[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Byłoby dobrze, gdybyś publicznie zrobił parę typowych rzeczy, które robią nor-
malni faceci. Ale w towarzystwie kobiety. To ważne!
- Gdzie znajdę odpowiednią kobietę? Ucieleśnienie wszelkich cnót i dobrych ma-
nier, ale również piekielnie seksowną?
- Nie wiem, Rocky. Znasz dużo kobiet.
- Ale żadna się nie nadaje. Prócz jednej.
Utkwił w niej wiele mówiące spojrzenie.
- Naprawdę chcesz się w to mieszać? - zapytał już z poważną miną.
- Chcę ci pomóc. - Po chwili dodała: - Przecież tak zarabiam na życie. Jestem w
tym dobra. Zaufaj mi.
Objął ją mocno ramieniem, ale w jego uśmiechu i w oczach dostrzegła niepewność.
L R
T
- Mam być publiczną twarzą korporacji Marinow - powiedziała Clementine do sie-
dzącego przy stole Aleksa. - Będę musiała do tego przywyknąć. Już wcześniej robiłam
tego typu rzeczy, z tą różnicą, że nigdy nie byłam produktem, który mam promować.
- Spokojnie. Dasz radę - pocieszał ją Aleks.
Do kuchni wszedł Mick Foster. Zdjął czapeczkę z daszkiem, z którą nigdy się nie
rozstawał. Widać było, że jest spięty. Usiadł przy drugim końcu stołu i mrużąc swoje
błękitne oczy, powiedział do Clementine:
- Słyszałem, że zrobiłaś dobre wrażenie na Aleksie. Sądzisz, że dasz radę to zrobić
przed ośmioma politykami i ekipą telewizyjną?
- Nie wiem - odrzekła szczere. - Jeśli nie zapomnę wyjąć z ust gumy do żucia, to
chyba będzie dobrze.
Zerknęła na Siergieja. Jego ponura twarz ani drgnęła. Czyżby, tak jak ją, dopadły
go wątpliwości?
- To będzie proste - odezwał się wreszcie. - Robią jej zdjęcie. Ja zwołuję konferen-
cję prasową. Koniec sprawy. Clementine nie rozmawia z prasą.
- Chcę mieć pewność, że Clementine wie, na co się pisze - wtrącił Aleks. - To ty
będziesz odpowiadał na pytania, Siergiej, ale to na nią będą polowali fotoreporterzy.
- Nie. %7ładnych paparazzi. Tylko poważne media - oświadczył Siergiej cichym, ale
stanowczym głosem.
- Posłuchajcie, chłopaki - odezwała się Clementine.
Starała się przemawiać pogodnym tonem.
- Wiem, że jutro będę miała ciężkie życie, ale jakoś przeżyję. Wyglądam dobrze.
Mało mówię. Mam doświadczenie z mediami.
- Ale my chcemy, żebyś się odzywała - podkreślił Mick. - Jeśli miałabyś milczeć,
to na twoim miejscu można by postawić jakąkolwiek głupią, pustą panienkę, z którą... -
urwał nagle.
Zapadła krępująca cisza.
Czy mnie też wszyscy będą traktowali jako kolejną głupią, pustą panienkę Siergie-
ja Marinowa? - zastanawiała się, nerwowo wyginając palce pod blatem stołu. Wszyscy w
L R
T
firmie wiedzą o burzliwym życiu erotycznym Siergieja. Ludzie będą patrzeć na nią jak
na kolejną jego zdobycz, której udało się trochę dłużej utrzymać na ringu...
Nie, nie jestem głupią, pustą laską, powiedziała sobie w duchu. Nikt, kto na mnie
spojrzy i kto mnie posłucha, nie będzie miał takiej opinii na mój temat. Wszystko będzie
w porządku. Dam radę!
Wieczorem jednak znowu dopadły ją ponure myśli. Rozmowa telefoniczna z Luk-
e'em, czyli coś, co zawsze poprawiało jej humor, tym razem uświadomiła jej parę przy-
krych rzeczy. Zapytana o plany, zdała sobie sprawę, że nie chce niczego planować, skoro
w swojej wizji przyszłości nie może uwzględnić Siergieja. Nie byli przecież nawet parą.
Miała teraz za zadanie udawać przed całym światem jego dziewczynę, czyli od-
grywać rolę, o jakiej marzyła. Tak, chciałaby być jego narzeczoną, a nie tylko przelotną
rozrywką. O niczym bardziej nie marzyła. Nie mogła jednak na nic liczyć. Niesamowite
chwile emocjonalnej intymności, które przeżyli tamtego wieczoru, gdy bez jego wiedzy
poszła obejrzeć walkę, już się więcej nie powtórzyły. Siergiej co prawda dalej dawał jej
rozkosz, ale zachowywał się z ewidentną rezerwą. Za każdym razem, gdy jej dotykał czy
ją całował, przypominała sobie, jak robił to wcześniej, i ogarniał ją niewysłowiony smu-
tek, którego nie potrafił zagłuszyć czy przyćmić żaden orgazm.
Zeszła na dół do kuchni, wciągając w nozdrza apetyczne aromaty. Czyżby Siergiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]