[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu prawdę.
Nie masz nic więcej do powiedzenia? spytał.
Pokręciła głową.
Nie. Wybacz, że ci zawracam głowę.
Wyszła, a Tyler miał ochotę wyć. Na początku była
agresywna, teraz zaś przesadnie się wyciszyła. Kim
był dla niej ten McAnders? Czy wciąż go kocha i boi
się mu ulec? Czy kryje się za tym coś więcej? Szkoda,
że nie zmusił jej do wyznań. Teraz ogarnęło go
przykre uczucie, że stracił bezpowrotną okazję.
Nell bała się panicznie spotkania z Darrenem.
A doszło do niego jeszcze tego samego dnia, o zmro-
ku. Darren mijał właśnie tylne wyjście z domu, kiedy
Nell stanęła w drzwiach.
I oto on, jej pierwsza miłość. Jej jedyna miłość
przed Tylerem. Dziewięć lat temu Darren był ledwie
po dwudziestce. Teraz przekroczył już trzydziestkę,
ale niewiele się zmienił. Miał ciemnokasztanowe
włosy, przyprószone na skroniach śladami siwizny,
i niebieskie oczy. Może trochę przytył. Lecz przede
wszystkim Nell zwróciła uwagę na jego twarz. Sądząc
po niej, postarzał się o dwie dekady. Jego twarz
112 PUSTYNNA GORCZKA
pocięły przedwczesne zmarszczki, a uśmiech, który
zachowała w pamięci, zniknął gdzieś na dobre.
Cześć, Nell powiedział.
Nie drgnęła, choć nogi zmiękły jej w kolanach. Ten
mężczyzna przywołał wspomnienia jej własnej głupo-
ty, która omal nie przyniosła opłakanych skutków. Był
żywym dowodem na to, że jej samokontrola to mit, co
jej się wcale nie podobało.
Cześć, Darren odparła.
Pewnie do tej pory kazałaś już mnie wyrzucić
dodał, zaskakując ją. Kiedy się dowiedziałem, że
dalej tu mieszkasz, byłem pewny, że zrobiłem błąd,
zatrudniając się tutaj i nie mówiąc prawdy twojemu
nadzorcy. Zmarszczył lekko czoło, naciągając na nie
swój wysłużony kapelusz. Nie przeszkadza ci, że tu
jestem?
To chyba jasne, że przeszkadza. Przeszkadza mi,
że się przez ciebie ośmieszyłam, i że się mną po-
służyłeś, żeby zdobyć Margie. Ale jeśli tobie nie
przeszkadzają wspomnienia, ja też o tym zapomnę.
Możesz tu pracować. Nic mnie nie obchodzisz.
Przypatrywał się chwilę jej twarzy, potem jej figurce
w codziennym niedbałym stroju, i wyraznie posmutniał.
Możesz mi wierzyć albo nie, ale żałowałem tego,
co się stało. Od tamtej pory męczą mnie wyrzuty
sumienia.
Jego mina wskazywała na to, że mówi prawdę, i to
jeszcze bardziej Nell zdumiało. Nie wiedziała, jak
zareagować, wybrała zatem milczenie.
Diana Palmer 113
Darren westchnął głęboko.
A jak się ma Marguerite? spytał po chwili.
Podejrzewała, że śmierć jej brata była jednym
z powodów, które sprowadziły go na ranczo. Dziewięć
lat nie osłabiło jego uczucia do Margie. Ciekawe, co na
to jej szwagierka?
W porządku odparła. Mieszka z synami
w Tucson. Przyjeżdżają tu czasem na weekendy.
Słyszałem o twoim bracie. Przykro mi. Zawsze
lubiłem Teda. Bolało mnie, że tak zawiodłem jego
zaufanie.
Na szczęście nigdy się nie dowiedział, co czułeś
do jego żony powiedziała. A teraz wybacz...
Zmieniłaś się stwierdził nagle. Nie poznał-
bym cię w tym dziwacznym stroju.
Zaczerwieniła się ze złości i wstydu, pamiętając,
jak się stroiła, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
Pewnie nie powiedziała ostro. Wszyscy się
z czasem zmieniamy.
Ale nie aż do tego stopnia. Skrzywił się. Och,
Nell, Ted powinien był mnie zabić za to, co zrobiłem.
Powinien był mnie zastrzelić.
Odwrócił się i odszedł, zanim znalazła jakąś sen-
sowną odpowiedz. To nie był Darren McAnders,
którego znała. Nie był tamtym zadziornym, aroganc-
kim młodzikiem, który na przemian bawił się nią
i kusił. Przybyło mu lat, spoważniał ponad wiek.
A jednak trudno jej było ponownie mu zaufać.
Margie dostanie szału, pomyślała, kiedy dowie się,
114 PUSTYNNA GORCZKA
że wrócił na ranczo. Bella miała podobne przeczucia,
po kolacji wspomniała, że byłoby może słusznie,
gdyby Nell zatelefonowała do szwagierki i uprzedziła
ją o nowym robotniku.
Nie odrzekła stanowczo Nell. Sama się
wkrótce dowie. Wybiera się tu z chłopcami na ten
weekend.
Bella westchnęła, przewidując kłopoty.
No to będą fajerwerki.
Może co najwyżej obwiniać o to Tylera. Ja
Darrena nie zatrudniłam.
Nell!
Aż podskoczyła. Niski głos Tylera niósł się nawet
wtedy, kiedy Tyler mówił cicho. Teraz podniósł głos,
zirytowany tym, co przed chwila usłyszał.
Czy to ty, czy ktoś rozdrażnił lwa? spytała
bojowo, mimo iż wcale się tak nie czuła.
Nie rozbawiło go to. Był skrzywiony, bez kapelu-
sza, w wyciągniętej ręce trzymał plik rachunków.
Musimy porozmawiać oznajmił.
Nell zerknęła znacząco na Bellę, lecz starsza kobie-
ta zaczęła jak gdyby nigdy nic pogwizdywać. Nell
odstawiła zatem naczynie na stół i poszła za Tylerem
do frontowego pokoju, który służył im za biuro.
Biurko było zarzucone papierami. Wyglądało na to,
że Tyler co najmniej od kilku godzin przeglądał
rachunki. Prawdę mówiąc, już od dłuższego czasu
w wolnych chwilach zapoznawał się ze stanem finan-
sowym rancza, usiłując przy okazji rozszyfrować
Diana Palmer 115
system księgowania Nell. I przypuszczalnie wreszcie
go rozszyfrował, a co więcej, to odkrycie wcale mu się
nie spodobało.
Tu wskazał na piętrzący się na biurku stos są
nowe książki rachunkowe. Skróciłem i uprościłem to
wszystko do pozycji winien i ma. Od tej pory każdy
zakup ma przechodzić przeze mnie. Jeśli będziesz
potrzebowała igły i nitki, musisz wypełnić zamówie-
nie. A to pokazał jej z kolei bloczek druków
zamówienia zamknę w tym biurku, i tylko ja będę
miał do niego klucze.
A to dlaczego? obruszyła się.
Posadził ją na krześle, a sam przysiadł na rogu
biurka, zapalając papierosa.
Masz pojęcie, jak tu były prowadzone rachunki?
Każdy kowboj mógł iść sobie do sklepu i zamówić, co
chciał, zapas szczepionek albo karmę dla bydła bez
żadnego pozwolenia. Podał jej plik rachunków.
Przejrzyj tylko te.
Zciągnęła brwi zdumiona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]