[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się z ramion. Gdy dotknął jej piersi, poczuła się jak Feniks
wskrzeszony z popiołów, całkowicie odmieniona, obu-
dzona do nowego życia. Zapragnęła zrewanżować mu się
tym samym, ofiarować mu przynajmniej cząstkę tego, co
od niego otrzymała. Kiedy to sobie uświadomiła, otrzez-
wiała. Nie może stracić głowy dla kogoś, kogo zna za-
ledwie jedną dobę! Jak można iść do łóżka z dopiero co
poznanym facetem!
Przelotne flirty nigdy jej nie odpowiadały. Chciała
trwałego związku, rodziny, której mogłaby się poświęcić,
męża  mężczyzny z zasadami, wysoko stawiającego po-
przeczkę i nie godzącego się na kompromisy  właśnie
takiego jak Mark. Zakochać się w Marku byłoby więc
bardzo łatwo.
Przeciwnie, za sprawą Neda bardzo trudno.
Wywinęła się z jego objęć, cofnęła o krok.
 To było...  szepnęła.
 Porażające?  podpowiedział, patrząc na nią.
Wiele cudownych przymiotników przychodziło jej te-
raz na myśl, lecz listę otwierało: głupie.
 Tak  odparła, a potem chcąc uniknąć dalszych
wyjaśnień, obróciła całą sprawę w żart.  Wiem, że
chodzi ci o przepis na czekoladę, ale zwykły pocałunek to
za mało.
 W tym pocałunku nie było niczego zwykłego  za-
protestował.
 Nie  przyznała.
74 JESSICA MATTHEWS
 Co teraz?
 Nic  odparła słabym głosem.  Nic  powtórzyła.
 Nic?
 To nie byłoby rozsądne.
 Nawet jeśli prawdziwe?
Zachwiała się w swoim postanowieniu.
 Nie przeczę, że mnie pociągasz  zaczęła i poczuła,
że się czerwieni  ale pomyśl, jakie komplikacje by z tego
wyniknęły.
 O jakich komplikacjach mówisz? Rozumiemy się
lepiej niż wiele par. To się nieczęsto zdarza.
 Racja. Ale pracujemy razem, a to największe za-
grożenie dla każdego związku.  Widząc, że chce za-
protestować, uniosładłoń i dodała:  Poza tym ja przecież
mogę jutro wyjechać.
Założył ręce na piersiach i spojrzał na nią butnie.
 Nie zrobisz tego.
 Słusznie. Jutro to może przesada, ale prawdą jest, że
nie przyjechałam tu na długo.
 Pocałunek jeszcze do niczego nie zobowiązuje  tłu-
maczył.  Dlaczego nie możemy cieszyć się swoim to-
warzystwem, dopóki tu jesteś, albo dopóki nam obojgu
będzie to sprawiało przyjemność?
Dixie sięgnęła po, jak jej się wydawało, ostateczny
argument.
 Co zrobimy, kiedy Ned wróci?
 A co on ma z nami wspólnego? To, co jest między
nami, dotyczy tylko ciebie i mnie.
Całym sercem pragnęła w to wierzyć, lecz wysunęła
jeszcze jedno zastrzeżenie.
 Oboje chcemy go odnalezć, chociaż z Uożnych
WALENTYNKOWE ZARCZYNY 75
powodów, prawda? Nie możemy pozwolić, aby cokol-
wiek rozpraszało naszą uwagę i przeszkodziło w osiąg-
nięciu tego celu.
Mark przysunął się do niej i szepnął:
 Przykro mi to mówić, ale moja uwaga już została
rozproszona.
Dixie poczuła na policzku muśnięcie jego oddechu.
Siłą woli powstrzymała się, by nie rzucić się mu na
szyję.
 Taak?
 Całkowicie  zapewnił ją.  A co do Neda, nie
chciałbym ostudzać twojego zapału, ale jestem jakoś
dziwnie przekonany, że odnajdzie się dopiero wtedy,
kiedy sam zechce.
Stwierdził to z taką pewnością, że pomyślała, iż ocenia
Neda znacznie surowiej od niej.
 Obiecałeś być otwarty na wszelkie nowe okoliczno-
ści, jakie mogą się pojawić w jego sprawie.
 Obiecałem go wysłuchać i dotrzymam słowa.
 Ale...
 Niech każde z nas zostanie przy swoim zdaniu,
zgoda? I zamknijmy już ten temat.
 Rzecz w tym, że ja nie bardzo mogę zamknąć ,,ten
temat  .
Mark milczał chwilę, potem spytał:
 Więc wolisz zignorować to, co między nami zaist-
niało?
Wolę? Nie.
 Muszę  odparła z żalem.
Przez chwilę Mark stał nieruchomo. Gdyby teraz się
poruszył, porwałby Dixie w ramiona, a wiedział, że nie
76 JESSICA MATTHEWS
może robić niczego wbrew jej woli. Powiedziała nie.
Musi to uszanować.
Właściwie powinienem być jej wdzięczny za te
wszystkie wymówki, pomyślał, przypominając sobie
bolesną lekcję, jaką mu dała Andrea. Chyba rozum
straciłem, żeby zakochać się w kimś dopiero co po-
znanym!
Doszedł do wniosku, że cała ta sytuacja to tylko
swoisty test. Od samego początku obawiał się przecież, że
Dixie użyje wszelkich sposobów, by zapobiec zwolnieniu
Neda z pracy, prawda? Czy znalazłaby lepszą drogę, żeby
wywierać na niego naciski, niż romansując z nim?
Jeśli to test, to obrócił się przeciwko niej, podszepnął
wewnętrzny głos.
Dixie nie udawała, tłumaczyła się zbyt szczerze i wy-
glądała na zbyt zmartwioną. A może on się myli? Przecież
ostatnio dwukrotnie pomylił się w ocenie ludzi, wpierw
Andrei, potem Neda, a oboje robili wrażenie szczerych.
Zwolnij tempo i przyjrzyj się jej dobrze, podpowiadał
mu rozsądek. Rzecz w tym, że Markowi znudziło się już
bycie rozsądnym. Gdy zeszłego lata otarł się o śmierć,
zrobił rachunek sumienia i odkrył, że w jego życiu bra-
kuje miłości.
Niestety, po odejściu Dona na emeryturę i zniknięciu
Neda był tak zaharowany, że nie miał czasu myśleć
o sprawach osobistych. Aż stanęła na jego drodze kobie-
ta, na widok której po raz pierwszy od długiego czasu
ożył. Rok temu zignorowałby te sygnały, lecz teraz
postanowił zawalczyć. O rzeczy, jakie warto mieć, warto
zawalczyć, nawet jeśli zdobędzie się je na krótko.
Sięgnął po kurtkę.
WALENTYNKOWE ZARCZYNY 77
 Zeszłego lata samolot, którym podróżowałem, roz-
bił się tu niedaleko  zaczął.  W ciągu tych paru strasz-
liwych minut uświadomiłem sobie kilka prawd. Po pierw-
sze, że życie jest bezcennym darem i że trwa zbyt krótko.
Po drugie, że gdy nadejdzie mój czas, nie chcę żałować,
że czegoś nie zrobiłem.  Ich spojrzenia spotkały się.
 Wyrzuty sumienia nie są przyjemną rzeczą, gdybyś tego
nie wiedziała  dodał.
Wyszedł z nadzieją, że Dixie przemyśli swą decyzję.
 Co tu się wyprawia?  zdenerwowała się Miranda
w czwartek po południu.
 A co masz na myśli?  spytała Dixie, mocno za-
intrygowana. O ile mogła stwierdzić, wszystko w leczni-
cy biegło normalnym trybem.
 Od dwóch dni Mark chodzi jak niedzwiedz z bolącą
łapą. Nie wiesz, co go ugryzło?
 Nie mam pojęcia.
 A możesz go jakoś wysondować? Bo jeśli tak dalej
pójdzie, obie z Jane zastrajkujemy.
Dixie ogarnęły wyrzuty sumienia. Doskonale wiedzia-
ła, dlaczego Mark jest nie w sosie.
 Porozmawiam z nim  obiecała, chociaż nie bardzo
wiedziała, jak miałaby to zrobić.  Chociaż nie wierzę,
żeby to odniosło jakiś skutek  dodała.
 Spróbuj. O nic więcej nie prosimy.
Dixie odchyliła się na oparcie krzesła. Nie tylko Marka
ogarnęła frustracja. Po jego wyjściu do znudzenia roz-
pamiętywała każde słowo, jakie między nimi padło. Po
dwóch dniach namysłu i analizowania możliwych scena-
riuszy doszła do wniosku, że odrzucenie propozycji
78 JESSICA MATTHEWS
Marka otwiera listę rzeczy, które ją w życiu ominęły
i których żałowała. Byłoby jej o wiele łatwiej, gdyby nie
wiedziała, że fascynacja jest wzajemna. Jego spojrzenia,
półuśmiechy, doskonale odzwierciedlały zainteresowa-
nie, jakim ją darzył.
Co by zaszkodziło zafundować sobie romans z czło-
wiekiem, który patrzy na nią jak na obraz? Dlaczego nie
może się cieszyć względami, jakie Mark jej okazuje? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •