[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaszeleściły, jakby nagle smagnięte silnym podmuchem wiatru.
Siostra Nocy odwróciła się jak użądlona, gotowa stawić czoło atakującemu ją od tyłu
przeciwnikowi. Odruchowo uniosła rękę na wysokość głowy, jakby chciała zasłonić się przed
nieoczekiwaną napaścią, ale ten ruch sprawił, że poślizgnęła się na gałęzi. Upadła na plecy.
Jaina zachłysnęła się powietrzem, widząc, że głowa kobiety ze stłumionym hukiem
uderza o twarde drewno. Wiedzma zaczęła spadać, koziołkując, a po chwili zniknęła w
gąszczu splątanych gałęzi i konarów.
ROZDZIAA 13
Zwidrujący uszy skowyt silników imperialnych myśliwców typu TIE, przecinających
warstwy atmosfery, sprawił, że Jacena ogarnęło paniczne przerażenie. Chłopiec wiedział
wprawdzie, że zawodzenie wydobywa się z dysz wylotowych potężnych blizniaczych
silników, ale był pewien, że imperialni projektanci musieli być zachwyceni tym piekielnym
jazgotem.
Tymczasem wszystkie platformy kompleksu przemysłowego rozbrzmiewały
prawdziwą kakofonią sygnałów alarmowych. W powietrzu krzyżowały się warknięcia i wycia
dyżurujących strażników, wzmocnione przez elektroniczne urządzenia i przekazywane przez
głośniki. Zatrudnieni w fabryce pracownicy biegali we wszystkie strony, uruchamiając
systemy bezpieczeństwa albo ewakuując platformy.
Nisko nad wierzchołkami drzew przelatywały raz po raz bombowce typu TIE,
rzucając protonowe ładunki wybuchowe, które wzniecały pożary całych grup splątanych
gałęzi. Z płonących liści unosiły się kłęby ciemnoszarego dymu.
- Musimy odeprzeć atak - stwierdziła Tenel Ka, rozglądając się w poszukiwaniu
odpowiedniej broni. Na twarzy wojowniczki z Dathomiry malowała się nieugięta
determinacja.
Kiedy Sirra i Lowie ujrzeli zniszczenia domów i kompleksów fabryki, głośno zawyli,
nie kryjąc gniewu. Wrzecionowaty android-przewodnik odwrócił kanciastą głowę w ich
stronę, zupełnie jakby zapomniał, iż każdą powierzchnię zdobiły optyczne czujniki.
- Proszę zachować spokój i nie wpadać w panikę - odezwał się niepewnie. - Proszę się
nie obawiać. To z pewnością tylko ćwiczenia. Na dzisiaj nie przewidziano w programie
żadnych ataków.
Em Teedee, jak zwykle zawieszony u pasa Lowiego, usłyszawszy tę uwagę, odezwał
się piskliwie, a w jego głosie zabrzmiała nagana:
- Ty niemądry androidzie-przewodniku, może wreszcie włączyłbyś czujniki optyczne!
Czy nie widzisz, że sytuacja wymyka się spod kontroli? Pch!
Prychnął pogardliwie, po czym wymruczał jakąś niepochlebną uwagę na temat
wątpliwej inteligencji automatów usługowych i rozrywkowych.
W tym czasie android-przewodnik nie przestawał wypowiadać uspokajających uwag,
chociaż można było się zorientować, że w jego myślach panuje kompletny zamęt.
- Przestworzy wokół Kashyyyku strzeże wiele orbitalnych satelitów. %7ładen wrogi
statek nie zdoła zaatakować tej fabryki. Dysponujemy zaawansowanymi systemami
obronnymi, nie wyłączając dział, rozmieszczonych na obrzeżach. W każdej chwili powinny
otworzyć ogień do intruzów.
- Działa na obrzeżach? - zainteresowała się Tenel Ka. W jej szarych jak granit oczach
pojawiły się błyski, kiedy skierowała je na androida. - Gdzie? Może będziemy mogli
wykorzystać je do obrony fabryki?
Sirra zaryczała, machnięciem długiej kosmatej ręki dając znak, że wie, którędy iść, by
je znalezć.
- To wspaniały pomysł! - zauważył Em Teedee. - Mam nadzieję, że nie zostaniemy
rozerwani na kawałki, zanim wprowadzimy plan pani Tenel Ka w życie. O rety!
