[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naprawdę ciężki dzień.
75
RS
Nie użyłaby raczej tego określenia, ale nie miała zamiaru się
sprzeczać. Finn włożył swe przemoczone buty, wziął plecak i wprawił ją w
zmieszanie, całując na pożegnanie w policzek.
- Idz do łóżka, kochanie. Widać, że jesteś wykończona.
Pomyślała, że wreszcie skończy się ten okropny dzień i wszyscy
zostawią ją w spokoju, gdy nagle matka przekreśliła jej nadzieje
niespodziewanÄ… propozycjÄ….
- Finn, może przyszedłbyś jutro do nas na obiad, razem z mamą?
Byłoby nam przyjemnie. Nie będzie to wielkie przyjęcie, bo w niedzielę
jadamy w kuchni. Gosposia ma wolne, a ja nie mam siły nosić
wszystkiego do jadalni.
- Dziękuję - odpowiedział Finn z uśmiechem. -Z przyjemnością.
Mama na pewno siÄ™ ucieszy.
- Zwietnie. W takim razie przyjdzcie po dwunastej. Janno, ty
oczywiście też będziesz, prawda?
- Ja? - spytała nie rozumiejąc.
- Nie pamiętasz? Tydzień temu mówiłaś, że możesz przyjść, bo nie
masz dyżuru.
- Ach, tak. Oczywiście. Jakoś nie potrafię zebrać myśli.
- Tym bardziej marsz do łóżka - odezwał się Finn stanowczym
tonem. - WpadnÄ™ po ciebie jutro przed dwunastÄ…, chcesz?
Wystarczyło jej energii na skinięcie głową i zamknięcie za nimi
drzwi, a potem bezwładnie osunęła się na podłogę. Zaraz pójdę do łóżka,
pomyślała. Tylko nabiorę trochę sił...
76
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
Dochodziła dziesiąta, kiedy Finn zabrał swój samochód, wrócił do
domu i przebrał się w suche rzeczy. Pomyślał, że przed pójściem spać
powinien zajrzeć do Janny i sprawdzić, jak się czuje. Po tak długim
przebywaniu w zimnej wodzie temperatura jej ciała spadła poniżej
trzydziestu sześciu stopni i właściwie należało ją zawiezć do szpitala.
Ponieważ nie zgadzała się na to, robił wszystko, co mógł, żeby ją rozgrzać
- i w rezultacie posunÄ…Å‚ siÄ™ za daleko.
Na samą myśl o tym poczuł ból. Dzięki Bogu, zdołał wreszcie nad
sobą zapanować. Gdyby wykorzystał ją w tych okolicznościach, na pewno
znienawidziłaby go, a była to ostatnia rzecz, jakiej pragnął.
Westchnął ciężko. Jakoś nie szło im teraz, a przecież były czasy,
kiedy rozumieli się bez słów. Widocznie kiedyś zrobił coś takiego, co ją
zraniło. Tak pragnął przypomnieć sobie, co to mogło być, ale pamiętał
jedynie okres Bożego Narodzenia, tuż przed śmiercią ojca, kiedy to Janna
nagle zaczęła traktować go chłodno.
Wtedy też zaczął mu się śnić tamten sen.
Skręcił w drogę prowadzącą do jej domu, bez powodzenia usiłując
odsunąć od siebie obraz Janny leżącej w jego ramionach w stodole nad
zatoką. Nad nimi rozpościerało się rozgwieżdżone niebo, jej ciało było
ciepłe i srebrzyste w świetle księżyca, a westchnienia - zupełnie takie jak
dzisiaj...
To nie sen, dzisiaj naprawdę mógł się z nią kochać. Prosiła wręcz o
to. Ktoś inny nie zwracałby uwagi na głos rozsądku i wziąłby, co mu
77
RS
dawano. Dlaczego on zawsze musi być taki cholernie szlachetny! Opuścił
głowę i jęknął głośno. Bardzo jej pragnął, ale przecież nie mógł jej
wykorzystać, kiedy na przemian wstrząsały nią zimne i gorące dreszcze,
kiedy raz zachowywała się chłodno, a wkrótce potem jak najczulsza
kochanka, tak jakby chciała i zarazem nie chciała jego miłości.
Nie, najpierw Janna musi pokochać jego tak jak on ją. On ją kocha
od lat, pewnie od chwili, kiedy wszedł do kuchni jej rodziców i zobaczył
czterotygodniowe, wrzeszczące niemowlę. Wziął ją wtedy na ręce i
wyniósł do ogrodu, gdzie w cieniu jabłoni zaśpiewał jej zaimprowizowaną
kołysankę, a ona wpatrywała się w niego okrągłymi, szarozielonymi
oczami. Wciąż pamiętał lanie, jakie spuściła mu wtedy jej niania.
Obserwował, jak dorastała, i starał się nad nią czuwać. Kiedy miała
dwa lata, uratował ją przed wpadnięciem do jeziora, dwa lata pózniej
zdejmował ją z drzewa. W wieku pięciu lat wdrapała się na dach stajni i
nie mogła zejść, kiedy zaś miała osiem lat, chciała ruszyć na włóczęgę po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •