[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojechała z tobą?
Spojrzała na niego pytająco.
Myślę, że jakoś sobie poradzę. Objął ją, jego oczy zalśniły pożądaniem. Z trudem.
Adama nie zdziwiła dobra forma Troya. Był wysportowany i silny, więc szybko
odzyskiwał siły.
No i jak, panie doktorze? Mogę stąd pryskać?
Nie tak szybko. Wygląda to niezle, ale jeszcze kilka dni musisz zostać.
A jak zawody? Dzieciaki się spisały? spytał Troy.
Jeszcze jak. Mój syn wygrał sprint.
Nie wiedziałem, że jest pan ojcem Josha, dopiero pielęgniarka mi powiedziała.
Przyjechał pan na weekend?
Na dłużej odparł Adam, notując coś w karcie.
Dziękuję, panie doktorze. Z tego, co słyszałem, uratował mi pan kolano.
Głupstwo, Troy. Adam uścisnął wyciągniętą dłoń. Zrobiłem, co do mnie należało.
Tylu tu pomocników zauważyła Liv, rozwiązując matce fartuch. Chodz i popatrz,
jak Josh skacze wzwyż.
Wezmę tylko torebkę. Mary sięgnęła za zasłonę. Spotkamy się z Adamem?
Myślę, że tak. Powinien już wrócić ze szpitala.
Nie mogę wprost uwierzyć, że musiał operować. Mary skrzywiła z dezaprobatą usta.
Przecież jest na urlopie.
Sam to zaproponował, mamo. %7łeby Stuart i Helen mogli spędzić miło czas. Tak dobrze
się bawili.
A wy nie?
My też, ale żadne z nas nie piło alkoholu, więc było oczywiste, że powinniśmy zająć się
rannymi.
Pewno bardzo pózno się położyłaś?
Hm, pózno. Liv poczuła, że się czerwieni. O, patrz! Chwyciła matkę za ramię.
Idzie Adam.
Skoki już trwały. Josh i jego rywal szli łeb w łeb.
O Boże! Liv ścisnęła rękę Adama. Czy oni będą tak skakać w nieskończoność?
Zdziwiłbym się, gdyby Josh pokonał następną wysokość. Ten drugi chłopak jest bardzo
dobry.
Matt Henry jest wysoki jak na swój wiek i ma dłuższe nogi skrzywiła się Mary. Ale
Josh jest bardzo ambitny. Nie popuści.
Przemówiła bezstronna babcia zaśmiał się Adam. Ale, ale... Patrzcie, Josh zaczepił
o poprzeczkę...
Ojej, spadła jęknęła Liv. Matt wygrał.
Ale dalej zachowują się bardzo sportowo zauważył Adam, gdy chłopcy wzajemnie
sobie pogratulowali.
To dobry chłopak. Oczy Mary zasnuły się mgłą.
Powinniście być z niego dumni.
Jesteśmy, mamo odrzekła Liv.
A teraz wracam do swoich obowiązków oświadczyła Mary. I nie martwcie się o
mnie. Kathleen mnie odwiezie.
Przemówiła subtelna teściowa zauważyła z lekką ironią Liv.
Nie kpij zaprotestował Adam. Zawsze uważałem Mary za bardzo mądrą kobietę. O,
jesteście, chłopcy. Odwrócił się. Byliście świetni. Potrząsnął ręką obu. To była
wyrównana walka.
Następnym razem go pokonam zapewnił Josh.
Może, ale teraz co byś powiedział na postawienie koledze zwycięskiego drinka?
zaproponował Adam.
Super! Dziękuję, tatusiu. Josh popatrzył na banknot, który Adam wcisnął mu do ręki.
Możemy iść na hamburgera z frytkami? Umieramy z głodu.
Podniósł pytający wzrok na Liv.
Idzcie uśmiechnęła się. Gratuluję, kochanie, doskonale skakałeś.
A ja zabieram mamę na kawę dodał Adam. Za ile i gdzie się spotkamy?
Jest taki plac zabaw zręcznościowych powiedział Josh. Z trampolinami, ściankami
do wspinania. Chcielibyśmy tam pójść...
No to co? Za półtorej godziny? zaproponował Adam.
Może pózniej? poprosił nieśmiało Josh. Tam zawsze do wszystkiego są kolejki.
Dobrze, za dwie godziny będziemy zgodził się Adam. Tylko uważajcie, chłopcy,
bez brawury.
Dzięki, tato!
Mary miała rację zauważył, gdy chłopcy odeszli. Mamy wspaniałego syna.
Nie masz pojęcia, jakie to dla niego ważne, że tu jesteś.
Masz ochotę na tę kawę, Liwy? spytał znacząco.
Niespecjalnie.
To dobrze, bo ja też nie.
Bez słowa wziął ją za rękę i poprowadził do samochodu.
Hm... motel jest najbliżej i o tej porze nie ma tam żywego ducha zauważył, włączając
silnik.
Liv zadrżała. Im bliżej, tym lepiej. Za chwilę będą się kochać.
Po wejściu do pokoju Adam położył klucze na stoliku, zebrał rzeczy rozrzucone na łóżku
i wziął Liv w ramiona.
Witaj znowu powiedział głębokim głosem i przesunął ustami po jej powiekach.
Kochali się czule i namiętnie.
Dobrze ci było? spytał łagodnie, gdy pózniej leżeli obok siebie wyczerpani rozkoszą.
Liv skinęła głową.
Mnie też uśmiechnął się.
Nawet nie wiedzieli, kiedy usnęli. Liv obudziła się pierwsza.
Adam! Usiadła przerażona. Która godzina?
Uspokój się. Upłynęło zaledwie pół godziny. Liv opadła z ulgą na poduszkę i przytuliła
się do niego.
Liwy, kochanie... Adam uniósł głowę. Chciałbym móc spędzić tutaj resztę dnia.
Powędrował wargami wzdłuż jej szyi i ramion.
Uhm. Wtuliła usta w zagłębienie koło jego obojczyka. Ale nie możemy.
Jeszcze chwilkę mruknął, pieszcząc koniuszek jej ucha.
Och, tak, proszę... Westchnęła, gdy zbliżył wargi do jej ust.
Szkoda, że nie mamy szampana stwierdziła Liv ze smutkiem.
Siedzieli w małej kuchence przy pokoju motelowym.
O tak przyznał Adam, kończąc kawę.
To był cudowny dzień. Wszystko tak dobrze się ułożyło...
Liv, myślę, że powinniśmy porozmawiać.
Taka zapowiedz niczego dobrego nie wróży. Zaśmiała się nerwowo.
%7ładne z nas nie zastanowiło się nad tym, co tu się dzieje, prawda?
Zapadła cisza. Liv poczuła się niepewnie. Szósty zmysł ostrzegł ją, że nagle wkradło się
między nich coś niebezpiecznego.
Nie bardzo wiem, co masz na myśli wyjąkała.
Co mam na myśli? Dokąd to wszystko prowadzi. Będziemy tak wskakiwać i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]