[ Pobierz całość w formacie PDF ]

derstwa.
- Ach tak? - spytał lekko Mason.
- Właśnie tak - warknął Gulling.
- Có\, je\eli pan zamierza zająć się sprawą morderstwa, to będzie potrzebne bardzo
długie śledztwo. Oskar\one w sprawie o morderstwo są przesłuchiwane wstępnie przez ławę
przysięgłych pod przewodnictwem sędziego Lindale. Ale je\eli rzeczywiście zale\y panu, aby
dowiedzieć się czegoś o zabójstwie, mo\e pan zadać kilka pytań swemu świadkowi, Arturowi
Clovisowi.
- Clovis? - zapytał przewodniczący ławy przysięgłych. - Czy on ma być przesłuchiwa-
ny?
- Tylko w sprawie numerów banknotów, w celu ich identyfikacji - odpowiedział
Gulling.
- Mo\e pan przy okazji zapytać Clovisa - zaproponował Mason - jak to się stało, \e miał
w swoim posiadaniu klucz do domu Siglet Manor, dlaczego tak bardzo zale\ało mu na tym,
\eby się pozbyć tego klucza, i...
Zastępca szeryfa wszedł do pokoju i szepnął Gullingowi:
- Polecono mi przekazać natychmiast wiadomość dla pana Masona.
Gulling był wyraznie zirytowany.
- Nie wolno przerywać przesłuchania przekazywaniem wiadomości świadkowi. Powi-
nien pan przynajmniej tyle wiedzieć.
- Ale mówili, \e to...
- Nic mnie nie obchodzi, co mówili. Aawa przysięgłych przesłuchuje pana Masona.
Widząc w ręce szeryfa karteczkę, Mason sięgnął po nią i powiedział:
- Poniewa\ przesłuchanie ju\ i tak zostało przerwane, przyjmę tę wiadomość - i ze
spokojem wziął zwinięty papierek, zanim Gulling zdą\ył zaprotestować.
Rozwinął kartkę. Zapisana była pismem Delii Street.
 Telefonował Paul Drake. Z tym kluczem to pomyłka. To jest klucz do Siglet Manor,
ale nie od mieszkania Heleny Reedley, tylko Carlotty Tipton. Artur Clovis mieszkał przedtem
w tym mieszkaniu w Siglet Manor. Kiedy związał się z Heleną Reedley, ona doszła do
wniosku, \e będzie bezpieczniej dla niego, je\eli zamieszka gdzie indziej. Wtedy Clovis się
wyniósł, a wprowadziła się Carlotta Tipton. Przykro mi strasznie. Della.
Mason schował kartkę do kieszeni.
- Jeśli pan ju\ mo\e odpowiadać na pytania - odezwał się Gulling - i zechce pan
łaskawie poświęcić nieco swego cennego czasu na uczynienie zadość przepisom prawa...
- Czego chce się pan dowiedzieć? - zapytał Mason.
- Co zamierzał pan powiedzieć o Arturze Clovis?
- Tyle tylko, \e miał klucz do mieszkania w domu Siglet Manor, bo dawniej tam
mieszkał - wyjaśnił Mason.
- Czy to nie jest zupełnie normalne, \e miał klucz, którego nie oddał, kiedy się wypro-
wadzał?
- Chciałem tylko poinformować, \e miał klucz do domu, w którym znaleziono ciało.
- Chyba pan nie sugeruje, \e on miał z tym coś wspólnego?
- Wielkie nieba! Nie! Chciałem tylko zapoznać panów z tym faktem.
- Nie widzę związku tego faktu ze sprawą - powiedział Gulling. - Nie twierdzi pan
przecie\, \e to był klucz do tego mieszkania, gdzie znaleziono Hinesa?
- Nie, nie - pospieszył z odpowiedzią Mason. - Nic podobnego. To jest klucz do mie-
szkania, które obecnie zajmuje Carlotta Tipton. Mo\e pan to sprawdzić.
- Wiadomo nam o niej - powiedział Gulling.
- To była przyjaciółka zamordowanego - dodał spokojnie Mason. - Ona była dość
zazdrosna. Zledziła go, kiedy schodził do mieszkania na ni\szym piętrze na spotkanie śmierci.
- Jak to? - zapytał przewodniczący.
Mason ze zdziwieniem spojrzał na Gullinga.
- Myślałem, \e pan o tym wiedział.
- Pan twierdzi, \e Carlotta Tipton poszła za Robertem Hinesem do mieszkania Heleny
Reedley?
- Tak jest.
- Ale mnie powiedziała, \e całe popołudnie spała.
- Mnie mówiła całkiem coś innego - rzekł Mason - w obecności świadków.
- Ilu świadków?
- Trzech.
- Nie zainteresowanych osobiście?
- Dwoje z nich było moimi pracownikami.
- A trzeci?
- Paul Drake.
- Ten detektyw?
- Tak jest.
- I my mamy w to wierzyć? - mruknął Gulling.
- A nie wierzy pan?
- Nie.
- Sąd, który przesłuchuje moje klientki, uwierzy - powiedział Mason z uśmiechem.
- To nie zmienia postaci rzeczy, jeśli chodzi o pana powiązania z tą sprawą - powiedział
z gniewem Gulling. - Mo\e pan wystawiać tę przynętę, kiedy znajdzie się pan przed sądem,
ale nie wolno panu robić tego tutaj.
- To nie jest przynęta - zaprzeczył Mason, grając na zwłokę. - Dlaczego pan nie zapyta
o to jej samej?
- Myślę, \e to jest dobry pomysł, panie Gulling - powiedział przewodniczący.
Gulling ustąpił z wyraznym niezadowoleniem.
- Zechce pan poczekać w tamtym pokoju, panie Mason, i... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •