[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szczęśliwa, \e cię widzę.
Patrzyły na siebie przez długą chwilę.
- To taka radość mieć cię tutaj - powiedziała Olivia. -Nie będę zasko
czona, jeśli oka\e się, \e w twojej historii jest o wiele więcej, ni\ wyja
wiłaś, ale będziemy miały mnóstwo czasu, \eby o tym pomówić. Chodz.
Chcę, \ebyś się zaraz spakowała i pojechała z nami do Woodford Court.
Neville jest w domu, naradza się z zarządcą. Ale dzieci sana dole, z pa
nią Hamilton i nie mogą się doczekać, \eby cię zobaczyć.
Umilkła i znów przechyliła głowę.
- Dobrze się czujesz?
Sara zmusiła się do uśmiechu.
" Oczywiście. Och, ostatniej nocy niezbyt dobrze spałam, więc mo\e wyglądam na
zmęczoną. Wyglądam? Ale chodz - powiedziała szybko. -Muszę zobaczyć dzieci.
" Tymczasem pokojówka cię spakuje.
Godzinę pózniej były ju\ w drodze do Woodford Court.
Wszystko będzie dobrze, powiedziała sobie Sara, gdy przekroczyły rzekę Tweed i
skręciły w stronę wiejskiej posiadłości Olivii i Neville'*,. Jakkolwiek ceniła wiejski
urok Byrde Manor, dom ten krył w sobie teraz zbyt wiele wspomnień. Szczególnie
jej alkierz na piętrze, ten, do którego nocą przyszedł Marsh. Tej nocy, kiedy się
kochali.
Nieproszony dreszcz przebiegł jej po plecach i jak gorący supełek zagniezdził się
głęboko w brzuchu. Zacisnęła zęby i wyjrzała przez okno powozu Olivii. Jak długo
będzie to czuła? Jak długo będąjądręczyć wspomnienia o Marshallu MacDougalu?
Ukradkiem zsunęła rękę na brzuch. Do końca twego \ycia, padła odpowiedz. Jeśli
istotnie jesteś w błogosławionym stanie, to nigdy nie uciekniesz od wspomnień o
Marshu.
187
Na szczęście, gdy tylko przybyły do Woodford, Sara szybko została wciągnięta w
\ycie domowe całej rodziny swej siostry. Pani Tillotson zaproponowała piknik nad
rzeką, a dzieci - Catherine i Philip - okrzykami oznajmili swój zachwyt. Olivia
zgodziła się, ogłaszając piknik lunchem na cześć Sary, a Neville przyłączył się do
nich.
" Nie brak ci wszystkich tych balów i przyjęć? - zapytał Neville, siedząc ze swym
czteroletnim synem na kocu.
" Myślę, \e wyrosłam z nich. Ostatecznie, miałam dwa poprzednie sezony -
odparła Sara, obracając w palcach zdzbło trawy. Cudowne było to, \e jej
odpowiedz była prawdziwa. Wcale nie brakowało jej Londynu.
" Proszę. Wez kawałek kurczęcia- zaproponowała Olivia. - Prawie nic nie zjadłaś.
Sara machnęła odmownie ręką.
" Dziękuję, ale naprawdę nie jestem głodna. - Zniadania równie\ nie chciała i na
samą propozycję posiłku zbladła. Choć była głodna, myśl o jedzeniu, a zwłaszcza
jego zapach, były po prostu odpychające. - Za du\o jest wrzawy z tego powodu -
dodała z promiennym, całkowicie fałszywym uśmiechem. Unikała oczu siostry.
" Będziesz teraz z nami mieszkać? - zapytała Catherine. Miała prawie siedem lat,
ciemne oczy ojca i słodki uśmiech matki.
Sara odwzajemniła uśmiech.
- Przez jakiś czas.
Olivia zachichotała.
-Nawet jeśli chcesz zrezygnować z Londynu -aja rozumiem, dlaczego - matka nie
pozwoli ci długo trzymać się z dala. Nie mo\e się doczekać, \eby cię wydać za
mą\ i urządzić wielkie wesele w mieście. Mój skromny ślub w Szkocji nie mógł jej
zadowolić. A skoro James wydaje się nieczuły na uroki mał\eństwa, matka
pokłada całą nadzieję w tobie, Saro. Zało\yłabym się o wielką sumę pieniędzy, \e
przyśle po ciebie, zanim lato się skończy. A na pewno zanim zacznie się sezon
polowań.
Przegrałabyś zakład, pomyślała Sara. Gdy\, jeśli jest w cią\y, pod koniec lata
prawda będzie oczywista. Wtedy będzie trzymana tak daleko od Londynu i
miejskiego towarzystwa, jak to tylko mo\liwe.
Lecz nie chciała myśleć o tym teraz. Dzisiaj świeci słońce, a jej siostrzenica i
siostrzeniec śmiejąsię z \abki, którą złapał dla nich ojciec. Na razie będzie się po
prostu cieszyć Olivia i jej rodziną. Mo\e pózniej będzie potrafiła zwierzyć się
siostrze.
Ciepły wietrzyk bawił się lokiem na jej skroni. Przyniósł tak\e zapach pieczonego
kurczęcia i \ołądek Sary podszedł jej do gardła z obrzydzenia.
188
Zacisnęła usta i przełknęła ślinę. Mo\e nie musi czekać, by nabrać pewności.
Znów przełknęła ślinę, odwróciła twarz od wiatru i odetchnęła głęboko. Mo\e ju\
zna tę gorzką prawdę.
Modliła się tylko, by Olivia jej pomogła. Gdy\ wiedziała, \e nigdy nie poprosi o
pomoc Marshalla MacDougala.
Adrian przyszedł do głównego budynku w chwili, gdy uczestnicy pikniku wracali
znad rzeki. Na jego widok dzieci zaczęły krzyczeć, szczególnie Philip, który
uwielbiał starszego kuzyna. Chłopak powitał z wielką radością dzieci i rzucił
ostro\ne spojrzenie na Sarę. Pózniej Adrian zwrócił się do stryja. Początkowe miłe
zaskoczenie w zachowaniu Nevil-le'a zastąpiła podejrzliwość. Jego pierwsze
skierowane do Adriana słowa nie pozostawiały wątpliwości co do jego stanowiska.
- Co ty tak wcześnie robisz w Kelso? Według moich obliczeń, sesja
szkolna kończy się dopiero za kilka tygodni.
Adrian ściągnął brwi i Sara zaczęła się obawiać nieprzyjemnej sceny na
podjezdzie, na oczach wszystkich. Jednak Adrian powiedział tylko:
- Właśnie o tym przyszedłem z tobą porozmawiać, stryju.
Twarz Neville'a pociemniała, lecz gdy Olivia ostrzegawczo poło\yła mu rękę na
ramieniu, skinął głową.
- Bardzo dobrze. Wybaczcie nam - powiedział do pozostałych. - Ad
rian i ja będziemy w moim gabinecie.
Dzieci rozbiegły się do innych zajęć, pozostawiając Sarę i Olivie same na
frontowym dziedzińcu.
" Och, jaki\ on podobny do Neville'a, prawda? - zauwa\yła Olivia, patrząc za
oddalającymi się mę\czyznami. - Kiedy wrócił?
" Sądzę, \e przyjechał ledwie dzień czy dwa przede mną- odpowiedziała Sara, po
czym dodała: - Miałam okazję rozmawiać z jego matką.
" Ach, tak, Estelle - westchnęła Olivia, wzięła Sarę pod ramię i razem wolno
poszły w stronę domu. - Nigdy nie wybaczyła bratu Neville'a, \e nie o\enił się z
nią, ani Neville'owi, \e nie zrobił tego zamiast brata. Myśli, \e zemści się na nas
poprzez Adriana. Ale najbardziej rani swoje dziecko.
Sara milczała przez chwilę. Tak, to bardzo podobne do Estelle. Jednak nie mogła
wyrzucić tej kobiety z myśli tak łatwo, jak robiła to przedtem.
" Musiało jej być trudno wychowywać dziecko bez mę\a.
" Jestem pewna, \e było trudno i nadal jest. Lecz czy łatwiej jest dziecku dorastać
bez ojca?
189
" My potrafiliśmy - odparła Sara. - Ka\de z nas straciło ojca - ty, ja i James. Mimo
to wyrośliśmy na porządnych ludzi.
" Zgoda. Jednak nasza matka nas kochała, podobnie jak jej kolejni mę\owie.
Szczególnie twój ojciec był bardzo dobry dla mnie i Jamesa. A potem Justin dbał o
ciebie.
" To prawda. Ale Adrian ma Neville'a.
" Tak i nigdy nie uchylał się od obowiązków wobec chłopca. Jednak Adrian nie
przebywa codziennie w naszym domu. Estelle często nastawia go przeciwko nam.
Sara skrzywiła się.
" Czasami myślę, \e sprawia jej to przyjemność. Olivia
zachichotała.
" Rozumiem, \e zdą\yłyście się pokłócić?
Na szczęście pani Tillotson podeszła do Olivii, umo\liwiając Sarze ucieczkę do
pokoju porannego. Musiała zebrać myśli i przygotować odpowiedz. Olivia dowie
się w końcu o krótkiej, lecz pamiętnej wizycie Marshalla MacDougala w Kelso. O
jego bójce z panem Guinea, o postrzeleniu pana MacDougala, a tak\e o dziwnych
paru tygodniach. Powinna pierwsza opowiedzieć o tym Olivii.
Lecz nie o pochodzeniu Marshalla MacDougala ani o swoim stanie.
To tak\e mo\e jeszcze poczekać.
- Liwie - zaczęła, kiedy siostra weszła do pokoju. - Usiądz, a ja ci
opowiem o tym, co się ostatnio działo w tych stronach.
W gabinecie podobną historię Adrian opowiadał stryjowi.
" A więc postrzeliłeś go! - Neville wytrzeszczył oczy. - Postrzeliłeś tego człowieka?
Tego Amerykanina?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]