[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie parę błogosławieństw. Przybyła z daleka i z niemałym poświęceniem.
Po zadaniu kilku pytań byłem już przekonany, że mogę przystąpić do egzorcyzmu, chociaż
udzielili go jej już inni, ale bez skutku. Na samym początku upadła na ziemię i wydawała
się nieprzytomna. Kiedy dalej odmawiałem modlitwy wstępne, co jakiś czas wołała:
"Pragnę prawdziwego egzorcyzmu, a nie tych rzeczy!" Na początku pierwszego
egzorcyzmu, który rozpoczyna się słowami:
Exorcizo te, uspokoiła się jakby zadowolona; słowa zapewne wryły się jej w pamięć
podczas poprzednich egzorcyzmów. Potem zaczęła się skarżyć, że sprawiam jej ból w
oczach. Tego rodzaju zachowania nie są charakterystyczne dla osób opętanych. Gdy
przychodziła jeszcze kilka razy, nie wiedziałem, czy mój egzorcyzm odniósł jakiś
pozytywny skutek czy tez nie. Dla większej pewności, zanim ją ostatecznie odprawiłem,
zaprowadziłem ją do o.Candido, który po położeniu ręki na jej głowę powiedzial mi od
razu, że zły duch nie ma z tym nic wspólnego. Jest to przypadek dla psychiatrów, nie dla
egzorcystów.
Pierluigi, 14-letni chłopiec, był wyrośnięty i dobrze zbudowany jak na swój wiek. Nie
mógł się uczyć, był prawdziwym utrapieniem dla nauczycieli i kolegów, gdyż z żadnym z
nich nie potrafił dojść do porozumienia; nie był jednak agresywny. Jedną z dziwnych cech
jego zachowania było to, że gdy usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi nogami (mówił, że
"udaje Indianina"), żadna siła nie była zdolna go podnieść, jak gdyby był z ołowiu. Po
wielu bezskutecznych zabiegach medycznych, przprowadzono go do o.Candido, który po
stwierdzeniu u niego prawdziwego opętania zaczął go egorcyzmował. Inną jego cechą było
to, że chociaż nie był kłótliwy, to ci którzy z nim przebywali, stawali się pobudliwi,
krzyczeli i nie panowali nad swymi nerwami. Pewnego dnia usiadł ze skrzyżowanymi
nogami na podeście schodów swojego mieszkania, które znajdowało się na trzecim piętrze.
Inni lokatorzy chodzili tam i z powrotem po schodach, potrząsali nim, usiłowali skłonić go
by sobie poszedł, ale on się nie ruszył. W pewnej chwili wszyscy lokatorzy tego budynku
wybiegli jednocześnie na schody na różnych piętrach i zaczęli wrzeszczeć i krzyczeć jak
opętani na Pierluigiego. Ktoś wezwał policję. Rodzice chłopca poprosili o przybycie o.
Candido, który zaczął rozmawiać dobrodusznie z chłopcem, chcąc go przekonać, aby
wszedł do swego mieszkania. Ale trzej młodzi i dobrze zbudowani policjanci powiedzieli
do o.Candido: "Niech wielebny ojciec się usunie, te sprawy należą do nas!"
Usiłowali podnieść Pierluigiego, ale nie przesunęli go nawet o milimetr. Zdziwieni i oblani
potem, nie wiedzieli, co dalejpocząć. Wówczas o.Candido powiedział do nich: "Rozkażcie,
aby wszyscy wrócili do swych mieszkań". W mgnieniu oka nastała zupełna cisza. Potem
dodał: "Zejdzcie teraz ze schodów i patrzcie". Posłuchali go, w końcu powiedział do
chłopca: "Byłeś dzielny, nie powiedziałeś ani jednego słowa, a trzymałeś tutaj wszystkich.
Teraz Chodz ze mną do mieszkania". Wziął go za rękę, a on bardzo szczęśliwy wstał i
poszedł z nim do mieszkania, gdzie czekali rodzice. Dzięki egzorcyzmom stan Pierluigiego
zaczął się wyraznie poprawiać, ale nie było to jeszcze całkowite uwolnienie od złego
ducha.
Jednym z najtrudniejszych przypadków, z jakim się spotkałem, był przypadek pewnego
człowieka, którego przez wiele lat błogosławił o.Candido. Udawałem się także i ja, aby go
pobłogosławić w jego domu, którego nie mógł już opuszczać. Dokonałem nad nim
egzorcyzmu; nie mówił nic i nie zauważyłem u niego najmniejszej reakcji.
Dopiero gdy od niego wychodziłem, gwałtownie reagował. Tak działo się zawsze. Był
czlowiekiem w bardzo podeszłym wieku i został całkowicie uwolniony od niemego złego
ducha na krótko przed śmiercią.
Pewna matka była załamana dziwnymi zachowaniami, jakie zauważała u swego syna,
który chwilami wpadał we wściekłość, wydając szaleńcze krzyki, przeklinał, a potem gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •