[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wszystko niezle się układa. Jest dobrze tak, jak jest.
Z trudem stłumiła złość. Tylko na tyle było go stać? Oczekiwała czegoś więcej.
- To nie jest dobry pomysł - odparła drżącym głosem. - Za tydzień mam otwarcie
restauracji i chcę tam być.
Chciała się odwrócić, lecz Antonio chwycił ją za ramię.
- Może cię ktoś zastąpić.
Dotyk jego dłoni, jak zwykle, pobudził jej zmysły. Chciała ukryć się w jego ramio-
nach, powiedzieć: Tak, zostanę!", ale potrzebowała choćby jednego czułego gestu.
- Dobrze nam było razem, prawda? Po co ten pośpiech? - spytał.
Najłatwiej byłoby się zgodzić, ale Victoria przypomniała sobie radość Nathana,
gdy przychodził Antonio i jak malec z piskiem rzucał mu się w ramiona. Im dłużej to po-
trwa, tym bardziej Nathan przywiąże się do Antonia. Zrobiłaby krzywdę dziecku, a ono
było przecież najważniejsze. Jej syn był jeszcze mały i niebawem zapomni o Antoniu.
Potem będzie coraz trudniej.
R
L
T
- Dobrze nam było, ale dla mnie to za mało. Muszę brać odpowiedzialność za moje
czyny i myśleć, co będzie dobre dla Nathana.
Antonio cofnął rękę.
- Wiesz, że niczego nie mogę obiecać.
- Wiem - odwróciła głowę, powstrzymując łzy. - Dlatego wracam do domu.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Victoria przeciskała się przez tłum gości, odbierając gratulacje. Goście powtarzali,
że jedzenie jest wyśmienite, a atmosfera wspaniała. Kiedy weszła do kuchni, Berni nie
posiadał się z radości.
- Udało się! Dzisiejsze otwarcie to wielki sukces.
- Nie ciesz się na wyrost. To pierwszy wieczór.
- Nic nie rozumiesz! - Chwycił ją za rękę i zaprowadził do drzwi. - Widzisz tego
mężczyznę? To Paul Scott, jeden z najważniejszych krytyków kulinarnych. Przed chwilą
wezwał mnie i powiedział, że wszystko mu bardzo smakowało. Kazał nam przeczytać
jutrzejsze wydanie Daily Journal".
- Naprawdę? - Victoria rozradowana spojrzała na kucharza.
- Naprawdę! Jesteśmy na topie!
Uśmiechnęła się.
- Sprawdzę, czy opiekunka daje sobie radę z Nathanem. Zaraz wrócę.
- Nie spiesz się. Wszystko jest pod kontrolą.
- Dziękuję, Berni.
Wymknęła się bocznymi drzwiami. Z ulgą odetchnęła świeżym powietrzem. Przez
chwilę stała przed restauracją. Widziała płonące świece na stolikach, słyszała nastrojowo
grający kwartet, który wynajęła z okazji otwarcia restauracji. Akurat grano Pucciniego i
przypomniała sobie, jak całowała się z Antoniem na weneckim moście. Powinna była im
zabronić grać tego kompozytora. Starała się wyrzucić Antonia z pamięci. Nie chciała go
więcej widzieć.
W oddali błyszczały światła portu, odcinające się jaskrawą smugą od aksamitnego
nieba. Zamrugała oczami. Nie będzie płakać, ponieważ Antonio nie był wart jej łez. Cie-
pły powiew wiatru poruszył liśćmi bugenwilli i jaśminu. Wzięła głęboki oddech i uspo-
koiła się.
Powinna być zadowolona. Postanowiła nie żałować tego, co było. Przestanie roz-
pamiętywać chwile, gdy Antonio trzymał ją w ramionach. Te wspomnienia były zbyt bo-
lesne. Powinna raczej wspominać wieczór, gdy pozwolił jej odejść.
R
L
T
Wiesz, że niczego nie mogę obiecać", powiedział, a potem przysłał Sarę, żeby
pomogła jej się spakować.
Gospodyni była wstrząśnięta.
- Dlaczego pani wyjeżdża? Wróci pani, prawda? - pytała.
- Nie sądzę. To małżeństwo od początku nie miało przyszłości. Dobrze o tym
wiesz.
- Nieprawda! Jesteście dla siebie stworzeni. Antonio pozwala pani odejść, bo jest
uparty i boi się przyznać, że panią kocha.
- Antonio niczego się nie boi. Po prostu nie chce ze mną być. Gdyby chciał, byłby
teraz przy mnie.
Sara nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wiedziała, że Victoria ma rację. Kiedy limu-
zyna podjechała pod dom, rozpłakała się i wzruszona uściskała Nathana. Wspominając tę
scenę, Victoria poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Dlatego nie będzie z sentymentem
wspominać Antonia. Będzie pielęgnować w sobie złość do tego mężczyzny, który okazał
się bezduszny i samolubny. I nie pomoże mu bukiet, który dziś przysłał z liścikiem:
Myślę o Tobie dziś wieczorem. %7łyczę powodzenia. Antonio".
Była na niego wściekła. Jak śmiał przysyłać jej kwiaty? Traktował ją z wyższością
i był arogancki. Nienawidziła go! W przypływie złości wyrzuciła bukiet do kosza.
W mieszkaniu opiekunka oglądała telewizję. Podskoczyła, widząc wchodzącą
Victorię.
- Spokojnie! Zrobiłam sobie przerwę. Zobaczę, co u Nathana.
- Zpi.
- Zajrzę tylko na chwilę.
Jedynie widok syna był w stanie poprawić jej humor. Pochyliła się nad łóżeczkiem
i spojrzała na śpiące dziecko. Nathan też tęsknił za Antoniem. Wczoraj zaprowadziła go
na spacer i kupiła lody. Wtedy malec zaczął się rozglądać, powtarzając Antonio". Nie
potrafił wymówić jego imienia i wołał Anio!".
- Nie ma go - wyjaśniła. - Został we Włoszech.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]