- Jak powiedziałaby moja siostra - odezwał się Jacen - no, to na co jeszcze czekamy?
Chłopiec przecisnął się obok androida-przewodnika i wszedł do fabryki. Tuż za nim to
samo uczyniła Tenel Ka i oboje młodych Wookiech.
Sirra poprowadziła wszystkich napowietrznym korytarzem, mimo iż wokół raz po raz
rozlegały się huki wybuchów bomb i grzmoty laserowych błyskawic. Cała czwórka dotarła w
końcu do rzędów drugich pnączy, podobnych do lin, które umożliwiały dostanie się na
wyższe poziomy. Sirra chwyciła najbliższą lianę, umieściła stopę w specjalnej pętli i
szarpnęła. Uwolniony pęd winorośli pociągnął ją w górę, ku platformie znajdującej się nad jej
głową. Po sekundzie Lowie poszedł w ślady siostry. Jacen także wsunął stopę w pętlę, po
czym popatrzył pytająco na Tenel Ka. Dziewczyna jednak owinęła pnącze wokół ręki i bez
trudu uczyniła to samo. Po następnych kilku chwilach wszyscy znalezli się na wyższej
platformie, wzniesionej na samym skraju kompleksu zabudowań.
Ponieważ zareagowali najszybciej, dotarli do stanowisk ciężkiej artylerii wcześniej niż
obrońcy fabryki. Jacen dostrzegł grupę jonowych dział, obok których umieszczono kuliste
pojemniki z bateriami zasilającymi. Popatrzył na skierowane ku niebu cienkie lufy,
przypominające igły... ale jego twarz rozjaśniła się w uśmiechu, kiedy zauważył parę może
nieco przestarzałych poczwórnych sprzężonych działek, takich samych jak te, które
znajdowały się na pokładzie Sokoła Tysiąclecia .
- Hej, skorzystajmy z tych - powiedział. Pospieszył do najbliższego stanowiska i rzucił
okiem na kontrolny pulpit. - Są podłączone do zasilaczy i gotowe do akcji!
Oboje młodzi Wookie zaczęli ryczeć, wymieniając między sobą jakieś uwagi. W
pewnej chwili Em Teedee zawołał:
- Panie Jacenie! Pan Lowbacca i pani Sirrakuk postanowili posłużyć się komputerami,
aby ustalić, w którym punkcie obrony nieprzyjaciel wdarł się do fabryki. Możliwe, że dzięki
temu uda się zapobiec przenikaniu następnych eskadr myśliwców typu TIE. Och, żywię
nadzieję, że ich akcja zakończy się powodzeniem!
- Uczynią, co będą mogli - rzekł Jacen, chwytając dzwignię spustową poczwórnych
działek. Opadł na ogromny fotel, ustawiony przed urządzeniem celowniczym. Miał wrażenie,
że mechanizm przenika drżenie ogromnej energii. Ponieważ przyciski i dzwignie
umieszczono w dosyć dużych odległościach, odpowiednich dla większych ciał Wookiech,
chłopiec musiał zmienić ustawienie otoczonego koncentrycznymi kręgami krzyża
celowniczego.
Tymczasem imperialne myśliwce nie przestawały przelatywać ze skowytem silników
nad ich głowami. Raz po raz ostrzeliwały dzielnice mieszkaniowe Wookiech, ale dziwnym
trafem pozostawiały centralną część kompleksu fabryki, w której produkowano
skomputeryzowane urządzenia, niemal w spokoju... chociaż ogarniętą całkowitym chaosem.
Rzut oka w lewo uświadomił Jacenowi, że także Tenel Ka zajęła miejsce na
ogromnym fotelu swojego działka. Uchwyciła dzwignię spustową prawą dłonią,
błyskawicznie zapoznała się z mechanizmami celowniczymi. I zaczęła wypatrywać
nieprzyjacielskich maszyn na pochmurnym niebie.
Na platformę obronną wpadło nagle trzech wysokich Wookiech, którzy natychmiast
zajęli miejsca przy jonowych działach. Od czasu do czasu spoglądali na dwoje młodych istot
ludzkich, zapewne zdumieni nieoczekiwaną odsieczą, ale nie tracili czasu na pytania czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]