak szybko. Ale w ostatniej chwili w
przypływie szaleństwa chwycił ją za ramię. Wiedział, \e to nie ma
sensu, ale nie potrafił się opanować.
Stawiała opór, więc pociągnął ją mocno ku sobie. Za mocno.
Kelsey wpadła na boczną półkę i krzyknęła z bólu. Kiedy ją puścił,
zaczęła rozcierać ramię. Złość zmieszała się z podnieceniem.
- Czy chciałeś się przekonać, \e jesteś silniejszy?!
- krzyknęła. - Mo\esz być dumny, \e ze mną wygrałeś! To
naprawdę wielka sztuka.
- Z jedną ręką za plecami - dodał.
Mówił łagodnie, ale twarz miał pozbawioną wyrazu. Odwrócił
się profilem. Słońce, które wdarło się do kabiny, opromieniało jego
sylwetkę. Serce Kelsey zabiło mocniej. Z trudem oderwała od niego
wzrok.
- Gratulacje! Jak wrócimy, podeślę ci jeszcze parę staruszek.
Taki talent nie mo\e się marnować. Powinieneś wypróbować
swoich sił na najlepszych.
Ponownie podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę. Jess zacisnął
dłonie na sterze.
- Dobrze, idz ju\. - Próbował się opanować.
- Widzę, \e jesteś zajęta. Będę tu czekał, a\ znajdziesz dla
mnie czas.
Zesztywniała i odwróciła głowę w jego kierunku. Nie mogła
odejść ot, tak sobie.
- O czym chcesz rozmawiać? - spytała lodowatym tonem. -
Je\eli o ostatniej nocy, to...
- Mam ci coś do powiedzenia. Chciałbym, \ebyś mnie
wysłuchała - odrzekł, patrząc przed siebie.
Stała w drzwiach gotowa do ucieczki. Serce waliło jej jak
młotem. Poczuła, jak nogi słabną jej ze strachu. Nigdy się tak nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]