[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ciebie nieszczęście jakie potkać miało,
%7łeby cię zdrowia twego postradało,
Jeden przynamniej z którejkolwiek strony 
Lub ty, lubo ja  z nas będzie wrócony
W dom swych rodziców dla onych podpory,
Bo tego ich wiek potrzebuje chory."
Tu jeszcze plącząc Gotfred coś chciał mówić,
Lecz brat od żalu nie mogł się uchronić
W swoim affekcie, gdyż go zaraz bierze
Przez moc, a w silnej tak zawoła cerze:
64
 Praw ty, jako chcesz i gotuj się w drogę,
Ja jednak ciebie opuścić nie mogę.
Zemną jedz, bracie, nie odstępuj brata!
Jeden nam żywot i jedna utrata!"
Co my ujrzawszy  a że to nie k rzeczy
Czyni i jego affekt wyszedł z rzeczy,
Takie zapały w klubę ujmujemy
A zapasy im chodzić nie dajemy;
A osobliwie Olbrycht, człowiek zacny,
Wuj ich rodzony i snąć kupiec znaczny 
Zawołał na nich:  I cóż to robicie,
%7łe się i Boga i nas nie wstydzicie?
A ty, Fryderyk, w oczach wuja swego
Zmiałeś brać przez gwałt brata rodzonego!
Wiedz o tym, żem wuj, żem wam ociec teraz!
Wielki mi czynisz, Fryderyku, uraz!
Ze mną on idzie, ja go biorę z sobą;
Już więcej wodą nie popłynie z tobą.
Ja zań rodzicom odpowiedać będę,
Matce i siostrom, gdy do dom przybędę 
I zań swe piersi i swą głowę łożę
I na placu się śmiertelnym położę,
Gdyby co było Ale będzie zdrowy,
Włos mu nie spadnie (Bogu ufam) z głowy!
A ty jedz, gdzie chcesz! Szukaj swej fortuny,
Bóg cię niech wiedzie zdrowo w każde strony!"
To jako skończył, Fryderyk jak wryty
Stoi albo jak napoły zabity.
Nie wie, co mówić. Wszakże do pierwszego
Prędko przyszedszy baczenia lepszego,
Jak ze snu westchnął a nie mogąc gadać
Od żalu począł często ręce składać
I łzy hojnemi puścił zrzenicami
Coraz na brata wzglądając oczami.
Tak wszedł na okręt będąc frasobliwy,
My też zaczęli nasz popław wątpliwy.
Rozpiąwszy żagle na masztach wesoło
Sami na wierzchu zasiedliśmy koło
65
Prosząc władnego wszystkich rzeczy Boga,
By na nas jaka nie przypadła trwoga.
Przez psalmy imię Jego wychwalamy
A głośno wszyscy do nieba śpiewamy,
Jako Bóg ze dna morze ugrontował,
Jak je wielkością dziwnych ryb darował,
Jako On w morzu i w niebie panuje,
A jemu wszystko pilnie usługuje.
Takieśmy psalmy na ten czas śpiewali
I temiśmy się wszyscy zabawiali.
A okręt leciał zarownie z wiatrami
Zcinając wały przed sobą piersiami,
Tak iż z nich piana jako soi wstawała
A od staby się jak piasek sypała.
Styrnik roztropny kompasa pilnował,
Jak ma sterować  w nim się przypatrował,
%7łeby nie zbłądził z prostej drogi kędy,
Pilnie uważał i poglądał wszędy.
Bosmani zasię i majtkowie mali
Sznury do rejow przypięte trzymali
Dlatego, aby żaglow naciągali
A po dobrym je wietrze obracali.
Z czego nam sporsza jeszcze nastawała
Droga a chwila, która panowała
W lotliwym biegu, tuszyć nam kazała,
%7łe nam niedługo drogę skończyć miała
Dwadzieścia i trzy  od nieszpornej chwili
Mało i czwartej umknęło się mili 
Ujechaliśmy, nim zorze zagasło
A niebo szarym nocy płaszczem zaszło.
Ale jako nas zwykł kilkakroć mylić
Niestateczny wiatr, tak się i tu schylić
Kędyś na pokój dał z swemi skrzydłami
I z nocą usnął  nie chodząc za nami.
Noc też tym głębsza, od morza ciemnemi
Wszędzie się strojąc obłokami swemi,
Zwiecące zorze sobą zawaliła
A spokojne nam morze uczyniła.
66
Wtym żagle nasze, co prędko latały,
Spuściwszy na dół skrzydła  osowiały.
Zaczyni nie mogąc przez wiatru żeglować,
Ni jednym krokiem w drogę lawirować,
Mając do śpiących krajów okazyje
Zliśmy, gdzie się śnią nocne iantazyje,
l nie bawiąc się wszyscyśmy posnęli
A sen na oczy barzo smaczny wzięli,
Który nas trzymał nader barzo cudnie,
łże nazajutrz aż samo południe
(Kiedy już słońce rosę osuszyło)
Dopłer nas wszystkich prawie obudziło.
A z wierzchu nawa tak się rozpaliła
Od południowych w ten czas ogniow była,
Iż gdyśmy na wierzch z spodku wychodzili,
Ręceśmy sobie o odrzwi parzyli.
Blask się po wodzie spokojny przechodził
Za promieniami, które Febus wodził.
Jasność nam sama i spojrzeć nie dala,
Gdy się o oczy nasze obijała;
Lecz skoro ze snu oneśmy omyli,
Prędkośmy okręt drugi obaczyli,
Który na staje dobre od naszego
Okrętu stojał dla morza gładkiego
Nic się nie chwiejąc  a na wierzchu stali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •