[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przychodzi taki czas, kiedy należy wziąć życie za rogi. Dla mnie ten czas
nadszedł. Moje życie jest takie... jakie jest. Ruszyła do drzwi, ale
zatrzymała się na progu. Ben, kocham szpital Caridad i to, co tu robicie. Na
tym polega mój problem. Kocham, a to przeszkadza. Kto jak kto, ale ty
powinieneś to rozumieć bo udało ci się wykorzenić miłość ze swojego życia
do tego stopnia, że wątpię, czy potrafisz ją dostrzec.
Mimo że nie zamierzała być okrutna, jej słowa zabolały go tak, jakby go
spoliczkowała. Zwięta prawda ale przykro coś takiego usłyszeć. A jeszcze
trudniej mając świadomość, że Shanna to zauważyła.
Ja... hm... staram się oszczędzać uczucia innych odparł bo wiem,
jak trudno pogodzić się z ułomnościami. Taki jestem, Shanno. Egzemplarz
wadliwy. Akceptuję to, bo chociaż ludzie się nade mną litują, nie trwa to
długo. Po co kogoś na to skazywać
Po co mam sam się na to skazywać, skoro znam zakończenie? Jeśli
chcesz, możesz uważać, że wyzbyłem się miłości, ale taki już jestem. Ty
jesteś inna. Miłość nie stanowi dla ciebie przeszkody. Dzięki niej jesteś tym,
kim jesteś... lekarzem pełnym pasji i empatii. Pomysł zaprzepaszczenia tego
w papierkowej robocie uważam za... chybiony.
Ale, Ben, co się dzieje, gdy pasja i empatia przeszkadzają w leczeniu
chorych?
Miał już pełny obraz tego, co z nią zrobiła jej rodzina.
Mówisz, że nosisz serce na dłoni.
Przytaknęła.
Tak, taka jestem wykrztusiła. Jako lekarz jestem mięczakiem, bo
angażuję się emocjonalnie.
Kto ci to wmówił?! Prawdę mówiąc, bez trudu się domyślił, bo miał
95
R
L
T
sposobność zetknąć się z Milesem Brooksem. Rozpoznał jego dzieło.
Nieistotne, bo to prawda. Za bardzo się angażuję. Zapominam o
obiektywizmie.
Shanna, dziadek nie ma racji. Empatia to wyjątkowo cenna cecha.
Rozumiesz pacjentów lepiej niż większość lekarzy, więc ganienie cię za to
jest dowodem ignorancji i nietolerancji. Dlaczego chcesz wracać tam, gdzie
nie możesz być lekarzem posiadającym taki dar? Dlaczego zgadzasz się na
rolę, która do ciebie nie pasuje?
W przeciwnym razie stracę nie tylko miejsce w szpitalu, ale i w
rodzinie, a niezależnie od tego, jaka ona jest, nie chcę z nią zrywać.
Może ty nie chcesz, ale zwróć uwagę, jak bardzo oni chcą się od
ciebie odciąć. Shanna, wiem, jak się czuje ktoś, komu odebrano wszystko. Po
tym wypadku przez cały rok walczyłem o życie i sam nie wiem, ile razy
popadałem w zwątpienie. Nie z powodu bólu i perspektywy kolejnych
operacji, ale z powodu świadomości, że moje dawne życie się skończyło.
Straciłem młodość, niewinność i wszystko, na co liczyłem w przyszłości, bo
to, co kochałem robić, naprawiać auta z tatą, przepadło. Wierz mi, trudno się z
czegoś takiego pozbierać. W wieku dziewiętnastu lat już byłem alkoholikiem.
Dzień w dzień kilka drinków, nawet dziesięć. A gdy to przestało wystarczać,
sięgnąłem po narkotyki.
Ben, nie wiedziałam...
Nie wie o tym nikt poza moimi najbliższymi. To był zły okres dla nas
wszystkich. Tak się wtedy zagubiłem, że nie wiedziałem, jak dożyć końca
dnia, nie mówiąc o całym życiu, bo bałem się pogodzić ze stratą. Chcesz
zrobić to samo. Wyrzec się siebie, bo się boisz, że stracisz bliskich, ale strata
Shanny Brooks jest stratą o wiele większą.
Otarła łzy, gdy ją objął. Tak, jej miejsce jest w jego ramionach. To
96
R
L
T
wielkie ryzyko, ale w tej chwili potrzebowała więcej niż on i nic innego się
nie liczyło.
Jesteś dobrym człowiekiem wyszeptała, kładąc mu dłoń na piersi.
Nie wiem, ile wycierpiałeś, ale jest w tobie za dużo dobroci, żebyś odgradzał
się od tych, którzy to widzą i chcą z niej czerpać. Przesunęła dłoń na guziki
jego koszuli. Jakiś czas temu, kiedy powiedziałam, że chcę się siebie
wyrzec... Rozpięła górny guzik. Ty to robisz, prawda? Wyrzekasz się
siebie, chowasz, żeby broń Boże nikt cię nie znalazł. To tak samo jak ja,
prawda? Zaszyłeś się w dżungli ze strachu, że ktoś może się do ciebie za
bardzo zbliżyć. A ja izoluję się od rodziny ze strachu, że się ode mnie
odwróci. Niezła z nas para.
Nie był przygotowany na tak brutalną szczerość, bo trafiła w samo
sedno. Aatwiej być zagubionym.
Próbowałem inaczej, ale mi nie wyszło.
Rozpięła kolejny guzik
Bo nie chciałeś, żeby się udało. Jesteś inteligentnym facetem, może
najbardziej inteligentnym, jakiego znam, więc nic cię nie powstrzyma, jak
czegoś zapragniesz.
Dotknął jej dłoni, by ją zatrzymać, bo to, co by zobaczyła pod koszulą,
było obrzydliwe.
Pragnę leczyć ludzi w Caridad.
I mieć święty spokój, zapomniałeś dodać. Chcesz żyć jak samotnik i
żeby nikt się do ciebie nie zbliżał. %7łeby za jakiś czas dzieci Amandy
wspominały wujka dziwaka, który całe życie spędził w tym jednopokojowym
mieszkanku, z którego wychodził tylko do pracy. Spojrzała mu w oczy. Ja
się z tym obnoszę, ty starannie to ukrywasz.
Bez ostrzeżenia cofnęła dłoń, po czym jednym ruchem rozsunęła brzegi
97
R
L
T
jego koszuli.
Kurczę... warknął, zasłaniając się.
Nie! wyszeptała, chwytając go za rękę. Ben, nie rób tego.
Nie rozumiesz... Odepchnął ją, po czym dosłownie rzucił się w
stronę łazienki. By się ukryć.
Ale ona była szybsza. Chwyciła go od tyłu, oplotła ramionami i oparła
mu głowę na plecach. Stali tak przez minutę albo... całą wieczność. Jego
pragnienia, jego rzeczywistość... Nagle się ocknął, wrócił tam, gdzie
powinien być.
Shanna, nie rób tego. Nie łudz się, że to coś więcej. Pracujemy razem,
nic poza tym. Tym się zajmuję.
I nie chcesz nic? zapytała. Ben, powiedz prawdę. Nic więcej od
nas nie chcesz?
Chcę tylko...
Móc spokojnie pracować. W kółko to powtarzasz i pewnie w to
wierzysz. Ale ja nie wierzę.
Potrafiłby się z nią rozstać? Przecież chce, by została, chce się łudzić, że
wszystko się ułoży, że pójdą w ślady Amandy i Jacka. %7łe gdy pokonają
wszystkie przeciwności losu, połączy ich miłość. Ale wie swoje, bo zna
siebie, a Shanna nie zna prawdziwego Bena Robinsona. Widzi w nim lekarza
i zewnętrzne cechy mężczyzny, ale to, co kryje się pod nimi, jest tak po-
tworne, że przyćmi jej optymizm. Nie wolno dopuścić, by ten optymizm
zmalał lub zgasł... bo właśnie za to ją pokochał.
Shanna, wszyscy dokonujemy wyboru na podstawie tego, jacy
jesteśmy. To niezaprzeczalny fakt.
Stając przed nim, rozchyliła brzegi jego koszuli.
A jak opieramy ten wybór na błędnej percepcji własnej osoby?
98
R
L
T
Delikatnie przesunęła palcami po bliznach. Może to twój przypadek, Ben?
Zacisnąwszy powieki, stał rozdarty między fizycznym pragnieniem i
niezachwianą pewnością, co będzie potem. Jeszcze nikt tak się do niego nie
zbliżył, nikt tak go nie dotykał. Fizycznie oraz emocjonalnie Od niej, od
Shanny pragnął więcej niż od kogokolwiek innego. %7łeby go dotykała...
choćby tyle. Przez moment. Ale to się skończy. Musi. Walczył ze sobą.
Zrobiłem to, co musiałem, i nie mam żadnych złudzeń. To prawda,
ale Shanna nie może jej poznać.
Ben, ty to nie same blizny.
Muskała jego tors tak delikatnie, że ledwie to do niego docierało, ale
dreszcz, nad którym usiłował zapanować, oraz emocjonalne podniecenie były
dowodem jej bliskości. Niebezpiecznej.
A ty to nie tylko twoja rodzina. Starał się ukryć, jak bardzo jest
poruszony. Shanna, przestań. Nie możemy...
Odetchnął głębiej z zamiarem odsunięcia się, ale gdy spojrzał jej w
oczy, poczuł, że nie jest w stanie się poruszyć. Jaka ona piękna. I niewinna.
Nieskalana ohydą życia. Oby tak pozostało, pomyślał.
Nie zdajesz sobie sprawy, z czym to się wiąże. Nie znasz mnie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]