[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jesteś pewien, że są niedawne? Często zapominam skasować stare.
- Wszystkie nagrał w ciągu ostatnich trzydziestu sześciu godzin. Tylko najnowsza została zarejest-
rowana jako nowe połączenie. Sprawdzałaś zawartość sekretarki na odległość?
- Nigdy tego nie robię.
64
DEBRA WEBB
Nie miała powodu. Każdy, z kim musiała lub chciała być w kontakcie, znał numer jej komórki.
Dlaczego Chuck miałby tak postąpić? Postawiła torbę na podłodze i podeszła do aparatu, by osobiście
wysłuchać nagrań. Cztery wiadomości, wszystkie brzmiące identycznie:  Smith, wróciłaś już do
domu?".
Przecież jej partner cholernie dobrze wiedział, że powinna być jeszcze w Meksyku.
- Czy może znać kod dostępu do twojej sekretarki? - zapytał Sam.
Popatrzyła na niego z rozdrażnieniem.
- Nie, a do czego miałoby to mu być potrzebne?
- Może do tego, by mógł sprawdzić, czy odsłuchujesz swoje wiadomości z domu.
- Dobrze wie, że nie znoszę automatycznych sekretarek - odrzekła z uporem. - Kupiłam ją wyłącznie
dlatego, ponieważ matka skarżyła się, że nigdy nie może się do mnie dodzwonić. Ona z kolei nie cierpi
komórek. Ale nawet wówczas przez wiele miesięcy trzymałam to urządzenie nierozpakowane w
pudle, aż wreszcie Chuck zmusił mnie, żebym je podłączyła.
- Czy pomógł ci je zainstalować? - spytał Johnson.
- Nie. - Ich spojrzenia się spotkały. - Zrobił to za mnie.
Po co Chuck miałby zostawiać dla niej wiadomości na automatycznej sekretarce, a potem sprawdzać,
czy je odsłuchała?
Po to, aby się dowiedzieć, czy wróciła do domu, jako że nie znała kodu zdalnego dostępu. Ale dla-
WYZCIG Z CZASEM
65
czego miałby się uciekać do takich skomplikowanych sposobów ustalenia, gdzie jego partnerka spę-
dzała wolny czas?
- Musimy zostawić nową wiadomość - powiedział Anders.
- Gdyż w przeciwnym razie zorientuje się, że ktoś tu był - dodał Johnson. - Ale najpierw musimy
dokonać nagrania jego głosu.
Anders przeszukał liczne urządzenia, które wcześniej rozłożył na stoliku do kawy.
- Mam - oznajmił.
Za pomocą przyrządu wielkości dłoni z automatycznej sekretarki nagrał - ostatnią wiadomość od
Chucka Sanforda.
To jakiś obłęd! - pomyślała Lisa. Zanim zdołała zaprotestować, Sam zadzwonił z komórki na jej
numer stacjonarny. Gdy włączyła się automatyczna sekretarka, odtworzył nagranie głosu Sanforda.
Sekretarka zapisała to, jakby przed chwilą zatelefonował Chuck.
- Lisa, nie odbieraj stacjonarnego telefonu - polecił Sam. - I nie odsłuchuj nagranych wiadomości.
Podniosła ręce.
- Chwileczkę! Tonie trzyma się kupy. Dlaczego mój partner miałby to robić?
- Ponieważ najwyrazniej nie wierzy, że jesteś na urlopie - odrzekł Sam. - Sądzi, że coś knujesz.
Niestety, Chuck miał rację. Był wściekły na Lisę, która uparcie nie wierzyła w winę Johnsona. Ale czy
posunąłby się aż do tego, by ją sprawdzać? Nie-
66
DEBRA WEBB
wykluczone, jeśli się o nią martwił. Jednak Sam i Anders najwyrazniej byli przekonani, że działał z
innych, znacznie mniej szczytnych pobudek.
Ale dlaczego, u diabła, chciał poznać fabryczny kod dostępu do jej automatycznej sekretarki? Czyżby
liczył na to, że ona go nie zmieni, ponieważ w ogóle nie będzie korzystać z tego urządzenia?
Tylko po co miałby to robić?
Johnson przywołał ją wzrokiem, potem oznajmił z naciskiem:
- Cokolwiek o tym myślisz, jeśli mamy tworzyć zespół, musimy coś sobie wyjaśnić.
- Co mianowicie? - spytała twardo, niemal agresywnie.
- Każdy, kto w stu procentach nie jest niewinny, jest podejrzany, nawet twój ukochany partner. Skoro
twierdzisz, że tak bardzo pragniesz rozbroić tę tykającą bombę, musisz przyjrzeć się wszystkim
ludziom związanym z tą sprawą i bezstronnie ocenić, czy mogą być w nią zamieszani. Wszystkim, bez
wyjątku.
- Nawet sobie? - Jeśli uważają za podejrzaną, to chyba oszalał!
- Nie tylko ty potrafisz zebrać niezbędne dane - rzekł z naciskiem.
Wtedy pojęła, że poznał jej sekret.
- Zmierć mojego brata nie czyni ze mnie podejrzanej - zaoponowała stanowczo.
- Twój brat zginął tragicznie podczas gangsterskiej strzelaniny na sklepowym parkingu. Miałaś
wówczas dwanaście lat, a on piętnaście. Nie uda-
WYZCIG Z CZASEM
67
waj, że to nie wpłynęło w istotny sposób na twoje życie. To potencjalny motyw, bez względu na to, co
sama o tym sądzisz.
- Owszem, to jest motyw - wywaliła kawę na ławę. - Motyw, by wstąpić do policji i próbować w miarę
możliwości zapobiegać gangsterskim zabójstwom. - Zmierziło ją pełne współczucia spojrzenie
Johnsona.
- To jest Los Angeles. Gangi są wpisane w tutejszy pejzaż, podobnie jak morderstwa. Nie zmienisz
tego. Możemy mieć jedynie nadzieję, że uda nam się przetrwać, wspierając się nawzajem.
- Cóż, chyba musimy zgodzić się co do tego, że się z sobą nie zgadzamy, Sam. Annę Denali zamor-
dowało trzech gangsterów. Jeżeli twoja wersja jest prawdziwa, to jeden lub kilku członków innego
gangu zabiło kolejno tamtych trzech w taki sposób, by ciebie wrobić w te zabójstwa. Ktoś musi
wreszcie przerwać ten łańcuch zbrodni. Równie dobrze ja mogę to zrobić.
Współczucie Sama w jednej chwili zmieniło się we wściekłość.
- Już próbowałem - rzekł z goryczą. - i widzisz, jaką cenę za to zapłaciłem.
Zapadła pełna napięcia cisza, którą przerwał Spencer Anders:
- Możemy już zacząć przygotowania do operacji? - zapytał.
- Tak - odrzekł Sam, nie odrywając wzroku od Lisy.
Wyglądało, jakby celowo prowokował ją do kłót-
68
DEBRA WEBB
ni, by dowieść, że nie mogą zgodnie współpracować choćby tylko przez tę jedną noc, nie mówiąc już
o następnej. Jednak Lisa się pohamowała. Nie chciała, żeby z powodu jej uporu akcja się nie po-
wiodła. Poza tym Johnson nie skomentował jej teorii dotyczącej śmierci tamtych trzech zabójców. Po-
myślała, że może jeśli będzie go stale o to nękała, w końcu wyzna, co o tym wie... o ile wcześniej
jedno z nich lub oboje nie zginą. Powściągnęła irytację i zaczęła się przysłuchiwać Andersowi, który
omawiał szczegóły wykorzystania specjalistycznego sprzętu.
Aparatura bezprzewodowa zapewni łączność między nią a Samem. Ponieważ Spencer Anders
znajdzie się poza jej zasięgiem, więc co kilka godzin skontaktuje się przez komórkę, a dzięki minia-
turowym, właściwie niewidzialnym urządzeniom namiarowym zbudowanym na bazie mikrowłókien,
będzie znał ich aktualną pozycję. Anders spełni też rolę pośrednika między agentami pilnującymi ro-
dziny Johnsona. Tak więc wszyscy członkowie zespołu będą z sobą w stałym kontakcie.
Johnson nalegał na krótki nocny wypad, więc Lisa przebrała się w ciemne spodnie, pulower i lekka
kurtkę, ponieważ w nocy w Los Angeles temperatura często nagle spada. Zabrała również czarną
wełnianą czapkę, by ukryć jasne włosy, choć na razie jej nie włożyła. Przymocowała do kostki nogi
kaburę i umieściła w niej automatyczną dwudziestkędwójkę. Służbowy rewolwer nie nadawał się do
tego, gdyż był zbyt duży.
WYZCIG Z CZASEM
69
Johnson wciągnął dżinsy i podkoszulek, a na wierzch koszulę, by ukryć rewolwer wetknięty za pasek.
Lisa darowała sobie pytanie, czy ma pozwolenie na broń. Zważywszy na to, w jakie tarapaty mogą
wpaść, byłby głupcem, gdyby wyszedł w nocy na miasto nieuzbrojony.
Włożyli do niewielkiej torby zapasowe magazynki, latarki, mapę Los Angeles i okolic oraz apteczkę.
Byli gotowi do wyjścia w ciemną noc, pozostało tylko pytanie, co tak naprawdę zamierza Sam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •