[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przykład w twoim ojcu. Myślę, że w tobie też, musisz się tylko o tym przekonać. I przekonasz
się - uśmiechała się do niego oczami.
- Czy to upór? Natalia roześmiała się.
- Częściowo tak, choć może lepszym określeniem byłaby wytrwałość. Ale nie tylko
to. Także wrodzone zdolności. W każdym razie, sam uwierzysz, kiedy zauważysz to u siebie,
tak jak widzisz u ojca.
Spojrzeli na zegarki. Jeszcze dwie minuty. Byli pewni, że w obozie działa system
elektronicznego ostrzegania, jakiekolwiek próby potajemnego wejścia na teren obozowiska
nie miały więc sensu. Dokładnie za dwie minuty Paul wezwie przez radio oddział kapitana
Hartmana. Michael widział przed sobą osiem helikopterów dalekiego zasięgu. Eskorta
Hartmana składała się z czterech maszyn, plus dwie, którymi przylecieli oni. Nie można było
określić, ilu ludzi znajduje się w radzieckim obozie. Z powodu złej pogody większość
przebywała w barakach stojących wokół śmigłowców.
Plan ojca był prosty. W momencie ataku, czyli jak to się mówi, o godzinie zero, ruszą
na bazę z dwóch przeciwnych kierunków. Będą zabijać każdego, kto się znajdzie w zasięgu
wzroku i przedzierać się do środka obozu, do helikoperów. Michael ma osłaniać jedną z
maszyn, kiedy Natalia będzie startować. Motory śmigłowców pracowały, łatwo to było
stwierdzić. Co prawda śmigła się nie obracały, ale silniki chodziły na jałowym biegu, a gazy
spalinowe tworzyły chmury w mroznym powietrzu. Albo robiono to, aby silniki nie zamarzły
- chociaż Michael w to wątpił - albo maszyny były gotowe do startu. Za drugą ewentualnością
przemawiał fakt spotkania w tunelu grupy zwiadowczej.
Będzie musiał zrobić wszystko, aby Natalia spokojnie wystartowała. Paul miał
umożliwić start jego ojcu. Kiedy obie maszyny będą w powietrzu, ojciec i Natalia zniszczą
pozostałe helikoptery i dadzą Hartmanowi sygnał do ataku.
Jeśli to się uda, pokonają Rosjan przez zaskoczenie. Jeśli nie - Michael wolał nie
myśleć o tym, co wtedy będzie. Madison. Dziecko, które nosiła. Ich dziecko.
- Już prawie czas - powiedziała Natalia.
- Wiem - uśmiechnął się. - Nie martw się, będę cię osłaniać dostatecznie długo, żebyś
mogła wystartować. Cała sztuka polega na tym, żeby dotrzeć do śmigłowca.
- Ze względu na ciężki sprzęt, który dzwigamy, dojście do obszaru kontrolowanego
przez system elektroniczny zajmie nam około ośmiu minut szybkiego marszu w rakietach
śnieżnych.
- Ruszamy! - Michael spojrzał na zegarek.
Wstała, odbezpieczyła karabiny i ruszyła przed siebie. Przez pierwsze pięćset metrów
mogli się kryć za skałami i powstałymi przy nich zaspami. Wszystko zacznie się potem, na
otwartej przestrzeni - pomyślał, odbezpieczając M-16 i idąc po siadach Natalii.
John szedł w rakietach śnieżnych. Obok niego maszerował Paul. Hartman i jego
żołnierze zostali już wezwani. Dłonie doktora w cienkich rękawiczkach mocno ściskały
uchwyty karabinów. Zsunął kaptur z głowy, żeby nie opadał mu na oczy. Bacznie
obserwował przez gogle obozowisko Rosjan. Mrużył oczy, ale nie z powodu światła - tego
było tu raczej niewiele. Chciał się dokładnie przyjrzeć wszystkim szczegółom.
Paul szedł po jego lewej stronie, niosąc swojego schmeissera. Rubenstein tak nazywał
tę broń i Rourke nieraz przyłapał się na tym, że sam również używa tej nazwy. Mieli przed
sobą jeszcze około stu metrów osłoniętej przestrzeni, a potem jakieś czterysta metrów na
otwartym terenie. Wtedy zauważą ich strażnicy albo wykryją elektroniczne czujniki.
Rourke szedł naprzód. Nie widział Natalii ani Michaela i chciałby, aby równie
niewidoczni byli dla Rosjan. W obozie nic się nie działo, tylko z helikopterów unosiły się
szare obłoki gazów spalinowych. W taki poranek jak dziś, ludzie na pewno byli w barakach.
Kiedy John ostatni raz patrzył na zegarek, dochodziła ósma. Szaro-czarne niebo nie rozjaśniło
się ani trochę od czasu, kiedy wyszli z tunelu u stóp góry. Sądził, że pozostanie ciemne,
dopóki będzie padać śnieg.
Na pewno natkną się na system elektronicznego ostrzegania, ale nie przypuszczał, aby
czujniki rozlokowano dalej niż sto metrów od obozu. Wątpił też, aby prowadzono stałą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]