[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak grożący unicestwieniem wybuch.
S
R
Debbie wsunęła ręce pod jego smoking. Przez cienki materiał koszuli czuł skórę
jej palców, których dotyk podsycał w nim płomień. Był bliski celu. Przygniótł ją do
tylnej ściany windy i gwałtownie zaczął całować, pewien, że bierze to, co mu się
należy. Czuł jej gorący oddech. Debbie przylgnęła biodrami mocno do jego ciała, jakby
chciała go doprowadzić do utraty zmysłów.
Gabe dotknął wargami jej pulsującej szyi. Wreszcie doprowadził ją do wrzenia.
Pragnęła go, szalała za nim. Jednak nie zdawał sobie sprawy, że sam będzie tak
szaleńczo jej pożądał. Chciał ją posiąść jak kiedyś, lecz bez emocjonalnego
zaangażowania. Pragnął poczuć ulgę, patrzeć, jak Debbie błaga go o więcej.
Okazało się jednak, że odczuwał coś, czego nie przewidział i wcale mu się to nie
podobało. Nie były w stanie tego zagłuszyć ani burząca się krew, ani rosnące
pożądanie. Powtarzał sobie, że ma tylko jeden cel - zemstę, a reszta się nie liczy.
- Debbie, chcę ciebie tu i teraz - wyszeptał, nie mogąc dłużej czekać.
- Tak, Gabe. Kochaj się ze mną - odparła, patrząc mu głęboko w oczy.
Gabe zadarł niebieską suknię, a jego dłoń powędrowała w górę jej uda. Debbie
cała drżała, rozchylając nogi i niecierpliwie czekając na pieszczoty. Gdy dotknął ręką
jej gorącego wnętrza, był mile zdziwiony.
- Nie masz majtek?
- Tylko biały ślad po opalaniu - wyszeptała.
- Jak dobrze, że wymyślono obcisłe suknie.
Pieścił jej mokre ciało, słuchając, jak raz po raz szepcze jego imię.
S
R
ROZDZIAA SZSTY
Debbie miała ochotę krzyknąć  Nie, tak nie można!", ale jej ciało nie chciało
słuchać. Pragnęła tego od chwili, gdy Gabe pojawił się w więzieniu. Aącząca ich
namiętność była silniejsza niż kiedyś, nie osłabiło jej nawet dziesięć lat rozłąki.
Podniecał ją dotyk jego rąk, a gdy poczuła jego pieszczoty, niemal omdlała z rozkoszy.
Jęknęła, wygięła się w łuk i uniosła głowę, poruszając biodrami w rytm jego pieszczot.
Odpłynęły wszystkie myśli, a jego usta na jej szyi podsycały ogień namiętności.
Poczuła, jak jego palec pieści jej nabrzmiałe, wrażliwe miejsce i wydała stłumiony
okrzyk. Nagle, wbrew swej woli, osiągnęła orgazm i rozkosz obezwładniła jej ciało.
- Dobrze, teraz jeszcze raz - powiedział Gabe, wodząc ustami po jej szyi.
- Nie mogę - wyszeptała z trudem, gdy ustąpił pierwszy dreszcz rozkoszy. - Nie
mogę - powtórzyła, kręcąc głową. - To za szybko... za dużo...
- Nigdy nie jest za dużo. - Patrzył na nią, niepostrzeżenie wciągając ją w toń
swych zielonych oczu. - Chcę widzieć, jak odpływasz, chcę czuć, jak drżysz z
rozkoszy.
To mówiąc, znów zaczął ją pieścić, a Debbie prężyła się, czując jednocześnie
rozkosz i ból. Winda dojechała na miejsce i drzwi otworzyły się wprost na jego
apartament. Drewniany parkiet lśnił w blasku lamp, a jaskrawe dywany odbijały
światło niczym drogocenne kamienie.
Gdy Gabe postawił Debbie na ziemi, ugięły się pod nią kolana. Instynktownie
podtrzymał ją silnym ramieniem, a ona znów zarzuciła mu ręce na szyję. Wtuliła się w
niego całym ciałem, czując, jak mocno bije mu serce.
Nie tracąc czasu, Gabe zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku, ale gdy
wyciągnęła do niego ramiona, złapał ją za nadgarstki i wolno obrócił. Czuła na plecach
jego dłonie, a gdy rozpinał suwak sukni, chłodne powietrze owiało jej skórę.
- Jesteś piękna - wyszeptał i zaczął całować miejsce, gdzie jej plecy przechodziły
w pośladki. Westchnęła i zamknęła oczy, a on ściągnął z niej ubranie i dalej ją pieścił.
Debbie czuła pod sobą przyjemny chłód gładkiej pościeli. Znów pragnęła się z nim
kochać, czuć go w sobie. Choć kilka minut wcześniej przeżyła szczyt rozkoszy, wciąż
pożądała jego smukłego i muskularnego ciała.
- Gabe...
S
R
- Tak, kochanie - wychrypiał, całując jej plecy. Obsypywał ją delikatnymi
pocałunkami, a jego ręce odkrywały na nowo zakamarki jej ciała. Debbie z trudem ła-
pała oddech, jakby potężny płomień zajął jej płuca.
Pragnę cię! Pragnę! - krzyczała w myślach, czując, że nic nie zdoła zaspokoić jej
żądzy. Myśli wirowały w jej głowie bez składu i na próżno próbowała zatrzymać
choćby jedną z nich. Nie chciała myśleć, pragnęła czuć i kochać się z Gabe'em. Chciała
się obrócić, by widzieć jego twarz, ale on mocno ją przytrzymał.
- Jeszcze nie teraz - powiedział, całując ją w kark. - Chcę cię dotykać.
Ukryła twarz w jedwabnej pościeli i zacisnęła na niej dłonie, jakby desperacko
próbowała się uchwycić skrawka rzeczywistości, która jej się wymykała. Poruszała się
i wyginała w rytm jego pieszczot. Gdy Gabe przestawał jej dotykać, ruchem ciała
domagała się pieszczot.
Obróciwszy nieco głowę, przyglądała się, jak Gabe rozbiera się i rzuca ubranie
na ziemię. Bezwiednie oblizała usta, patrząc na jego tors, brzuch i nabrzmiałą męskość.
Zapomniała, jak wspaniały był to widok. Jej ciało drżało, nie mogąc się doczekać,
kiedy poczuje go w sobie. Położyła się na plecach i wyszeptała:
- Gabe, pragnę cię.
- Wiem - odparł i przez chwilę na jego twarzy zagościł uśmiech. - Za chwilę nie
będziesz mogła wytrzymać z rozkoszy.
Uniósł jej biodra, a ona oplotła go nogami.
- Zaufaj mi - wyszeptał.
Pieścił jej lekko uniesione pośladki, jakby wygrywał melodię na fortepianie.
Potem znów dotknął palcami jej rozpalonego wnętrza, wchodząc coraz głębiej i
odważniej, popychając Debbie na krawędz przepaści. Wydawała z siebie krótkie
okrzyki, a jej ręce mocniej zaciskały się na pościeli. Zwiat znów zaczynał wirować.
- Gabe, proszę - jęknęła.
Bez słowa uniósł bardziej jej biodra i jednym ruchem w nią wszedł. Jego twarde,
naprężone ciało wypełniło ją bez reszty, jakby nią zawładnął. Wnikał w nią coraz głę- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •