[ Pobierz całość w formacie PDF ]
są zadowolone. Wierz mi, że jeszcze więcej napędziłyby ci
stracha, gdyby robiły to na wolności. Wtedy kopią się i gryzą.
- Tak, ale... - zawiesiła głos. Sama nie wiedziała o co jej
tak naprawdę chodzi. Po prostu zle jej się to skojarzyło.
151
- Wiem - szepnął jej do ucha - wiem, co czujesz, wiem, z
czym ci się to skojarzyło i wiem, że nie możesz o tym
zapomnieć. - Objął ją i mocno do siebie przytulił. Czuł, jak jej
ciało odpręża się w jego objęciach.
Uniosła do góry głowę.
- A teraz mnie pocałuj - powiedziała, chcąc przełamać
swój dziwny nastrój. - Boże, ale ja stałam się bezwstydna,
ciotka Ardith na pewno by się mnie wyrzekła.
- Zdaje się, że ta ciotka Ardith była...
- Była cudowna - nie pozwoliła mu dokończyć.
- Możliwe, ale bardzo staromodna. Na przykład wiemy już,
że porządne dziewczęta nie noszą szortów. A ty, ty jesteś
wyjątkową bezwstydnicą... - Nachylił się i pocałował ją.
Poczuł gorącą falę podniecenia, która przeszyła go niczym
strzała. Wiedział jednak, że teraz musi nad sobą zapanować, bo
miał coś o wiele ważniejszego do zrobienia, coś, co
pozwoliłoby Mary zapomnieć na zawsze o tym panicznym,
niekontrolowanym strachu. Ujął jej dłonie, uniósł do góry i
położył je na swoich policzkach.
- Czy chciałabyś spróbować zrobić coś, co pozwoliłoby ci
na zawsze pokonać lęk?
- Co takiego? - zapytała ze strachem w oczach.
- W takich przypadkach należy powrócić do wydarzeń i
jakby przeżyć je na nowo, rozumiesz? Moglibyśmy
przeanalizować tamten dzień i odegrać jeszcze raz całą napaść.
Wpatrywała się w niego, nie kryjąc swego zaskoczenia.
Trochę ją przeraził, ale w jego propozycji było coś
intrygującego. Nienawidziła wspominać tamtego dnia, jednak
nie chciała już dłużej się bać.
- A dokładniej, co masz na myśli? - zapytała.
- Będziesz mi uciekać, a ja spróbuję cię złapać...
- On mnie nie gonił, tylko zaszedł od tyłu i przycisnął mi
ręką usta, tak, że nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
- Też to zrobię.
152
- Ale przecież będę wiedziała, że to ty.
- To nie szkodzi.
- A potem pchnął mnie i upadłam twarzą do ziemi, i czułam
na sobie ciężar jego ciała, ocierał się o mnie... - dodała z
obrzydzeniem.
Wolf zacisnął na chwilę zęby.
- Jeżeli będziesz chciała, i to zrobię.
Spojrzała mu głęboko w oczy.
- Tak, zrób to, kochaj się tak ze mną - wyszeptała z
pożądaniem.
- A co będzie, jeśli się przerazisz?
Jej oczy zwęziły się, a wzrok stał się na chwilę lodowaty.
- Nie przestawaj - powiedziała z determinacją.
- Więc uciekaj! Teraz! - krzyknął, wiedząc, że jeśli
postoją tak jeszcze chwilę, być może Mary się rozmyśli.
Ona jednak nie ruszyła się z miejsca. Wpatrywała się w niego
i nawet nie drgnęła.
- Teraz? - zapytała zdziwiona.
- Tak, właśnie teraz. Musisz uciekać, bo jak inaczej mam
cię gonić...
Miała tak po prostu zacząć przed nim uciekać? -Zrobiło się
jej jakoś głupio, poczuła się jak przerośnięte dziecko, które ma
bawić się w berka.
Zauważył, że dopadły ją wątpliwości.
- Pomyśl sobie, że jak cię złapię, to zedrę z ciebie ubranie i
będę się z tobą kochał tak, jak jeszcze nigdy tego nie robiłaś.
Myśl tylko o tym - szepnął namiętnie.
-A teraz biegnij... - Lekko popchnął ją do przodu, licząc na
to, że będzie to dobry impuls, żeby rozpoczęła całą zabawę.
I faktycznie, trochę się jeszcze ociągała, ale po chwili ruszyła
przed siebie. Biegła coraz prędzej, nie obierając żadnego
określonego kierunku, po prostu byle prędzej i byle dalej.
Słyszała jego okrzyki za sobą i jego kroki. Roześmiała się, ale
również obleciał ją jakiś dziwny strach. Przyspieszyła jeszcze
153
bardziej, dając z siebie wszystko, mobilizując swoje siły.
Postanowiła dużym łukiem zawrócić do domu, wiedziała
jednak, że szanse na powodzenie tego planu są niewielkie. Był
od niej dużo szybszy i do tego miał o wiele lepszą kondycję.
Czuła, że słabnie, jego kroki słyszała już tuż za sobą.
- Zaraz cię będę miał! - krzyknął i w tym samym
momencie poczuła jego silną dłoń na swoim ramieniu.
Schwycił ją mocno, najchętniej zdarłby z niej bluzkę i
spódnicę i wziąłby ją natychmiast. Wiedział jednak, że musi
zapanować nad sobą, że musi spróbować jej pomóc, jakoś
wyleczyć ją z koszmarów, które wciąż jeszcze nie dawały jej w
spokoju zasnąć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]