[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Długo w nocy obracała w dłoniach zdjęcia USG, bez końca
oglądała śliskie kartoniki, ciesząc się nimi jak jeszcze nigdy
żadnym prezentem. A potem włączyła komputer i zdjęcia jej
dziecka, opatrzone tytułem: Tam mieszka chłopiec", pobiegły
w wirtualny świat. Był tam ktoś, kto też, mimo wszystko, miał
prawo się nimi cieszyć.
Nie przypuszczała, że wysłanie tego maila przyniesie jej
taką ulgę i poczucie, że zrobiła coś bardzo dobrego.
***
- To kiedy się rozwodzisz? - Ciotka rozkładała na ławie
mocno wykrochmalony obrusik bon ton, srebrną cukierniczkę,
eleganckie filiżanki.
Agata usadowiona w fotelu, skwitowała pytanie krewnej
wzruszeniem ramion. Teraz ładowała się dobrą energią, która
nasączała M2 ciotki. Feng Shui było tu absolutnie doskonałe.
Uwielbiała przychodzić do Niny. Przytulne mieszkanie,
ozdobione według jej gustu, niosło spokój, ukojenie i pewność
niezmienności. Ramki zdjęć i obrazków wrosły w ściany, a
ustawienie mebli było od zawsze takie samo. Ciotka też była
taka sama. Nawet w zwykłej podomce wyglądała na elegancką
kobietę. Doskonale ułożona krótka fryzura, pociągnięte kredką
brwi i lakier na paznokciach przypominały Agacie o własnych
niedostatkach.
Niunia, w obróżce - tej do gości - spała spokojnie na
kocyku. Ciotka nalewała właśnie herbaty, szczypczykami
wrzucając do szklanek kostki cukru. Na talerzyku kusiły
ciasteczka maślane. Jeszcze bardziej nęciła wiśniówką,
ustawiona jednak bliżej Niny. Przedślubny wieczór, ekhem,
panieński, zapowiadał się interesująco tylko dla jednej strony.
- No to co z tym rozwodem? - podpytała znów ciotka,
nalewając sobie do kieliszka bordowego specjału.
- Na razie nic. Knapiński kazał mi leżeć. - Agata
przemilczała drugi powód niedoszłej sprawy rozwodowej. -
Ale wyobraz sobie - nie mogła się powstrzymać - że on ciągle
nosi obrączkę.
- A to mnie akurat nie dziwi. Mężczyzna do ostatniej
chwilki będzie przeciągał ostateczne rozwiązanie sprawy,
żeby nie zamykać sobie żadnej drogi. Kochance powie, że
żona ciężko chora i że w takiej sytuacji to on nie może jej
zostawić, ale na niezobowiązujący, miły wieczór to chętnie się
wyrwie. %7łonie - że strasznie się pomylił, ale właśnie wszystko
zrozumiał i dopiero teraz widzi, jak bardzo ją kocha i zawsze
kochał.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - zapytała Agata, zdumiona
oczywistością ciotczynych poglądów.
- No skąd? - prychnęła starsza pani, delektując się
zapachem nalewki. - Trzech mężów, nie najgorszy wzrok i
pomyślunek. Za drzwiami domów dzieją się takie historie, że
na stare lata nic człowieka już nie dziwi. - Pokręciła głową,
pociągając długi łyk wiśniówki.
Przez chwilę milczały obie. Agata popijała herbatę i
wpatrywała się w wiszącą na szafie czwartą suknię ślubną
ciotki Niny. W wieku ponad siedemdziesięciu lat brać kolejny
ślub i to w tak pięknym stroju! To mogło przytrafić się tylko
komuś takiemu jak ciotka.
- A ty zdradziłaś kiedyś męża? - Agata wróciła do
nurtujących ją małżeńskich tematów.
- Męża? Nie. Mężów? - W oczach krewnej zapaliły się
ogniki wspomnień - Mnóstwo razy.
Siostrzenica musiała się uśmiechnąć. Ciotka wyglądała
teraz niesamowicie młodo i filuternie. Twarz prawie bez
zmarszczek, błyszczące oczy, młodsze od jej własnych.
- Ale czemu? - Agata usiłowała dociec istoty zdrady. Jej
wiedza, nie licząc epizodu z Michałem, była na ten temat
żadna.
- Moja droga... Nawet najlepsze łóżko stygnie po paru
latach. A jeśli ciało długo chętne...
- A twoi mężowie co na to?
- A cóżby? - zdziwiła się Nina. - Nie mieli o tym
zielonego pojęcia. Aóżko to łóżko, a małżeństwo to
małżeństwo. Te dwie rzeczy rzadko idą w parze, co zrobić. Po
co poświęcać małżeństwo dla łóżka?
Ciotka znów trafiła w sedno, choć owo sedno w zasadzie
nie zgadzało się z poglądami Agaty.
- Czyli u ciebie nie szło?
Nie bała się zadawać krewnej osobistych pytań, bo, po
pierwsze, wiśniówka rozwiązywała jej język bardziej niż
zwykle, a po drugie, była ona wytrawną ekshibicjonistką w tej
kwestii.
- A nie szło, nie szło - westchnęła ciotka. - Lojzik to był
niezły kozak. Nie złaził ze mnie noc i dzień. W dwa miesiące
po ślubie byłam chuda jak szczapa. Ale poza tym, partner
małżeński był z niego żaden. Cienki intelektualnie,
towarzysko i gospodarczo. Z Frankiem z kolei nigdy się nie
nudziłam.
W trakcie ciotczynej opowieści, Agata zerkała na zdjęcia
wujków. Przewracała karty albumów, a nieruchome postacie
ożywały, gdy ciotka szeroko demaskowała ich tajemnice.
Lojzik był ponurym facetem z kwadratową szczęką, Franek -
uśmiechniętym blondynem.
- Ale w te klocki był cieniutki. - Nina dalej wspominała
drugiego męża. - Lubił tylko po bożemu" i tylko w łóżku.
%7ładne inne figle - migle nie wchodziły w rachubę -
uśmiechała się bezczelnie do wspomnień. - Przychodził do
sypialni, gasił lampkę. Potem zdejmował spodenki i układał
się na mnie. Prędziutko, raz dwa, raz dwa i tyle było mojej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]