[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdy powiedział  \egnaj.
Rozluzniła się i usiadła ponownie na stołku. Wzięła jeszcze jednego burbona,
aby zwil\yć gardło. Po chwili spytała:
 Dlaczego mi to mówisz?
Patrzył zakłopotanym, a nawet przepraszającym wzrokiem.
 Nie wiem. Mo\e dlatego, abyś wiedziała, \e nie jestem taki najgorszy i mo\e
nie powinienem winić się za to, \e nigdy nie byłaś zadowolona z mojego
postępowania.
Wyraznie próbował jej dopiec i udało mu się to. Naruszył jej strefę ochronną.
 A ja  powiedział z zastanowieniem  jakoś nigdy nie oskar\ałem cię o to.
 No to robisz to teraz.  Mówiąc to czuła się jak kłótliwa jędza.
W jego spojrzeniu dostrzegła satysfakcję.
 Znów w swojej typowej roli.
Meg spojrzała mu w oczy, lecz teraz były puste. Bezmyślnie wpatrzyła się w
blat stołu.
Po chwili ukazała się Maudie, niosąc dwa talerze hamburgerów otoczonych
stertą frytek z dodatkiem marynaty.
Meg trąciła łokciem swoją szklankę, Maudie zabrała ją i napełniła ponownie.
 Kobietka lubi sobie poeksperymentować  powiedział Red.  Radziłbym
popić to wodą.
 Nie widziałeś jeszcze prawdziwych eksperymentów  ostrzegła. , Zmiał się i
jadł hamburgera.
 Uwierz mi, mógłbym napisać ksią\kę na ich temat.
Meg patrzyła zdegustowana na swój talerz. Hamburgery nie były zrobione z
wołowiny, ich szumna nazwa  Buffalo-burger nieudolnie maskowała twardość i
podły smak mięsa.
Niestety Red miał rację: mo\e jej się tu przydarzyć coś niemiłego, jeśli
natychmiast nie spróbuje zjeść czegoś gorącego. Przysunęła hamburgera bli\ej.
Dzięki Bogu, nadpłynęła nowa szklaneczka burbona, pomagając zabić przykry
smak mięsa.
 Pierwszą rzeczą, jaką zrobię po powrocie do domu  powiedziała  to pójdę
do Georgetown Hotel i zamówię największy, najgrubszy i najbardziej soczysty
stek.
 No to zamów tak\e jeden dla mnie, dziecinko.
Powiedział to tak zwyczajnie, wkładając do ust kolejny kawałek mięsa.
Naprawdę nie było powodu, aby te słowa podziałały na nią jak pchnięcie no\a. A
przecie\... przez dwa lata pobytu tutaj miała jedno szczególne marzenie 
wyło\ony pluszem, nowocześnie urządzony pokój hotelowy, wielkie łó\ko z
szorstkimi białymi prześcieradłami i obsługa gotowa na ka\de skinienie. Przede
wszystkim to właśnie sobie wyobra\ała.
Jakaś kostka utkwiła jej w gardle, wypluła ją. Do licha, on przypuszczał, \e to
rzeczywiście mo\e się zdarzyć!
 To będzie wiosną w Waszyngtonie, gdy zakwitną wiśnie  powiedział nagle.
Walczyła z ogarniającym ją uczuciem. Byłoby głupio wyprzedzić jego reakcje.
 Przez najbli\szy miesiąc z pewnością nie zakwitną. Jest dopiero marzec i
czeka nas jeszcze du\o chłodnych dni.
 Ja te\ tak myślę. Dawno nie byłem w centrum kraju i wielu prawidłowości
przyrody ju\ nie pamiętam. Wcią\ wybierasz się na Hawaje?
Jeszcze jedno marzenie. Zalana słońcem pla\a, zapach kokosowego mleka,
obna\one ciało na pla\owym ręczniku i pieszczota słońca na piersiach... Mógłby to
być ich miodowy miesiąc. Czy całe jej \ycie upłynie na marzeniach, które nigdy się
nie spełnią?
 Tak  odpowiedziała i z determinacją wbiła zęby w swojego hamburgera. 
Mam jeszcze sporo rzeczy do zabrania. Powinnam spędzić jakąś godzinkę w biurze
na posegregowaniu ich. W czasie tej pracy będę mogła błądzić myślami gdzieś po
południowym Pacyfiku.
Wcią\ czuła na sobie jego wzrok i zastanawiała się, czy pamięta. Nie wiedziała,
co mo\e się stać, gdy nadal będzie tak patrzeć w jego oczy, więc z zakłopotaniem
spuściła głowę.
Zapadła cisza. Meg przełknęła ostatni kawałek hamburgera i stwierdziła:
 Znów to robisz.
 Co?
 Uporczywie gapisz się na mnie.
 Och, przepraszam.  Odwrócił wzrok i nadal sączył piwo.  Myślałem, \e
powinnaś sprawić sobie jakieś nowe ubrania.
Oczywiście nie o tym myślał, jednak Meg była mu wdzięczna za to kłamstwo.
Odsunęła talerz.
 Jeśli będę dłu\ej patrzeć na tego hamburgera, to z pewnością zwymiotuję.
Maudie, czy jest szarlotka?
 Nie ma dziś szarlotki, niestety, mam tylko dwie ręce.  Maudie chciała zabrać
talerze, ale Red walczył jeszcze z ostatnimi frytkami.  Jeśli chcesz szarlotkę, to
przyślij mi tu tę zwariowaną dziewczynę do pomocy.
 Dancer?
 Wcią\ się spóznia.
 Jestem pewna, \e przyjdzie dzisiaj.
Maudie parsknęła.
 Myślisz, \e jestem głupia? Z pewnością przytula się teraz do jakiegoś faceta,
zamiast wziąć się do pracy! Mam tylko trochę bananowego chleba, ale jest
wczorajszy.
 Gdzie dostaliście banany?
Maudie spojrzała na nią, jakby Meg była największą idiotką na świecie.
 Zrobiony z prasowanej mieszanki, czy chcesz kromkę?
 Dzięki.  Meg usiłowała się nie skrzywić.
Maudie odwróciła się z kolejnym parsknięciem.
 Jak tam ostatnia prognoza pogody?  zapytał Red.
 Wygląda na to, \e zbli\a się potę\na burza  odpowiedziała Meg.  W Little
Falls wichura spowodowała wiele uszkodzeń i zamknięto siedemdziesiątą drugą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •