[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stara ciotka ucięła sobie drzemkę.
Mariella spochmurniała. Jego uwagi brzmiały sensownie. Każdy
przyznałby mu rację, gdyby przysłuchiwał się tej rozmowie.
Szybko się zreflektowała. Miałaby prosić o pomoc Xaviera? I kto to
mówi!
- Trudno powiedzieć, żeby twoje zachowanie i kąśliwe uwagi
stanowiły zachętę do szukania pomocy. Nie można także powiedzieć,
żebym cieszyła się twoją sympatią - przypomniała mu, starając się
rozluznić boleśnie napięte mięśnie. Uznała, że czas zejść z rusztowania i
trochę pospacerować.
96
RS
Xavier mamrotał coś niewyraznie, a po chwili odparł
przepraszającym tonem:
- Ciotka nie chce przyjąć do wiadomości, że jest mocno starszą
panią, więc... - Przerwał, podbiegł do rusztowania i rzucił ostrzegawczo: -
Uważaj, zaraz spadniesz!
Rusztowanie zachwiało się niebezpiecznie. Mariella daremnie
próbowała odzyskać równowagę. Omal nie upadła, lecz Xavier porwał ją
na ręce, a potem ostrożnie postawił na podłodze. Zakręciło jej się w
głowie, więc przymknęła oczy i oddychała głęboko.
- Mariello! Co ci jest? yle się czujesz? - słyszała pełen niepokoju
głos. - Uderzyłaś się?
Mariella otworzyła oczy.
- Nie, wszystko w porządku - wykrztusiła, mimo woli spoglądając na
jego usta. Gdyby ją pocałował...
Xavier wpatrywał się w nią z dziwnym wyrazem twarzy. Uniosła
dłoń i pogłaskała go po policzku. Poczuła, że drży i wstrzymuje oddech,
zaskoczony łagodną pieszczotą. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje, więc
przytuliła się do niego. Czuły pocałunek był dla niej całkowitym
zaskoczeniem. Zamiast burzy zmysłów -bezmiar łagodności. Zatraciła się
w nowych odczuciach. Gdy Xavier odsunął się nagle, westchnęła zawie-
dziona.
W tej samej chwili usłyszała odgłos kroków, jakby ktoś szedł
korytarzem. W drzwiach stanął Ali. Zbliżył się do Xaviera. Usłyszała ich
przyciszone głosy. Po chwili wrócił do niej.
- Musimy natychmiast jechać do rezydencji.
97
RS
- Co się stało? - spytała zaniepokojona. - Twoja ciotka zle się czuje?
Zdenerwowana, chciała zebrać swoje rzeczy, ale Xavier rzucił
oschle:
- Zostaw to.
Wziął na ręce Fleur, Ali pchał wózek. Mariella była przerażona.
Obawiała się na serio o zdrowie madame Flavel. Na pewno okropnie się
zdenerwowała, kiedy odkryła jej nieobecność. Mariella wyrzucała sobie
lekkomyślność i brak wrażliwości.
Po wyjściu z książęcych stajni Xavier milczał uparcie. Gdy
przyjechali do rezydencji, zaprowadził ją do największego salonu
urządzonego z takim przepychem, że w pierwszej chwili zaparło jej dech
w piersiach. Ledwie ochłonęła, wzrok jej padł na dwoje ludzi, ramię przy
ramieniu stojących obok kominka. Mieli przerażone miny.
- Tania! - szepnęła Mariella.
Jej siostra wyglądała świetnie: opalona, zadbana, świetnie ubrana.
Krótka spódnica i skąpy top podkreślały nienaganną sylwetkę. Tania
zmieniła uczesanie, zrobiła pasemka. Trzeba było wielu starań dobrego
fryzjera, żeby jej włosy sprawiały wrażenie lekko potarganych.
Wypielęgnowane paznokcie rąk i nóg były starannie pomalowane
błyszczącym lakierem. Istna Barbie, ale Mariellę bardziej interesował
stojący obok niej mężczyzna, trochę niższy od Xaviera i mocniejszej
budowy. Od razu dostrzegła rodzinne podobieństwo. Z pewnością był to
Khalid, ojciec Fleur.
- Khalidzie - rzucił oschle Xavier, na moment skłaniając głowę. - A
to jest zapewne...
98
RS
- Moje żona - wpadł mu w słowo Khalid i ścisnął mocno rękę Tani. -
Trzy dni temu wzięliśmy ślub.
- Wierz mi, Ella, osłupiałam, gdy w Kingston mój Khalid wszedł na
pokład. Z początku w ogóle nie chciałam się z nim zadawać, ale nie dawał
za wygraną i w końcu...
Od niespełna doby Mariella wiedziała, że siostra wyszła za Khalida.
Siedziały teraz w ogrodzie przylegającym do kobiecego skrzydła. Tania
opowiadała szczegółowo o spotkaniu z ukochanym i ślubie. Fleur leżała w
wózku i gaworzyła pogodnie.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, kiedy do ciebie dzwoniłam? -
wypytywała Mariella.
- Najpierw nie miałam pojęcia, jak to się skończy.
- Tania spojrzała na nią przepraszająco. - Zrozum, Khalid był uroczy,
zapewniał, że mnie kocha i okropnie żałuje tego, co się stało, ale... Potem
odsłuchałam twoją wiadomość i dowiedziałam się, że zamieszkałaś w
rezydencji Xaviera, więc spanikowałam. Gdybyś się wygadała, ten
człowiek pewnie znalazłby jakiś sposób, żeby nas znowu rozdzielić.
- Strasznie się o ciebie martwiłam - powiedziała z wyrzutem
Mariella.
Tania zaczerwieniła się i odparła przepraszająco:
- Miałam próbować z zespołem i dawać codziennie dwa koncerty.
Straszna harówka, co? Miałam nadzieję, że tak to sobie wytłumaczysz. Nie
przyszło mi do głowy, że zadzwonisz do szefa. Nie gniewaj się: było,
minęło. Teraz jest super. Podoba ci się mój pierścionek zaręczynowy? -
Błysnęła siostrze przed oczyma ogromnym brylantem.
99
RS
- Bardzo - odparła pobłażliwie Mariella.
- Ella, nie masz pojęcia, jaka jestem szczęśliwa -westchnęła radośnie
Tania. - Cudownie zajmowałaś się Fleur. - Wyjęła małą z wózka i
cmoknęła ją w policzek.
- Mamusia strasznie za tobą tęskniła, mój skarbie. Tata i ja nie
możemy się doczekać, kiedy znów będziemy cię mieli tylko dla siebie.
Mariella nagle posmutniała, ale milczała, żeby nie urazić siostry,
choć była przerażona rychłym rozstaniem z Fleur.
- Fantastycznie - wykrztusiła, zdobywając się na wymuszony
uśmiech. Tania jeszcze bardziej się rozpromieniła. - Zamierzacie
wyjechać? Kiedy?
- Jutro! Wszystko załatwione. Khalid nalegał, żebyśmy wpadli do
Zuranu, bo chciał osobiście zawiadomić Xaviera o naszym ślubie, no i
zabrać Fleur.
- Oczywiście - mruknęła bez przekonania Mariella.
Była okropnie zmęczona. Napięte mięśnie ramion i karku nadał
bolały, gdy siedziała obok sadzawki w ogrodzie kobiecego skrzydła
rezydencji. Pracowała jak szalona nad freskiem dla księcia i teraz była już
pewna, że wkrótce dzieło będzie gotowe. Na pewno skończy przed
terminem.
Zbierała się już do odejścia, gdy książę przyjechał, żeby sprawdzić, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jagu93.xlx.pl
  •