[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 wszyscy inni, proszę wcisnąć dwa .
Wróciłem do samochodu; kilka minut siedziałem za kierownicą. W końcu wysiadłem i
poszedłem do chaty.
Przekopałem całą szafkę, wyrzuciłem ubrania i buty; wreszcie znalazłem to, czego
szukałem. Włożyłem naboje do wszystkich sześciu komór i wetknąłem rewolwer za pasek.
Rozdział 6
BO%7łE, TO FANTASTYCZNE, ALEX! - zawołał Edwin. - Czuję się teraz jak wolny człowiek. -
Siedział w miękkim fotelu przed kominkiem, stopy opierał o skórzany podnóżek, w jednej
ręce trzymał dużą koniakówkę, a w drugiej cygaro. Ja, rozparty w drugim fotelu, patrzyłem w
ogień. Również popijałem brandy, ale odpuściłem sobie cygaro. - I trochę mnie to bawi -
dodał.
- Co cię bawi?
- To, jak układają się sprawy. Jeden wielki koszmar i... Nic lepszego nie mogło mnie
spotkać. Widziałeś kiedyś, jak bąk się obraca, a w pewnym momencie przestaje i traci
stabilność?
- No i?
- Nagle na coś natrafia. Barn! I znowu wykonuje równe obroty. Tego właśnie ja
doświadczyłem.
- Okej - powiedziałem. - Dobrze.
- Nie, ja naprawdę tak uważam. Już mnie nie ciągnie do grania. Zupełnie mi przeszło.
- Jeżeli tak, bardzo się z tego cieszę, Edwin.
- To prawda. - Wstał i położył kolejne polano na ogniu. Na ścianie nad kominkiem
wisiała głowa jelenia. Zastanawiałem się, czy ktoś choć przez sekundę pomyślałby, że Edwin
zastrzelił to zwierzę.
Usiadł i zapytał:
- A czy teraz wreszcie powiesz mi, co się dzieje? Dlaczego chciałeś wiedzieć, kiedy
ostatni raz widziałem Tony'ego Binga?
- Edwin, pozwól, że najpierw ja cię o coś zapytam. Widziałeś ostatnio w okolicy
kogoś, kto wyglądałby dziwnie albo zachowywał się podejrzanie? Kogoś, kto sprawiałby
wrażenie, że cię obserwuje... albo śledzi?
Zastanawiał się przez chwilę.
- Nie, raczej nie. Nie zauważyłem nikogo takiego. A powinienem mieć oczy szeroko
otwarte?
- Może. Po prostu bądz czujny. I ostrożny.
- O co chodzi, Alex?
- Tak naprawdę jeszcze nie wiem, Edwin. Nie chcę cię niepokoić bardziej niż to
konieczne. I na pewno nie chcę przestraszyć ani twojej żony, ani matki. Powiedzmy, że mam
powody przypuszczać, że ktoś obserwuje ciebie albo mnie, albo nas obu. Ktoś zamieszany w
to morderstwo.
- Maven o tym wie?
- Wie.
Przez chwilę patrzyliśmy w ogień.
- Czy moglibyście wynieść się na jakiś czas do Grosse Pointe? - zapytałem w końcu.
- A sądzisz, że powinniśmy?
- Uważam, że to dobry pomysł.
- Nie chcę wyjeżdżać.
- A co by było, Edwinie, gdybym naciskał?
Długa smuga dymu.
- Nie wyjedziemy, Alex.
- Okej.
Co jeszcze mógłbym powiedzieć?
I znów zapadła cisza. Polano trzasnęło i iskra poszybowała w głąb pokoju. Edwin
patrzył, jak tli się na dywanie, wypalając małą, czarną dziurę. Nawet nie próbował jej zgasić.
Następnego dnia po prostu kogoś wezwie i poleci zmienić wystrój pokoju.
- Cieszę, się, że tu jesteś - szepnął. - Chciałem cię przeprosić za zachowanie mojej
matki.
- Po prostu troszczy się o ciebie.
- Wiem. Ale zmuszanie cię, abyś dziś tu nocował, to głupota.
- %7ładen problem.
- Chociaż muszę przyznać, że skoro dzięki temu w końcu przyszedłeś do nas na
obiad...
- Był wspaniały. Twoja matka doskonale gotuje.
- Cóż, cieszę się też, że ty i Sylvia przez jakiś czas wytrzymaliście w swoim
towarzystwie. Wiem, co jest między wami.
Serce mi zamarło.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Alex, jestem pewien, że sam zauważyłeś. Sylvia zachowuje się szorstko wobec
ciebie.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Proszę, nie bierz tego do siebie. Zawsze miała specyficzne podejście do pewnego
typu mężczyzn. Takich, którzy robią wrażenie wielkich, twardych facetów. Właściwie nigdy
nie czuła do ciebie sympatii i było mi z tego powodu przykro. Ale wydaje mi się, że dziś
wieczorem lepiej cię poznała. I sądzę, że teraz naprawdę cię lubi.
W czasie całego obiadu Sylvia była absolutnie czarująca. Cóż za aktorka!
- A gdzie teraz uciekła? - zainteresował się. - Pewnie gdzieś z moją matką spiskuje
przeciwko mnie. Wiesz, jakie są kobiety, co?
- Nigdzie nie uciekłam, kochanie - powiedziała, wchodząc do pokoju. Miała na sobie
płaszcz kąpielowy. Ten sam, który nosiła tamtej pierwszej nocy, kiedy jej dotknąłem.
Rozchylał się na piersiach i przylegał do jej ciała tak, że miałem ochotę cisnąć w nią
drinkiem.
- Idziesz do łóżka? - spytała, przesuwając dłońmi po karku Edwina.
- Ooo... Fantastycznie wyglądasz. Zaraz do ciebie dołączę.
Odwróciła się do mnie.
- Dobranoc, Alex. Mam nadzieję, że urządzisz się... wygodnie.
- O mnie się nie martw.
Kiedy wyszła, Edwin wstał i zgasił cygaro.
- Zaniedbywałem moją żonę - oświadczył. - Ale to się skończyło, Alex. Widzisz przed
sobą nowego Edwina.
Tylko kiwnąłem głową.
- Na pewno nie chcesz spać w pokoju gościnnym?
- Nie. Dobrze mi tu, na sofie.
Dwa pokoje gościnne były na końcu domu, a ja wolałem być tu, w środkowej części,
blisko drzwi.
- Jak chcesz. Idę do łóżka. %7łycz mi powodzenia. - Mrugnął do mnie i zasalutował
dyskretnie.
Kiedy sobie poszedł, dopiłem brandy, zastanawiając się, jakim cudem się tu
znalazłem. Cóż, jestem prywatnym detektywem, a oni płacą mi, żebym spał na sofie z
rewolwerem pod poduszką.
Pomyślałem o telefonie i róży na ganku mojej chaty. Długo nad tym się
zastanawiałem, ale nic sensownego nie przyszło mi do głowy.
Wreszcie do pokoju zajrzała pani Fulton.
Usiadła w fotelu Edwina.
- Coś ci przynieść, Alex?
- Nie, nic mi nie trzeba, proszę pani.
- Wiesz, ty i ja dobrze poznaliśmy pewne uczucie - oświadczyła.
Założyła nogę na nogę i spojrzała w ogień.
- Jakie uczucie?
- Strach - odparła. - Dobrze poznaliśmy strach. - Długą chwilę trwało, zanim dotarł do
mnie sens jej słów. Ta kobieta ma dość pieniędzy, by zabezpieczyć się przed wszystkim. Co
może wiedzieć o strachu?
Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem odblask tańczących płomieni. Ale też coś jeszcze.
Coś, co rozpoznałem.
- Proszę mi o tym opowiedzieć.
- Nie zwierzam się wielu osobom, Alex. Ale tobie chyba mogę opowiedzieć tę
historię, bo wiesz, jakie to uczucie. Prawdziwy strach. Taki, który zmienia cię na zawsze.
- Tak - przyznałem. - Rzeczywiście wiem.
- Kiedy miałam szesnaście lat, porwano mnie. Na to narażone są dzieci z bardzo
bogatych rodzin. Przetrzymywali mnie kilka dni. W pewnym momencie zamierzali obciąć mi
palec i wysłać go mojemu ojcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •