[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elgin sączył swoją mrożoną herbatę obserwując, jak Kelly śmieje się i flirtuje z
kilkoma klientami. Nie było śladu po wydarzeniach, jakie przeżyła w ciągu paru
ostatnich dni. Nawet siniak na jej skroni był dokładnie ukryty i nie do zauważenia.
Ale on wiedział, że tam jest. Wiedział także, że jej zewnętrzne rany bolą o wiele
mniej i zagoją się szybciej niż te wewnętrzne.
Dziwna dziewczyna z tej Kelly Branigan" - myślał, świadomy narastających w nim
uczuć. Nie spotkał nikogo, kto kochałby tak mocno i szczerze jak ona. Shaw jest
szczęściarzem, mając taką przyjaciółkę. Ale on... Cóż, wiedział, że sam miał więcej
szczęścia od Shawa.
- Nie zapytasz o Shawa?
- Boję się - powiedziała, odwracając się do kasy, aby wydać resztę. Mimo to, kiedy
znów się odwróciła, patrzyła pytająco.
- Zostali zwolnieni. Zabrali dzieci i pojechali do domu.
- Za kaucją?
- Nie. Zdecydowali się zeznawać i wszystko, co muszą zrobić, to stawić się na
rozprawie.
- I już? To wszystko? Nie będą musieli iść do więzienia? - zapytała z twarzą
rozjaśnioną nadzieją.
- Prokurator zdecydował, że byłoby stratą pieniędzy podatników zamknięcie dwojga
ludzi tylko za to, że byli głupi i lojalni... i że się kochali. Kariera Shawa jest
skończona, ale przynajmniej nie pójdzie do więzienia ze swoimi kumplami.
Uśmiechnęła się do niego.
- Dziękuję, Elgin. - Azy szczęścia zakręciły się w kącikach jej oczu. Wzruszył
ramionami i odwrócił wzrok zażenowany jej wdzięcznością. Czy
nie wiedziała, że zrobi dla niej wszystko? Czy nie wiedziała, że poręczył za Shawa,
aby była szczęśliwa, a nie wdzięczna? Czy nie wiedziała, jak bardzo ją kocha?
Przełknął ślinę.
- A teraz co się stało?
Przygryzła na chwilę dolną wargę, a potem powiedziała:
- Przypuszczam, że będzie musiał opuścić miasto. Dlatego, że wszyscy jego znajomi
są policjantami, a z powodu plotek nikt w końcu nie wiedziałby, czy on jest winny,
czy nie. Wiedzieliby natomiast, że świadczył przeciwko innym policjantom. To nie
byłoby dla niego już to samo życie.
- Nie. Zadbano o to. To znaczy...
- Zadbano o to? W jaki sposób? - przerwała mu. Po raz pierwszy niechętnie
odpowiedział:
- Shaw i ja przeprowadziliśmy krótką rozmowę. W Chicago mój znajomy, były
policjant, prowadzi prywatną agencję ochrony...
- To wspaniale. - Wychyliła się nad barem i chwyciła go za ręce. - Jak kiedykolwiek
będę mogła ci się odwdzięczyć?
- Czy możesz zamilknąć chociaż na chwilę, abym zdążył zadać ci pytanie? -spytał,
drażliwy na punkcie najważniejszej sprawy w jego życiu.
Bez protestu złączyła wargi i wycedziła:
- Dobrze.
- Co teraz będzie z nami? Dochodzenie jest skończone. Cofnęła powoli ręce,
obserwując jego twarz.
- Powiem, że to zależy od ciebie, Elgin.
- Ode mnie? Dlaczego ode mnie? Potrzeba dwojga do tanga, prawda?
- Tak, ale ty już wiesz, że ja bardzo kocham tańczyć z tobą. Musisz powiedzieć mi,
czy chcesz, abym została twoją stałą partnerką, czy nie.
Czy tego też nie wie?" - zastanawiał się, zdziwiony.
Kelly zrobiła krok do tyłu, odsuwając się od niego tak, jakby chciała, aby ich
bliskość nie wpłynęła na jego decyzję.
Założyła ręce do tyłu i stała nieruchomo, czekając.
Spojrzał głęboko w jej oczy w poszukiwaniu odpowiedzi i znalazł ją. To było
wyzwanie, prowokujące, aby oświadczył w obliczu Boga i... Spojrzał na Mike'a i
Baileya siedzących przy końcu baru, i znalazł sposób, w jaki będzie mógł okazać
swoje uczucia.
Kelly marzyła, by mieć aparat fotograficzny, którym mogłaby uwiecznić wygląd
jego twarzy w momencie, kiedy zdecydował, co powinien zrobić.
Zadrżała z emocji, gdy zdała sobie sprawę, że jej żart - odnoszący się do rzekomego
kontrolowania jej przez obu opiekunów - zostanie w końcu odkryty.
Nieustraszenie, z premedytacją i pewnością siebie Elgin przeszedł wzdłuż baru i
położył ręce na ramionach obu mężczyzn.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]