[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szczere, nie przemyślane. To nie była intrygantka. Nic podobnego... A zresztą
lepiej czasami, żeby to czy owo nie wyszło na światło dzienne.
Nabrałem przekonania, że pani jest osobą szczególnie dyskretną
powiedział Poirot.
Nie lubię mówić o nie swoich sprawach powiedziała pielęgniarka.
Detektyw spojrzał na nią z wielką uwagą.
W danym przypadku podjął uzgodniły panie z siostrą Hopkins, że
pewne sprawy należy pozostawić w cieniu. Nie mylę się chyba?
Ja... O czym pan mówi, proszę pana?
O czym? podchwycił spiesznie Poirot. O czymś nie związanym z
morderstwem lub raczej z morderstwami.
Pewnie... powiedziała z wolna kobieta. Po co wygrzebywać z
zapomnienia dawną historię, tym bardziej że to była godna szacunku starsza
dama, nie zaplątana nigdy w żaden skandal. No i umarła poważana przez
wszystkich i ceniona.
Herkules Poirot przytaknął skinieniem głowy i zaczął ostrożnie:
Jak pani słusznie nadmieniła, nieboszczka cieszyła się ogólnym
szacunkiem w Maidensford.
Rozmowa przybierała nieoczekiwany obrót, lecz wyraz twarzy detektywa
nie zdradzał niepewności ani zaskoczenia.
Przecież to takie stare dzieje ciągnęła pielęgniarka O Brien.
Pogrzebane, zapomniane. Osobiście jestem wrażliwa na romantyczne sprawy
i stanowczo powiadam, że to coś okropnego, jak człowiek jest związany z
żoną zamkniętą w zakładzie dla umysłowo chorych i nic nie może go uwolnić,
z wyjątkiem śmierci.
To istotnie okropne przyznał Herkules Poirot, nic jeszcze nie pojmując.
Czy siostra Hopkins opowiedziała panu, jak minęły się nasze listy?
zapytała kobieta.
Nie. O tym jakoś nie wspomniała.
Dziwny zbieg okoliczności. Ale zdarzają się takie rzeczy. Można usłyszeć
przypadkiem imię, które pózniej wraca raz po raz. Dziwny zbieg okoliczności.
Zobaczyłam fotografię na fortepianie, a prawie w tej samej chwili siostra
Hopkins dowiadywała się wszystkiego od gospodyni doktora.
To bardzo interesujące wtrącił mały Belg i dorzucił zaraz: A Mary
Gerrard wiedziała?
Kto miał jej powiedzieć? Przecież ani ja, ani siostra Hopkins. A zresztą,
co zyskałaby na tym?
Kobieta potrząsnęła znowu rudymi włosami i spojrzała pytająco na
Herkulesa Poirota.
Rzeczywiście. Nic przyznał i westchnął.
Rozdział osiemnasty
Elinor Carlisle.
Mały Belg spoglądał na nią bacznie przez szerokość dzielącego ich stołu.
Byli sami. Strażnik obserwował ich przez szklaną ścianę.
%7ływa, inteligentna twarz o szerokim białym czole, kształtnych uszach i
nosie; regularne, delikatne rysy świadczące o wrażliwości, opanowaniu i
zapewne czymś więcej skłonności do głębokich uczuć.
Nazywam się Herkules Poirot zaczął detektyw. Przyszedłem z
polecenia kogoś, kto sądzi, że mógłbym pani pomóc. To doktor Peter Lord.
Peter Lord szepnęła Elinor Carlisle w zamyśleniu.
Uśmiechnęła się blado i oświadczyła bardziej rzeczowo:
Bardzo ładnie z jego strony. Wydaje mi się jednak, że niewiele potrafi
pan zdziałać.
Zechce pani odpowiedzieć na kilka pytań?
Chyba lepiej o nic nie pytać... Jestem pod dobrą opieką. Pan Seddon nie
szczędzi starań. Będę miała sławnego obrońcę.
Nie tak sławnego jak ja! odparł Herkules Poirot.
Zyskał wielki rozgłos odparła głucho Elinor.
Broniąc przestępców. Zgoda. Ja zasłynąłem dowodząc niewinności
podejrzanych.
Dziewczyna spojrzała w twarz Poirota pięknymi, szafirowymi oczyma.
Wierzy pan, że jestem niewinna? zapytała.
A czy jest tak istotnie?
Czy to próbka pańskich pytań? uśmiechnęła się ironicznie. W
danym przypadku łatwo odpowiedzieć: tak.
Jest pani bardzo zmęczona, prawda?
Tak... SkÄ…d pan wie?
Po prostu wiem padła zwięzła odpowiedz.
Chcę, żeby... żeby już było po wszystkim.
Przez chwilę Poirot przyglądał się jej w milczeniu. Pózniej rozpoczął
znowu:
Widziałem pani... Dla ułatwienia będę go nazywał kuzynem... Widziałem
pana Rodericka Welmana.
Blada, wyniosła twarz poróżowiała. Poirot uzyskał odpowiedz na jedno z
przewidzianych pytań, nie zadając go wcale.
Widział pan Roddy ego podjęła dziewczyna.
Robi dla pani wszystko, co w ludzkiej mocy.
Wiem powiedziała prędko miękkim głosem.
Czy to zamożny człowiek? podjął Herkules Poirot.
Roddy? Niewiele ma własnych pieniędzy.
I nie liczy siÄ™ z nimi, prawda?
Obydwoje mało zastanawialiśmy się nad takimi kwestiami odparła
tonem prawie obojętnym. Byliśmy pewni, że w swoim czasie... urwała
nagle.
Liczyli państwo na spadek? podchwycił żywo detektyw. To
zrozumiałe.
Umilkł na moment, by zmienić temat.
Zapewne zna pani wynik sekcji zwłok Laury Welman. Przyczyną śmierci
było zatrucie morfiną.
Nie zabiłam jej powiedziała chłodno Elinor Carlisle.
Czy pomogła pani do samobójstwa?
Czy pomogłam...? Aa... Rozumiem. Nie, proszę pana!
Wiedziała pani, że ciotka nie zostawiła testamentu?
Nie miałam o tym pojęcia.
Głos dziewczyny był głuchy, bez wyrazu. Zabrzmiał sucho, obojętnie.
A pani napisała testament? zapytał Poirot.
Tak.
Czy na skutek rozmowy z doktorem Lordem?
Elinor zarumieniła się znów przelotnie.
Jak rozporządziła pani majątkiem?
Zostawiłam wszystko Ro... panu Roderickowi Welmanowi.
Czy on wie?
Oczywiście nie wie.
Nie rozmawiała z nim pani na ten temat?
Nie rozmawiałam. Byłby w nie lada kłopocie... Miałby mi bardzo za złe
taki krok.
Kto zna treść pani testamentu?
Tylko pan Seddon i, jak sÄ…dzÄ™, jego personel.
Czy pan Seddon przygotował dokument, o którym mowa?
Tak. Napisałam do pana Seddona tego samego wieczoru... To znaczy
zaraz po rozmowie z doktorem Lordem.
Osobiście nadała pani list na poczcie?
Nie. Wrzuciłam do skrzynki domowej, razem z inną korespondencją.
Napisała go pani, włożyła do koperty, zakleiła ją i opatrzyła znaczkiem...
comme ça? Od razu?... Nie przeczytaÅ‚a pani listu?
Przeczytałam... dziewczyna spojrzała bystro w oczy małego Belga.
Wyszłam do swego pokoju po znaczki, a kiedy wróciłam, przeczytałam list, by
sprawdzić, czy wszystko jasno wyraziłam.
Był wtedy ktoś w pokoju?
Tylko Roddy.
Wiedział, co pani robi?
Mówiłam już, nie wiedział.
Czy ktoś mógłby przeczytać list w czasie, kiedy pani wyszła po znaczki?
Nie wiem. Myśli pan o kimś ze służby? Zapewne ktoś mógłby to zrobić,
gdyby przypadkiem wszedł do pokoju, kiedy mnie tam nie było.
I zanim przyszedł pan Roderick Welman uzupełnił Herkules Poirot.
Tak.
A on nie mógł zapoznać się z treścią listu?
Mogę pana zapewnić rzuciła chłodno Elinor Carlisle że mój kuzyn ,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]