[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Miałam wtedy kłopoty. Bev i jej konie dodały mi sił.
Ostatni rok pod opieką rodziny zastępczej Glory spędziła z
Bev Cartwright. Potem została, żeby pracować jako pomocnica
starszej kobiety. Rok temu stan zdrowia Bev pogorszył się i
musiała odejść na emeryturę. Wówczas Glory zaczęła pracować
dla Waylan Arabians. Szef firmy uznał, że może zdobyć
wyjątkowego konia i pracowitego trenera za stosunkowo niską
cenę obrączki ślubnej.
- No tak, ale przynajmniej znałaś swoich rodziców
- powiedział Josh, kopiąc butem kawałek żwiru.
- Mama nigdy nie powiedziała mi, kim jest mój tata, a potem
porzuciła mnie. - Zerknął na Glory kątem oka, jakby
sprawdzając efekt słów.
Glory ukryła zaskoczenie. Wiedziała od Christophera, że Josh
jest synem siostry Logana, ale przypuszczała, iż jego matka
umarła. Nawet przez myśl jej nie przemknęło inne wyjaśnienie.
Zrozumiała, że jest poddawana testowi, więc w milczeniu
zastanawiała się nad odpowiedzią. Weszli do stajni, w której
panował przyjemny chłód.
41
- Nie chciała mnie wtedy i teraz też nie chce - dodał chłopiec
gwałtownie. - i nigdy nie wyszła za mąż. To znaczy, że jestem
bękartem.
Glory podała mu wodze. Zaprzeczanie pierwszej części jego
wypowiedzi nie miało sensu, więc skoncentrowała się na
drugiej.
- Czy to powinno mnie zaszokować? - zapytała, zdejmując z
konia siodło.
- A nie szokuje?
Wiedziała, że ryzykuje, ale zdecydowała się powiedzieć
prawdę.
- Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Niektórzy ludzie
będą cenić cię mniej dlatego, że twoi rodzice nie byli
małżeństwem, ale ja do nich nie należę. - Przerwała i dodała
ostro: - Martwi mnie coś innego. Zdaje się, że nie doceniasz
tego, co masz.
Przez chwilę wyglądał na zbitego z tropu. Z wyrazu jego
twarzy widać było, iż spodziewał się współczucia i Glory
uznała, że tak musieli reagować ludzie na wiadomość o jego
pochodzeniu. Później zrozumiał, że w słowach Glory brzmiała
krytyka i zaczerwienił się.
- Co to ma znaczyć? - spytał zaczepnie. Wzruszyła
ramionami.
- To znaczy, że powinieneś być dumny z rodziny, którą masz,
a nie rozpaczać nad tą, której nie posiadasz. Wuj Logan kocha
cię jak prawdziwy ojciec, a Christopher niemal całuje ślady
twoich stóp. Powinieneś się cieszyć, że ich masz.
- Nie rozumiesz - rzucił agresywnie.
- Może nie, więc wyjaśnij mi wszystko raz jeszcze. - Jesteś
taka sama jak moja mama i ciotka Melanie.
Teraz wydaje ci się, że to dobrze tak pomieszkać z nami, ale
szybko się znudzisz i wyjedziesz!
Czyżby słyszała to już wcześniej? Najwyraźniej Jose i jego
wuj mieli więcej wspólnych cech, niż jej się zdawało. Obaj
42
wyznawali filozofię: „Kiedy czujesz się zagrożony, atakuj".
Powiesiła siodło na kołku, wzięła szczotkę, wyszła na zewnątrz i
zaczęła szczotkować ogiera.
- Nie będę kłamać, Josh. Nie mogę obiecać, że zostanę tu pięć
lat, pięć miesięcy czy choćby pięć dni. Między twoim wujem i
mną nie wszystko układa się dobrze i nie wiem, co będzie w
przyszłości. Mogę powiedzieć ci tylko jedno. - Odwróciła się i
popatrzyła spokojnie w nachmurzoną twarz chłopca.
- Chciałabym, żebyśmy zostali przyjaciółmi i to się nie
zmieni, niezależnie od tego, gdzie będę mieszkać. I zawsze będę
z tobą szczera, choć czasem może to być dla nas niewygodne.
- Jeśli powiem, że nie chcę się z tobą zaprzyjaźnić, czy to
znaczy, że nie nauczysz mnie jeździć w angielskim siodle?
Z wyrazu jego twarzy odczytała, jakiej odpowiedzi oczekuje.
- Nie. Jeśli chcesz, z radością będę cię uczyć. Zapadła pełna
niedowierzania cisza.
- Przecież mogę nie chcieć przyjaźnić się z tobą - ostrzegł.
- Możesz nie chcieć - zgodziła się, przesuwając szczotką po
szczupłym boku Je'zhara.
Za jej plecami Josh poruszył się niespokojnie.
- Nie rozumiem cię - wyznał w końcu. - Dlaczego jesteś taka
miła? Czego chcesz?
- Od ciebie? - zapytała cicho. - Tego samego, co chcę ci dać.
Szansy, Josh; po prostu szansy.
Wpatrywał się w nią zdumiony i po chwili powiedział tak
cicho, że z trudem go zrozumiała:
- Na razie nie wiem, dobrze?
Obrócił się na pięcie i odszedł.
Gloryanne wiedziała, że teraz najlepiej zostawić go w
spokoju. W milczeniu obserwowała oddalającą się sylwetkę.
Potem oparła policzek o ciepły bok konia, przypominając
sobie podobną rozmowę z przeszłości. Słyszała surowy głos
Bev, kontrastujący ze współczuciem malującym się w jej
oczach: „Odpuść sobie, dziewczyno. Nie zawsze możesz
43
kontrolować to, co niesie świat, ale możesz zadecydować, co z
tym zrobić. Jeśli dostaniesz kosz cytryn, od ciebie zależy, czy
skwaszą ci życie, czy też znajdziesz sposób na zrobienie z nich
lemoniady."
I jej własny głos, młody, rozpaczliwy i gniewny, tak bardzo
przypominający głos Josha: „Nie wiem, rozumiesz? Po prostu
nie wiem."
- Ale teraz już wiem - szepnęła do Je'zhara, gładząc jego
jedwabistą szyję.
Najtrudniej będzie znaleźć sposób podzielenia się tą wiedzą z
Joshem tak, aby go nie odstraszyć i żeby nie wzbudzić jeszcze
większej wrogości w jego wuju.
44
ROZDZIAŁ PIĄTY
Poranne słońce zabarwiło ciemnobrązowe niziny na złoty
kolor. Logan przewrócił się na plecy i poprawił poduszkę pod
głową.
Ziewając przyglądał się grze świateł na suficie i próbował
zgadnąć, czy obudziło go słońce, czy kuszący aromat kawy.
A może, pomyślał marszcząc brwi, to stłumione chichoty
przerwały jego sen. Słyszał wyraźnie śmiech Christophera i
Gloryanne, dobiegający z kuchni.
Trudno uwierzyć, ale Gloryanne podołała wyzwaniu, jakie jej
rzucił. Dom lśnił czystością, pranie zawsze było zrobione na
czas, a posiłki tak smaczne, że Loganowi groziło przybranie na
wadze.
W
dodatku
ta
dziewczyna
okazała
się
najlepszym
pomocnikiem w stajni. Zajmowała się swoimi dwoma arabami i
z ochotą wykonywała inne niezbędne prace: od grabienia siana,
poprzez szczotkowanie koni, do sprzątania stajni.
Powinien być zadowolony. Do diabła, powinien szaleć ze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •