[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To był żart. To musiał być żart.
Stojący tam, jego ciało kręciło się niezręcznie, jego niepewny wzrok mnie obserwował,
był pan Fulton MacDonough.
Ta. Mac.
- Eee& - Dalej się wiercił. Możemy, em, porozmawiać?
Porozmawiać? My? Jaja sobie robił?
57
- Słuchaj, Mac zaczęłam, nie przejmując się ukryciem niechęci w głosie. Jestem
pewna, że nie uznasz tego za trudne do uwierzenia, kiedy odmówię.
- Masz rację odparł, ale zbliżył się o krok do stolika. Nie sądziłem, że się zgodzisz, ale
to jest ważne.
Rzuciłam mu spojrzenie. Z całym szacunkiem powiedziałam beznamiętnie
naprawdę mnie to nie obchodzi.
Mac potaknął, jakby tego się spodziewał. Co oczywiście powinien. Spodziewać się tego,
o tym mówię. Obydwoje jesteśmy doskonale świadomi, że nie jesteśmy swoimi najbardziej
ulubionymi osobami na świecie. Kogo on oszukiwał, starając się ze mną porozmawiać ? O
czym mogłam z nim rozmawiać?
Lecz Mac najwyrazniej miał powód i łatwo nie ustępował.
- Posłuchaj. Podszedł jeszcze bliżej do miejsca, gdzie siedziałam, trzymając cicho głos,
aby pani Pince nie przyszła tutaj i go nie uciszyła. Wiem& wiem, że nie bardzo mnie lubisz.
A ty także wiesz, że ja... nieszczególnie jestem twoim fanem.
Ale był. Był raczej dużym moim fanem dwa lata temu, dlatego właśnie jesteśmy obecnie
w tym trudnym położeniu. Głupi dupek.
- Ale mamy jedną wspólną rzecz. Przyjrzał mi się ostrożnie. Emmeline.
- Przeciwnie poprawiłam. Ty masz Emmę. Ja nie. Już nie.
- Jest jej przykro.
Wzruszyłam swobodnie ramionami, mając nadzieję, że Mac zrozumie aluzję i sobie
pójdzie. Mi również.
Mac westchnął ciężko, ale zamiast odejść, jak miałam nadzieję, wyciągnął naprzeciwko
mnie krzesło i usiadł. Znowu westchnął i delikatnie zaczął masować swoje skronie ręką.
Wyraznie był o wiele bardziej zdeterminowany, niż wcześniej myślałam.
- Tylko daj mi pięć minut, dobrze? Wyglądał na zdesperowanego. Był zdesperowany.
Pięć minut na jej obronę, a potem zostawię cię w spokoju.
Przyjrzałam się uważnie Macowi, myśląc zanim się odezwałam. Nie było żadnej krzywdy
w wysłuchanie tego, co miał do powiedzenia, prawda? To znaczy, wolałabym by to była tutaj
Emma by się obronić, ale to nie wydawało się zdarzyć. Lecz był tu Mac i mimo że próbuję się
go pozbyć, nie wygląda na to, że sobie pójdzie dopóki nie powie swojego kawałku. Więc nie
miałam żadnego wyboru jak wysłuchać co facet miał do powiedzenia. Naprawdę musiałam.
I to wcale nie było dlatego, że byłam zainteresowana tym, co ma do powiedzenia.
Totalnie tak nie było.
58
- Dobra odpowiedziałam szorstko. Pięć minut. Nie więcej.
Mac raz jeszcze westchnął, tym razem z ulgą i skinął głową.
- Dobrze. Dzięki. Wziął głęboki wdech, powietrze świstało szybko we wdechu i
wydechu. Jego spojrzenie nie opuściło mojego. Tak naprawdę nie wiem, co wydarzyło się
piątkowego wieczoru zaczął niepewnie ale z tego, co powiedziała mi Emmeline, sprawy
trochę wymknęły się spod kontroli, kiedy przepraszała.
Przepraszała? Czy to robiła tamtej nocy?
- Nie bardzo wiem, co było powiedziane czy jaka szkoda została zrobiona i nie zamierzam
udawać, że wiem, ale wiem, że to dosyć mocno wstrząsnęło Emmeline. Wiem, że jest jej
przykro za cokolwiek, co zrobiła lub powiedziała. Wziął kolejny głęboki oddech. I wiem, że
to moja wina, że to zrobiła.
Moje brwi wystrzeliły do góry. Twoja wina? powiedziałam. Jak się tego domyśliłeś?
Mac uśmiechnął się kwaśno. Właściwie, coś takiego powiedział twój chłopak Potter.
- James nie jest moim chłopakiem warknęłam odruchowo, słowa Maca uderzyły
trochę zbyt blisko miejsca tego, co ostatnio tkwiło w moim umyśle. On jest tylko moim
przyjacielem.
- Zatem twój przyjaciel Potter powtórzył Mac z podniesionymi brwiami przez moją
szybką i szorstką poprawkę. Chciałem tylko, abyś wiedziała, że bez względu na to, co Potter
wydaje się myśleć bez względu na to, co ty wydajesz się myśleć nie próbowałem celowo
wejść pomiędzy Emmeline i ciebie. Nawet bym nie poruszył tego& Zarumienił się tutaj. -
& głupiego czasu podkochiwania się, gdyby Emmeline nie przyparła mnie z tym do muru.
Przerwał i poruszył się lekko, niezręcznie. Ona& ona chciała wiedzieć, dlaczego wydawałem
się ciebie nie lubić. Jesteś jej najlepszą przyjaciółką i martwiło ją, że nie zdawaliśmy się lubić.
Posłał mi nieznaczny uśmiech, potrząsając głową z żalem. Powiedziała, że twoje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]