[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krwi dziecka  ciągnęła Jenny.  Oczyści skórę głowy
i położy odrobinę silikonowego żelu, który sprawi, że
krew utworzy łatwą do pobrania kuleczkę.
 Czy dziecko nie zacznie krwawić?
 Będzie tylko jedno wkłucie. Następnie krew zo-
stanie zabezpieczona w specjalnym zgłębniku, a do
ranki przyciśnięty będzie gazik. Zwykle krwawienie
ustępuje bardzo szybko.
 I to wszystko robi się przez tę cienką rurkę?
 Trzeba mieć delikatne palce  wyjaśniła Jenny.
Pobrana przez zgłębnik krew została natychmiast
zbadana. Wskaznik Ph był na szczęście na dopu-
szczalnym poziomie, więc Mike mógł z czystym su-
mieniem zapewnić przyszłą matkę, że wszystko jest
w porządku.
Jenny wyszła z uczennicą na zewnątrz, ponownie
wyjaśniła jej, co się wydarzyło, a potem wróciła do
siebie. Nie kryła zadowolenia z tego, że Mike tak
poważnie traktuje swoje obowiązki. Zbyt wielu leka-
rzy ma tendencję do ignorowania potrzeb przyszłych
położnych.
 Co za ulga!  powiedział Mike chwilę pózniej,
pijąc kawę w biurze Jenny.  Negatywny wynik to
przecież to, czego sobie życzyliśmy. Dobrze jest czuć
się kompetentnym, prawda, siostro?
 Równie dobrze jest być przy tym skromnym
 zauważyła.
 Bardzo możliwe. A teraz, czy czujesz się zrelak-
sowana? Pogodzona ze światem? W nastroju do dziele-
nia się sobą z innymi?
Spojrzała na niego podejrzliwie.
 Nie sądzę. Obawiam się, że coś knujesz. %7łe
chcesz coś ode mnie uzyskać. Czy nie mógłbyś po
prostu zabrać mnie do domu?
 Zrobię to pózniej. Wczoraj, wracając z przycho-
dni, przejeżdżałem obok niedawno otwartego niewiel-
kiego pasażu handlowego. Jest tam sklep specjalizują-
cy się w sprzedaży mebli segmentowych. Widziałem
tam kilka ciekawych półek, które mogłyby pasować do
nowego mieszkania. Trochę innych mebli również.
Potrzebna mi twoja rada.
Wciąż nie mogła się pozbyć podejrzliwości. Wpra-
wdzie sama zachęcała go do uzupełnienia mebli, ale
dlaczego chce to robić właśnie teraz? A może jednak
rzeczywiście miała skłonność do nadmiernej podej-
rzliwości?
 W porządku. Możemy jechać  zdecydowała.
I rzeczywiście chodziło o sklep z meblami. Spędzili
w nim dobre pół godziny. Wyszli z katalogiem i solen-
nym postanowieniem, że muszą jak najszybciej ustalić,
ile i jakich półek potrzebują. W pewnej chwili, gdyjuż
zmierzali w stronę samochodu, Mike z niepokojem
sięgnął do przegubu dłoni.
 Pękł mi pasek od zegarka  mruknął, gdy prze-
chodzili obok sklepu jubilerskiego.  Sprawdzmy, czy
go tu nie wymienią.
Weszli do środka, i Mike podał zegarek jubilerowi.
 Czy mógłby mi pan założyć podobny do tego
pasek?
 To potrwa jakieś dziesięć minut, proszę pana.
 Może więc w tym czasie rozejrzymy się trochę po
sklepie  zaproponował Mike.  Spójrz, jakie piękne
zaręczynowe pierścionki!
 Mike! Ze wszystkich dwulicowców, oszukańców
i bezwstydników ty jesteś najgorszy! Sprowadziłeś
mnie tutaj, żebym popatrzyła na pierścionki zaręczy-
nowe!
Wyraz jego twarzy nie mógł być bardziej niewinny.
 Ja? Dlaczego miałabym to zrobić? Chodziło mi
wyłącznie o zegarek. Ale skoro już tu jesteśmy...
Cóż miała robić? Podjechała do lady i spojrzała na
ekspozycję.
 Czy lubisz diamenty? Pojedyncze czy kompozy-
cje? A może wolisz rubiny lub szmaragdy? Mnie się
podoba ten, a tobie?
Jenny patrzyła jak urzeczona. Te klejnoty miały
w sobie jakąś dziwną moc, której trudno się było
oprzeć. Wiedziała, że jest nietypową kobietą. Nigdy
nie interesowała się błyskotkami. Ale tym razem...
 Ten z rubinem robi wrażenie  mruknął.
Rzeczywiście robił. Jednakże...
 Jest piękny  przyznała.  Ale wolę coś w od-
cieniu zieleni. Co powiesz o tym szmaragdzie?
Już trzy pierścionki zwróciły ich uwagę, gdy nagle
ujrzała ten właściwy. Był niezwykły. Jadeit otoczony
maleńkimi diamencikami. Wiedziała, że gdyby miała
wybrać, to tylko ten.
 Spójrz tutaj, Mike! Ten jest absolutnie fanta-
styczny.
 Zgadzam się. No i ta zieleń! Pasowałbydo twoich
oczu. Czy mam poprosić sprzedawcę, żeby go wyjął,
abyś mogła go przymierzyć? Tylko przymierzyć, oczy-
wiście.
W tej właśnie chwili jubiler wrócił z nowym pas-
kiem.
 Czy jest coś, co chciałaby pani przymierzyć?
 Nie, dziękuję  odparła szybko.  Musimy już iść.
Poczekam na ciebie na zewnątrz, Mike.
Po chwili dołączył do niej.
 To było trochę nie w porządku  zauważyła.
 Chodziło mi o pasek.  Wyciągnął rękę.  Niezły,
prawda? A jak pierścionek, podobał ci się?
 Tak, podobał. I nigdy nie uwierzę w ten pasek!
I powiem ci coś jeszcze: Jeśli nagle podejdziesz do
mnie z tym pierścionkiem i znowu będziesz namawiał
do zaręczyn, to naprawdę się wkurzę. I nigdy go już nie
włożę! Zgodziliśmy się zaczekać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •